Postanowiła mu powiedzieć. Wyznać całą prawdę. Przyznać się do swoich uczuć. Właśnie dlatego pojechała do Beacon Hills.
Annabelle zamierzała oświadczyć Derekowi, że go kocha.
Zwierzyła się matce, że podczas jej ostatniej wizyty zbliżyli się do siebie z Derekiem. Genevieve poczuła ulgę. Cieszyła się, że kiedy nadejdzie jej koniec, Annabelle będzie miała kogoś, kto się nią zaopiekuje.
Pani Garroway poradziła córce, żeby ta pojechała do Californii i szczerze porozmawiała z młodym Hale'm.
Tym oto sposobem w niedzielny poranek Annabelle wyruszyła w drogę do Beacon Hills. Podróż zajęła jej ponad 25 godzin. W tym czasie Scott i jego stado próbowali poznać tożsamość Dobroczyńcy, fingując śmierć alfy. Niestety, nie udało im się odkryć, kto stoi za śmiertelna listą.
Annabelle zatrzymała się w motelu. Odświeżyła się po długiej podróży i wyszykowała. Napisała też sms'a do Petera, bo planowała później się z nim spotkać. Nie chciała odpoczywać. Chciała jak najszybciej zobaczyć się z Derekiem. Odkąd dostała jego wiadomość z prośbą o pilny kontakt, układała w głowie scenariusze rozmowy,którą mieli odbyć.
To miało być wyjątkowe spotkanie. Starannie dopracowana oprawa. Fryzura, lekki makijaż oraz specjalny strój – biała sukienka w czarne kwiaty. Miało być idealnie.
Zaparkowała przed budynkiem, poprawiła nieco włosy oraz musnęła błyszczykiem usta, po czym ruszyła schodami na górę.
Jej serce biło niespokojnie. Z każdym kolejnym krokiem narastała w niej obawa, że nie powinna była decydować się na to w takich okolicznościach. Ale nogi same wiodły ją do celu. Nie może się teraz wycofać. Nie kiedy była już tak blisko.
Zanim otworzyła drzwi, wzięła kilka głębokich wdechów. Wygładziła sukienkę i weszła do środka.
Od razu zauważyła, że Derek zrobił przemeblowanie. Łóżko stało teraz tuż pod oknem. Po prawej stronie ustawiono drewniany stolik.Na środku loftu znajdował się duży stół, na którym rozłożono całą masę broni palnej i amunicji.
Czyżby Derek zajął się handlem bronią? A może kryjówkę przejęli płatni zabójcy? Jej wzrok ponownie powędrował w stronę posłania. Pościel była w nieładzie, jakby ktoś dopiero co wstał z łóżka.
To było niepodobne do Dereka. Pomieszkując u niego Annabelle zauważyła, że Hale wstaje wcześnie i zawsze od razu ściele pościel.
Podeszła bliżej na drżących nogach. Głos w jej głowie podpowiadał jej aby tego nie robiła. Ostrzegał, niemalże krzycząc, ale i tak zdecydowała się użyć swoich wilczych zdolności. Spróbowała wychwycić jakąś woń.
Kobieta. Ktoś, kogo nigdy wcześniej nie spotkała. Zapach obcy, a zarazem znajomy. Doskonale wiedziała, co oznacza. Poczuła jakby ziemia usuwała się jej spod stóp.
I wtem usłyszała charakterystyczny szczęk przeładowywanej broni. Zwróciła się w tamtą stronę i dostrzegła kryjącą się za dziurą w ścianie kobietę.
Czarnowłosa Afroamerykanka z blizną biegnącą od lewego policzka, wzdłuż szyi, aż do prawego obojczyka, ubrana w obcisłe spodnie i podkoszulek, celowała w nią strzelbą.
Annabelle szybko otrząsnęła się z szoku. W ułamku sekund wysunęła pazury i wykonując unik przed pierwszym strzałem, skoczyła w stronę napastniczki.
Złapała za lufę i zgięła ją niczym plastelinę. Przeciwniczka zadała jej kolanem cios w brzuch.
Annabelle odepchnęła ciemnoskórą od siebie, a ta szybko wykorzystała okazję, by sięgnąć po leżący na stole pistolet. Nim wcelowała,wilczyca dała nura za ścianę.
CZYTASZ
Ugryzienie nie jest darem
FanficO tym, że wilkołaki nie są wytworem wyobraźni pisarzy i filmowców - a istnieją naprawdę - przekonałam się, gdy jeden z nich próbował rozszarpać mi gardło. Przeżyłam, ale zostałam przemieniona. Zdobyłam nadludzką siłę i szybkość. Moje zmysły się wyo...