14. "Niczego nie robię bez powodu."

3.9K 285 128
                                    

               Jakiś męski głos zaczął mówić, ale nic nie rozumiem. Zupełnie tak, jakby ten ktoś był w drugim pokoju. Drugim pokoju... Chwila!

Podniosłam się gwałtownie, ale zaraz złapałam się za głowę i zacisnęłam mocno powieki, czując okropny ból. Jakby coś uciskało mi skronie.

Ból ustaje. Powoli. Jest znośniej. O, już lepiej.

Odetchnęłam cicho. Opuściłam ręce na coś miękkiego. Czyżby koc?

Spojrzałam po sobie.

Siedzę na kanapie otulona kocem.

Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu.

Mały pokoik z szafką na jakieś dokumenty i telewizorkiem z dupą jak u Kim Kardashian. Nad kanapą jest zasłonięte okno, dlatego w całym pomieszczeniu panuje półmrok.

Takie małe pytanie – gdzie ja, u licha, jestem?

Ściągnęłam z siebie koc.

Cofnęłam głowę, widząc bandaż na swoim prawym kolanie.

A skąd to się wzięło?

Zsunęłam powoli obie nogi z kanapy. Nachyliłam się. Zaczęłam nakładać buty.

Dobra, może czas się zastanowić, co się działo i dzieje aktualnie. Byłam... umówiona z Michaelem, ale się okazało, że to nie Mike tylko... Ten facet!

Wyprostowałam się gwałtownie.

Właśnie! Ten zbok! On mnie porwał czy nie?! Jest za ścianą? Wtedy... na tej ulicy... tam był Michael i Justin... Justin! I ktoś strzelał! Ale ja...

Huk!

Zamarłam, zatrzymując wzrok na drzwiach.

Rozbrzmiał głośny śmiech kilku osób. Wydają mi się być dziwnie znajome.

- Niall, ty pizdo! – zawołał Zayn, a śmiechy stały się głośniejsze.

Oni tu są?!

Zerwałam się z kanapy. Otworzyłam drzwi na mały korytarzyk. Zerknęłam w kierunku drzwi po prawej, skąd najbardziej słychać śmiechy. Wyszłam z pokoiku.

To oni, prawda?

Przyłożyłam rękę do lekko uchylonych drzwi, po czym pchnęłam je.

Moim oczom ukazał się sporych rozmiarów jasny pokój, a na jasno-brązowej podłodze oraz meblach i białych ścianach prześlicznie lśnią odbijające się od budynku naprzeciwko promienie zachodzącego słońca.

Na podłodze leży Niall, który najwidoczniej zleciał z krzesła. Niedaleko niego siedzą Zayn i Liam. Na podłodze między dużymi oknami siedzi Louis. Z kolei na kanapie po mojej prawej znajdują się Robin z Daisy. I mimo, że wzrok wszystkich zatrzymał się na mnie, to i tak nadal się śmieją. Najprawdopodobniej z upadku Nialla.

NIEWAŻNE!

W końcu ich widzę! Prawie wszystkich!

Uśmiechnęłam się do siebie, a przyjemne ciepło przepłynęło po całym moim ciele.

- Hej, Ronnie! – krzyknął entuzjastycznie Niall. Zaczął do mnie machać.

- Zawsze przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. – zaśmiał się Louis.

Boże, z tego podekscytowania nie wiem, na kim zawiesić wzrok!

- Jak się czujesz? – zapytała Daisy, a zaraz potem poczułam jej miły dotyk na swoim ramieniu.

JOKER || JB [stara/pierwotna wersja] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz