10. "Co ci powiedzieli?!"

4.7K 284 75
                                    

            - Ronnie, chodź tu. – usłyszałam głos Daisy, a zaraz potem złapała mój nadgarstek i pociągnęła w stronę ciemnego przejścia.

Ruszyłam posłusznie za dziewczyną w kierunku szatni.

Daisy oparła się o drzwi. Upewniła się, czy nikogo nie ma ani w szatni ani w pobliżu nas.

- Co się stało? – zapytałam niepewnie, widząc wypisany niepokój na jej twarzy.

- Coś mi tu nie gra. – oznajmiła krótko. Mimo, iż w szatni pali się lampa, to prawie w ogóle nie widzę Daisy. Chyba spojrzała gdzieś za mnie. – Justin! – krzyknęła szeptem, unosząc lekko rękę. Nie myliłam się.

Spojrzałam przez ramię. Już wiem, gdzie był Justin – w łazience.

Zaczął do nas podchodzić.

- Czemu jesteście tu, a nie w sali? – zapytał, będąc krok ode mnie.

- Everdeen przyjechał. – oznajmiła cicho Daisy.

Justin zmarszczył brwi. Spojrzał za siebie, a zaraz potem podszedł do mnie. Położył dłonie na moich biodrach, a brodą oparł się o moje ramię.

- Gdzie go widziałaś? – zapytał cicho.

- Na sali. Wziął Jokera i wyszli. W ręku niósł kopertę. – oznajmiła.

Justin w odpowiedzi mruknął tylko ciche „Mhm", a następnie uniósł głowę.

- Za budynkiem są ochroniarze Everdeen. Nie pasuje mi to. – dodała.

Po tych słowach Justin mnie puścił. Ruszył w stronę okna, jednak stanął kawałek przed nim. Wyciągnął rękę i ostrożnie palcami rozchylił firankę. Przymrużył oczy, patrząc na to, co jest na zewnątrz.

- Aż tylu ich potrzebuje, by złożyć życzenia? – mruknął pod nosem Justin, po czym powoli ułożył firankę do poprzedniej pozycji. – Podejrzane.

- Trzeba ostrzec Jokera. – przerwała krótką ciszę Daisy.

- Nie widziałem, ile wypił. – mruknął Justin, drapiąc się po szyi. – Nie wiem, czy jest w stanie trzeźwo myśleć.

- Co proponujesz, w takim razie? – zapytała wyjątkowo poważnym tonem, lustrując uważnie zamyśloną twarz Justina.

Cmoknął.

- Idź mu powiedz. – rzucił do Daisy, ruszając nagle w stronę sali.

- Poczekaj tu. – poleciła mi dziewczyna, po czym żwawym krokiem dogoniła chłopaka. – Co chcesz zrobić?

- Zabiorę stąd Ronnie. – burknął w odpowiedzi.

Zniknęli za rogiem sali.

Nie rozumiem. Skoro to ewidentnie Joker ma tu problem, to dlaczego Justin chce mnie stąd wywieźć? Nie powinien ratować sytuacji?

~*~

Jedziemy już ponad pół godziny. Ciszę od czasu do czasu przerywa Justin, próbując się do kogoś dodzwonić. Z każdym przejechanym metrem jest coraz bardziej nerwowy. Nie dziwię mu się.

Znowu mam schizy. Może to przez późną porę i szybką jazdę samochodem w środku lasu. Lampy samochodu idealnie oświetlają kawał ulicy przed nami oraz gęstwiny po obu stronach. Słychać jedynie pracę silnika i mamrotanie Justina po każdym nieodebranym telefonie. Dostaję gęsiej skórki, gdy dłużej wpatruję się w tę scenerię żywcem wziętą z najgorszych horrorów. Jeszcze brakuje tego, by coś wyskoczyło nam na maskę, ulicę albo, żeby się nagle samochód zepsuł. Jak dobrze, że Justin się pofatygował i przyniósł moją torebkę. Siedzenie w telefonie umila mi czas. Na całe szczęście, Michael pomyślał o mnie i ściągnął kilka gier na mój telefon. To jedyne, co ratuje mi teraz życie.

JOKER || JB [stara/pierwotna wersja] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz