Czkawka
Jakie to typowe. Chcesz się ukryć, uciec przed swoimi, więc uciekasz ze swoim jedynym przyjacielem, smokiem, z domu. Żyjesz sobie, przez pięć lat, we względnym spokoju, aż tu nagle Bogowie uznają, że twoje życie jest zbyt nudne. Więc bez żadnego ostrzeżenie, ludzie, rodzina przed którą uciekłeś, przypływają do ciebie i wysyłają do domu. Nie, inaczej. Na rodzinną wyspę. Mój dom jest na Smoczym Skraju. Uch, zabijcie mnie.
Gdy usłyszałem o tym genialnym pomyśle mojego ojca, myślałem, że rzucę się z klifu. Choć pewnie nic, by to nie dało, bo Szczerbek gotów jest, mnie zawsze złapać. Nie miałem pojęcia, jak zareagować. I sam nie wiem czy chcę tam wracać. Owszem, zdarzało się, że gdy byłem niedaleko Berk, zastanawiałem się czy, by nie złożyć tam krótkiej wizyty, ale ostatecznie zawsze rezygnowałem. Boję się tego co zobaczę i co poczuję, będąc tam. No i to nie jest miejsce dla mnie. Jak każde inne, gdzie zabija się smoki.
Powinienem się przed tym bardziej wzbraniać, jednak w tamtym momencie byłem zbyt oszołomiony, by sensownie myśleć. W dodatku skończyły mi się argumenty. No i, gdybym cały czas obstawał przy swoim, to mogliby zacząć się zastanawiać, dlaczego jestem taki przeciwny wycieczce na Berk. Liczyłem, że ojciec nie pozwoli nikomu wsiąść na smoka. Na Thora, jeszcze niedawno, w ogóle nie wiedział, że na nich można latać!
Słońce powoli zachodziło, a ja siedziałem w domu, przygotowując się do długiej drogi. Normalnie lot powinien zająć niecałe dwa dni bez postojów, pod warunkiem, że pogoda sprzyja. Póki co, nie zanosi się na deszcz, ale Thor bywa czasem złośliwy i zsyła nagłą burzę. Już kilka razy doświadczyłem jego gniewu. Wciąż pamiętam, tę trąbę wodną sprzed pięciu lat, gdy dopiero co opuściłem Berk. Może jak mi się poszczęści, to jakiś deszcz mnie zmyje. Oh, Thorze, o czym ja myślę? Lepiej, żeby nic się nie stało, bo będą ze mną Szczerbatek i Astrid. W każdym razie, jeśli wyruszymy z samego rana, to tak chwilę przed świtem, powinniśmy tam dolecieć. Pod warunkiem, że Szczerbek będzie w stanie lecieć tyle czasu, bez dłuższego odpoczynku.
Najgorsze w całej tej sytuacji jest chyba to, że nie czuję jedynie strachu. W środku, cieszę się, że wreszcie mam powód, by tam polecieć. I to chyba to uczucie sprawiło, że tak szybko się zgodziłem. Jednocześnie chcę i nie chcę tam lecieć. Jestem ciekawy, jak bardzo zmieniła się Berk, ale boję się tego co zobaczę. Tęsknię też trochę za tym miejscem. Spędziłem tam całe dzieciństwo... nie najszczęśliwsze, ale koszmarne też nie było. Bolał jedynie brak akceptacji, głównie ze strony ojca. Tego, który teraz mnie tam wysyła. Właśnie, skoro jestem martwy, to może powinienem nawiedzić go w snach i przekonać, by zrezygnował z tego pomysłu? Może i by zadziałało, tyle, że on mnie nigdy nie słuchał. Czemu teraz miałoby być inaczej?
Sam nie wiem, co o tym myśleć. W dodatku leci ze mną Astrid, czyli muszę się podwójnie pilnować. I dalej nie wiem, jak przekazać Chuliganom wieści od taty. Najlepiej by było, gdyby Astrid sama poszła do wioski. Ja poczekam w zatoczce nad Kruczym Urwiskiem. Może polatam trochę ze Szczerbatkiem między skałkami wokół wyspy. Pięć lat temu nikt nas nie przyłapał, więc teraz też nie powinno być problemów.
- Zamyśliłeś się. – odezwał się ktoś obok mnie. Na jego dźwięk prawie podskoczyłem, tak mnie to zaskoczyło. – O czym myślałeś?
- O mojej jutrzejszej wycieczce. – odpowiedziałem, gdy spojrzałem za siebie, gdzie stał, uśmiechnięty od ucha do ucha, Koda.
- To niesprawiedliwe. – oburzył się nagle, na co moje brwi podskoczyły do góry w niemym pytaniu. – Znowu mnie zostawiasz. A zawsze chciałem zobaczyć, gdzie kiedyś mieszkałeś i skąd pochodzisz.
![](https://img.wattpad.com/cover/103908979-288-k522169.jpg)
CZYTASZ
By odnaleźć siebie
FanficKocham Berk. To mój dom i choć nigdy nie było łatwo, to mimo wszystko tu się urodziłem i wychowałem. To tu nauczyłem się wszystkiego od Pyskacza, który nieraz był dla mnie bliższą rodziną, niż szanowany przez wszystkich Stoik Ważki. To tu mieszka pi...