Rozdział 5

2K 117 2
                                    

Czkawka

Było ciemno.

Ciemno, ale nie strasznie.

Wstałem i poszedłem przed siebie. Nic nie widziałem, ale byłem spokojny. Nagle, w ułamku sekundy, zamiast ciemności zobaczyłem mój pokój. Całe biurko było w moich szkicach i projektach, a podłoga w różnych prototypach przedstawionych na rysunkach wynalazków.

- Czkawka! Ile razy mam cię prosić byś wreszcie uprzątnął swój pokój? – usłyszałem za sobą głos ojca. Odwróciłem się. Stał na schodach, które prowadzą do sieni i patrzył na mnie z wyrzutem.

- Co ja tu robię? – spytałem. Przecież uciekłem ze Szczerbatkiem. Dlaczego znowu jestem na Berk? I co ważniejsze... - Gdzie jest Szczerbatek?

- Szczerbatek? Przecież w naszej wiosce nikt się tak nie nazywa. – odparł zdumiony ojciec.

- Przecież to smok, a nie człowiek! Gdzie on jest?! Powiedz! – zacząłem panikować. Czy już go zabili? Może nie jest za późno? Dlaczego ja w ogóle wróciłem na Berk? Kompletnie tego nie pamiętam.

- Spadłeś z łóżka, synek, czy jak? Żadnego smoka tu nie było od ostatniego ataku. – powiedział coraz bardziej zdziwiony tata. Wiem, że nie było mnie dość krótko, ale chyba i tak się martwił co ze mną? Zachowuje się, jakby nic się nie stało. – Po pierwsze, z jakiej racji miałbyś się martwić o jakiegoś smoka? No chyba, że sam chciałeś go zabić? – pokręciłem głową osłupiały. – A szkoda! – kontynuował ojciec – A po drugie, nie zmieniaj tematu. Miałeś posprzątać w pokoju, a tu jest chlew! Jak ty możesz się w ogóle połapać, co gdzie jest?

- Jakoś daję radę. – wydusiłem dalej w szoku. Co tu się dzieje? Jestem na Berk. A to znaczy, że musiałem tu przylecieć na Szczerbatku. Przecież uciekłem, by uniknąć zabicia smoka i ochronić Szczerbatka. A teraz jestem z powrotem tutaj. W dodatku nikt nie wie o Mordce.

Muszę to sobie uporządkować. Wpierw niedługo po wygraniu smoczego szkolenia odleciałem ze Szczerbatkiem. Lecieliśmy pół nocy i zatrzymaliśmy się na wyspie Thora. Spędziliśmy na niej cały dzień, a rankiem, zaraz po śniadaniu, ruszyliśmy dalej.

I później jest czarna dziura. Nic więcej nie pamiętam.

- Ale ja nie daję rady na to patrzeć. – Ojciec wyrwał mnie z rozmyślań. – Na Thora, proszę cię, synu, posprzątaj tu wreszcie! – i zszedł do sieni zostawiając mnie w szoku.

Kiedy się już otrząsnąłem postanowiłem rozejrzeć się po wiosce za Szczerbatkiem. Mam nadzieję, że nie znajdę go na arenie. Po drodze rozglądałem się dookoła. Nie było mnie tylko przez dwa dni, a już zdążyłem zatęsknić za domem. Choć może byłem? Zaczynam myśleć, że to wszystko mi się tylko przyśniło.

Ale... jeśli tak jest, to wiem, gdzie znajdę Szczerbatka! Skoro nigdy stąd nie odleciałem to Mordka będzie nad Kruczym Urwiskiem.

Jak najszybciej skierowałem się w tamtą stronę. Dotarłem tam w rekordowym czasie.

- Szczerbatek! – zacząłem go wołać, ale nigdzie go nie było. Przeszukałem całe Krucze Urwisko, ale po Mordce nie było śladu. Ku mojemu zdziwieniu, moich rzeczy, które zwykle tu zostawiam, też nie było. Teraz byłem jeszcze bardziej zbity z tropu niż wcześniej. Skoro Szczerbatka tam nie ma, a mój ojciec zdaje się nic o nim nie wiedzieć, to gdzie on się podział?

Czy Szczerbatek mi się przyśnił?

Nie. Z całą pewnością jest prawdziwy. Tylko gdzie on jest?

By odnaleźć siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz