16. "Czy jest coś jeszcze, o czym chciałabyś mi powiedzieć?"

3.5K 250 110
                                    

               Rzuciłam zaniepokojone spojrzenie Justinowi.

Stoi i przygląda się kubkom.

- O czym chciałbyś pogadać? – zapytałam w końcu.

Zaraz mnie ciśnienie rozniesie!

Justin gwałtownie przeniósł wzrok na mnie, jakbym wyrwała go z głębokiej zadumy. Kąciki jego ust zaczęły się unosić, malując w ten sposób przyjazny uśmiech.

- Usiądź. – polecił. Ponownie wlepił wzrok w kilka kubków stojących przed nim. – Długo cię nie było i pewnie mamy sobie wiele do opowiedzenia. – dodał, ale takim jakby nieobecnym głosem. Jakby znowu zaczął nad czymś intensywnie rozmyślać.

Zmarszczyłam brwi.

Może i jest teraz łagodny, ale coś... coś tu nie gra.

- Dobrze. – przytaknęłam niepewnie, po czym podeszłam do kanapy.

- A może to ty chciałabyś o coś zapytać? – powiedział nagle. – Może chcesz się czegoś dowiedzieć? – Zaczął powoli odwracać się w moim kierunku. Jego twarz w dalszym ciągu zdobi ten miły wyraz.

Usiadłam.

- Kawy? Herbaty? – zapytał, a jego głowa przechyliła się a bok.

- Nie, dziękuję. – zaprzeczyłam.

Coś tu, kurwa, nie gra!
Ekspres do kawy wydał z siebie cichy dźwięk.

Justin odwrócił się.

- Jak ci się żyło przez ostatnie miesiące? – zapytał.

Jedna z moich brwi pomknęła wysoko w górę.

- Um... Zwyczajnie. – moje ramiona delikatnie drgnęły.

- Poznałaś kogoś ciekawego? Godnego uwagi? – Położył duży nacisk na drugie pytanie.

Nalał sobie kawy do czarnego kubka.

- Tylko kilka osób z sąsiedztwa. – odpowiedziałam po chwili.

- I nikogo więcej?

- Nie. – zaprzeczyłam.

Dolał sobie trochę mleka do kawy.

- A kiedy dokładnie Andrew zaczął wychodzić z domu? – zapytał zaciekawionym tonem.

Do moich uszu dobiegł dźwięk obijającej się o szklankę łyżeczki.

- Jakieś dwa tygodnie po wprowadzeniu się.

Justin odwrócił się z powrotem w moją stronę.

- Nie zdziwił cię jego szybki powrót do zdrowia? – dopytał, mieszając swoją kawę.

- Trochę tak, ale uznałam, że jest dorosły i sam dobrze wie, czego mu potrzeba. – przytaknęłam sama sobie. – Poza tym... - zaczęłam, a mój wzrok spadł na podłogę. – Myślałam, że to ty go do tego zmusiłeś. – westchnęłam zawstydzona.

- Dlaczego ja? – zapytał zaskoczony.

- Ponieważ uznałam, że jedyne, co może nie pozwolić mu w pełni wrócić do zdrowia, to właśnie jakieś układy z tobą... Mafią... - dodałam ciszej.

Wstyd mi trochę o tym teraz mówić na głos, ale to była jedyna rozsądna alternatywa. Na tamten moment, oczywiście.

- Przecież wyraźnie powiedziałem, że pozwalam wam odejść. Nie nauczyłaś się jeszcze tego, że mi można ufać? – Podszedł do kanapy, po czym zajął miejsce niedaleko mnie.

JOKER || JB [stara/pierwotna wersja] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz