Rozdział 27

1.7K 152 28
                                    

Ważna notka na końcu!

Astrid

- Czkawka? – mój głos był tak cichy, że choć sama słyszałam siebie wyraźnie, to ktoś inny, mógłby mieć z tym problem.

Jednak moje wątpliwości rozwiała postawa chłopaka, stojącego przede mną. Znieruchomiał na chwilę, po czym odwrócił się w moją stronę. Jego twarz, znajoma, choć inna niż kiedyś, wyrażała zaskoczenie i strach, który po chwili zaczął się ulatniać, a jego miejsce zajęło coś innego. Spojrzał szybko na hełm, który unosił się kilka metrów od niego, a potem z powrotem na mnie. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, dotarło do mnie, że lęk został zastąpiony przez gniew, choć nawet nie próbowałam teraz myśleć, czym jest spowodowany.

Właśnie wchodziłam do Zatoczki. Stałam w szczelinie między skałami, przez którą można wejść, jednak przystanęłam, gdy usłyszałam dziwne dźwięki. Na początku ich nie skojarzyłam, ale po dłuższym nasłuchiwaniu, zorientowałam się, że to smoki. Zaczęłam się zastanawiać: iść dalej czy zawrócić? Mam ze sobą topór, ale ostatni raz ze smokiem walczyłam, pięć lat temu, na arenie. I to z jednym, a wyraźnie słyszałam, że w Zatoczce jest ich więcej. Jednak jak już tu jestem, to chciałabym tam wejść. W końcu po coś szłam taki kawał drogi. I nie wiem, kiedy będę miała następną okazję, by tu zajrzeć.

Stałam tak jeszcze przez chwilę w miejscu, po czym postanowiłam, że najlepiej będzie to ostrożnie sprawdzić. Podeszłam bliżej krawędzi skały i wyjrzałam zza niej.

Tuż przy jeziorku, bawiły się dwa smoki. Zapewne od razu bym się wycofała do wioski, gdyby nie fakt, że był to Szczerbatek i Śmiertnik Zębacz. Odetchnęłam głęboko, zadowolona, że nie muszę się ukrywać. Wtedy do mnie dotarło, że skoro są tu smoki, to powinien być też Ryu.

No i był. Zobaczyłam go, gdy dwa smoki zaczęły się gonić po Zatoczce. Stał do mnie bokiem i jeszcze nie zauważył mojej obecności. Miałam okazję, by lepiej się mu przyjrzeć, jednak coś się nie zgadzało. W pierwszej chwili nie wiedziałam o co chodzi, więc zaczęłam go uważnie skanować. Dalej ma tylko jedną nogę, a proteza wygląda tak samo, więc nie o to chodzi. Kombinezon również nie wyglądał inaczej niż wczoraj. Dopiero, po chwili dotarło do mnie, co jest nie tak.

BYŁ BEZ HEŁMU!!!

Wyraźnie widziałam jego lewy profil. Co więcej wyglądał odrobinę znajomo, choć nie byłam w stanie stwierdzić, kogo mi przypomina. Brązowe, lekko zmierzwione włosy, wyraźnie zarysowana szczęka i zielone oczy, które już znałam. Dostrzegłam również delikatny, ledwie widoczny zarost.

Kiedy przez moją głowę, zaczęły przelatywać twarze osób, które znam, Ryu powoli wszedł do wody. Domyślam się, że chce wyłowić hełm, który został tam przez jednego ze smoków wrzucony, w czasie zabawy. Nie zdążył zbyt daleko zajść, bo Szczerbatek go popchnął i chłopak wylądował w wodzie. Miałam ochotę parsknąć śmiechem, jednak ten uwiązł mi w gardle, gdy Jeździec odwrócił się w stronę smoka, a tym samym, w moją. Mokre włosy ciężko oklapły, a ja w jednej chwili, zorientowałam się, kogo mam przed sobą.

W tym momencie nie mogłam się nawet ruszyć. Oba smoki wskoczyły do wody i zaczęły chlapać dookoła, mocząc Jeźdźca jeszcze bardziej. Ponownie stał odwrócony do mnie plecami i zaczął zbliżać się do Nocnej Furii, mrucząc coś pod nosem. Nawet nie wiem, kiedy znalazłam się przy brzegu. Wpatrywałam się tępo w chłopaka, który jeszcze kilka minut temu był uważany za martwego.

Przede mną stał Czkawka Haddock III. Syn naszego wodza, który pięć lat temu zniknął, nie pozostawiwszy żadnych śladów. Wszyscy byli święcie przekonani, że porwały go smoki i zabiły, tak jak jego matkę. A teraz, on stoi przede mną i patrzy jakby czegoś oczekiwał. Nie wiedząc, o co chodzi, potrząsnęłam głową, by się nieco ocknąć i postanowiłam coś powiedzieć.

By odnaleźć siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz