Harry nacisnął guzik, który sprawił, że ciemna szyba samochodu zaczęła powoli opadać. Do pojazdu napłynął dźwięk uderzającego o miasto deszczu. Wzięłam głęboki wdech, by zaciągnąć się tym świeżym zapachem. Coś niesamowitego.
Do naszego okna podszedł mężczyzna w ciemnym płaszczu. Nachylił się.
- Joker nas oczekuje. – oznajmił beznamiętnie Harry.
Mężczyzna tylko przytaknął. Następnie wyprostował się i odsunął.
Samochód powoli ruszył, a Harry zaczął zamykać szybę.
- Czyli jednak odsłuchał wiadomość. – westchnęła Daisy ze słyszalną ulgą.
- Miałem na uwadze, że nasze zamartwianie może okazać się zbędne. – oznajmił cicho Harry.
Spojrzałam kątem oka na nią, potem na niego. Westchnęłam ciężko.
Nie mam co pytać, bo i tak niczego się nie dowiem.
Pilnowali mnie wczoraj od samego rana. Wszyscy poza Justinem i Daisy. Jestem cholernie zmęczona. Zmieniałam wczoraj swoje położenie z dziesiątki razy. Jeździłam z hotelu do hotelu. Z miejsca na miejsce. Nawet nie pamiętam, czy w ogóle coś jadłam. Wykończyli mnie. Spałam może trzy godziny. Nie jestem w stanie myśleć. Może właśnie o to im chodziło. By uśpić moją czujność.
Bredzę.
Przecież obchodzą się ze mną jak z jajkiem. Nie wiem, co oni zobaczyli przedwczoraj na tym komputerze, ale to sprawiło, że cały czas ktoś się nade mną trzęsie. To staje się męczące. Chociaż gorszy jest fakt, że znowu nic nie wiem. Chyba powinnam przyzwyczaić się do tego, że nie wszystko muszę wiedzieć.
Powinnam, ale nie chcę.
Samochód zatrzymał się. Drzwi po stronie Harry'ego otworzyły się. Mężczyzna wyszedł.
Teraz zapewne moja kolej.
Zaczęłam powoli przesuwać się w stronę wyjścia.
Przed twarzą przemknęła mi dłoń Harry'ego.
- Pozwolisz? – zapytał uprzejmie.
Podniosłam na niego wzrok. Posyła mi miły uśmiech, ale w jego oczach widać niepokój. Chociaż, może to tylko moje złudzenie.
Złapałam za ciepłą, męską dłoń, po czym powoli wyszłam z samochodu.
Na całe szczęście, wianuszek panów z parasolami stoi dookoła.
Chłodne powietrze przemknęło po mojej skórze.
Harry zamknął za mną drzwi, następnie objął mnie ramieniem. Zaczął mnie ciągnąć w stronę budynku.
~*~
Harry złapał mnie za ramiona. Zmusił mnie do tego, bym usiadła na kanapie. Przykucnął przy mnie.
- Veronico – zaczął cicho. Spojrzałam w jego spokojne, zielone oczy. – Muszę teraz wykonać ważny telefon. Bardzo byłbym rad, gdybyś została tutaj i poczekała na Daisy. Mógłbym cię o to prosić?
- Tak. – przytaknęłam po chwili. Przetarłam twarz dłonią. – Myślę, że tak.
- Dziękuję. – oznajmił, po czym podniósł się. Ruszył dalej korytarzem.
Odprowadziłam go wzrokiem. Gdy zniknął za rogiem z mojego pola widzenia, spojrzałam w przeciwnym kierunku.
Po Daisy ani śladu. Właściwie, gdyby Harry nie powiedział, że mam na nią poczekać, to wcale nie zauważyłabym, że jej nie ma.
CZYTASZ
JOKER || JB [stara/pierwotna wersja]
FanfictionTa książka jest pierwotną [czyt. niepoprawioną, niedopracowaną, przepełnioną błędami oraz niedopowiedzeniami, sprzecznościami itd.] odsłoną mojego pomysłu na książkę. Na moim profilu można znaleźć nowszą wersję (pod tym samym tytułem). Ta k...