Oddałam kolejny strzał. Opuściłam ręce.
Teraz tarcza bardziej przypomina sito, ale grunt, że nauczyłam się w końcu trafiać. Oczywiście mniej więcej, ale to zawsze coś.
– Masz już dość? – zapytała rozbawiona Robin. Podeszła do stanowiska piątego.
Zerknęłam po sobie. Trochę ręce mnie bolą. Może to dobry moment, by przestać. Wyżyłam się, lepiej mi. Jest dobrze.
Odstawiłam pistolet na półkę.
– Tak. Na dzisiaj mi chyba wystarczy. – przytaknęłam z uśmiechem. Ściągnęłam słuchawki na kark.
Robin oparła się o półkę na łokciach, a następnie wysunęła się w kierunku mojego dzisiejszego celu.
– Wygląda, jakbyś miała strzelanie we krwi. – oznajmiła z duma.
Zaśmiałam się cicho.
– No coś ty. – zaprzeczyłam. – Aż taka dobra nie jestem.
– Mówię poważnie. – przyznała. Pokiwała głową. – Nie każdy potrafi posługiwać się bronią, a nad tobą nie musiałam długo stać. Załapałaś prawie od razu, o co chodzi. W ciągu tych kilkunastu minut sama się doskonaliłaś. Nie wszyscy tak mają.
Uniosłam wysoko kąciki ust. Zerknęłam na tarczę.
– To przez adrenalinę.
– Dlaczego jesteś taka skromna? – zapytała, a w jej głosie można było usłyszeć wyjątkowe zaciekawienie. Odwróciłam się w jej stronę. – W tym fachu to naprawdę ogromny talent.
Spuściłam głowę. Nie uważam tego, za coś niezwykłego. To miłe, co mówi. Jednak, mówiąc „w tym fachu", ma pewnie na myśli wymachiwanie bronią na wszystkie strony i unieszkodliwianie konkretnych osób. Ja tak nie potrafię. Albo raczej nie chcę tak robić.
– Możliwe, ale nie wiem, czy to naprawdę coś aż tak wielkiego. – odpowiedziałam, bawiąc się rękawami. Podniosłam wzrok na kobietę. Od razu posłałam jej uśmiech. – Jest wiele lepszych ode mnie. – Wzruszyłam ramionami.
Robin uśmiechnęła się.
– Nie doceniasz siebie. – szepnęła, przyglądając mi się uważnie. – Dlaczego?
Spuściłam z niej wzrok.
– Nie mam powodów, by się doceniać. – odparłam cicho.
Westchnęła ciężko. Spojrzałam przelotnie na Robin. Odwróciłam się w stronę tarczy, a następnie oparłam się rękoma o półkę. Ciężko jest w siebie uwierzyć, gdy osoby z najbliższego otoczenia spisały cię na straty. Chciałabym siebie doceniać, ale wolałabym, by chociaż raz zrobił to ktoś, kto od chyba zawsze uważał mnie za zero. Ale teraz to już i tak niemożliwe.
CZYTASZ
JOKER || JB [stara/pierwotna wersja]
FanfictionTa książka jest pierwotną [czyt. niepoprawioną, niedopracowaną, przepełnioną błędami oraz niedopowiedzeniami, sprzecznościami itd.] odsłoną mojego pomysłu na książkę. Na moim profilu można znaleźć nowszą wersję (pod tym samym tytułem). Ta k...