20. "Nie, Ronnie nigdzie nie pójdzie!"

3K 207 95
                                    

               Delikatnie uniósł kącik ust. Obie ręce zaczął zaciskać na moim pasie. Prawie idealnie przyległam do jego ciała. Zadziałało to na poszerzenie się mojego uśmiechu.

Ja... ja w ogóle nie jestem w stanie określić tego, co właśnie dzieje się wokół mnie! Zupełnie jak sen, który w każdej chwili może się po prostu skończyć. To... To... to jest tak nierealne! Kilka miesięcy temu chciałam być wszędzie, tylko nie tu. Możliwie najdalej od tych wszystkich ludzi, a zwłaszcza od Justina. A teraz?

Zaśmiałam się cicho. Oparłam policzek o zgłębienie w szyi Justina. Zamknęłam oczy.

Jeżeli to jest sen, to mam nadzieję, że zapadłam w śpiączkę i nigdy się nie obudzę. Jakkolwiek naiwnie mogłoby to brzmieć. Tak bardzo nie nadążam za tym, co się dzieje, że nie jestem w stanie nad sobą zapanować. Albo może jestem na tyle szczęśliwa, że wszystko mi jedno, co wyrabia się dookoła, byleby napawać się tą chwilą możliwie najdłużej. Ale czy to stosowne?

Nie! Nie będę sobie psuć dobrego dnia! Dobrej chwili! Ale... Zawsze jest jakieś „ale". Mam mieszane uczucia. Jednak jednego jestem pewna – Justin może przytulać mnie już wiecznie!

Wprawił swoją dłoń w ruch wzdłuż mojego kręgosłupa. Powoli zaczęłam otwierać oczy. Uniosłam wysoko brwi, widząc w drzwiach uśmiechającą się od ucha do ucha Daisy. Sądząc po jej rozczulonej minie, przygląda się nam już od dłuższej chwili. Dziewczyna ułożyła rękę w pięść, a następnie przyłożyła ją do drzwi. Chce dać Justinowi znać o swojej obecności?

Delikatnie przytaknęłam i w tym też momencie przymknęłam oczy, by mieć pewność, że zauważyła mój gest.

Zapukała.

Mięśnie Justina spięły się prawie natychmiast, a ręce mechanicznym ruchem spuścił na moje biodra. Odsunął się trochę ode mnie. Automatycznie ułożyłam swoje ręce na dekolcie. Justin rzucił spojrzenie Daisy przez ramię. Nie sądziłam, że się tego wystraszy.

– Idę wszystkich zebrać. – wyjaśniła.

Na to zebranie, tak?

– Dobrze. – przytaknął.

Dziewczyna posłała nam obu miły uśmiech. Zniknęła za drzwiami.

Justin odsunął się, a następnie mnie wyminął. Mruknął coś pod nosem, jednocześnie przesuwając dłońmi po zaspanej twarzy. Stanął przed kluczem leżącym na podłodze. Musiał ześlizgnąć się z biurka. Nawet nie zauważyłam. Podciągnął lekko nogawki, a następnie przyklęknął. Wziął klucz do ręki. Zaczął go obracać między palcami. Jakby się nad czymś zastanawiał. Westchnął ciężko, po czym wstał. Odwrócił się na pięcie w moim kierunku.

– Powiedziałaś jej? – zapytał łagodnym głosem. Jedna z jego brwi pomknęła wysoko w górę.

Spuściłam speszona wzrok na podłogę.

Jak on się... A tak. Daisy w ogóle nie zareagowała...

– Wiesz... – westchnęłam cicho. Palcami zaczesałam kosmyk włosów za ucho. Podniosłam wzrok na Justina. – Ciężko nie zauważyć, że jestem dzisiaj inna. Bardziej szczęśliwa. – posłałam mu szeroki uśmiech.

Jego kąciki ust delikatnie drgnęły w górę.

– Cieszę się. – powiedział cicho, a jego uśmiech momentalnie się poszerzył.

Przyjemne ciepło rozlało się po mojej klatce piersiowej. Ile satysfakcji potrafi dać sprawienie, że on się uśmiechnie!

Podrzucił klucz.

JOKER || JB [stara/pierwotna wersja] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz