Rozdział 21

1.7K 137 44
                                    

Stoick

- No... i tak to właśnie wygląda. – zakończył Ryu, po czym chyba ziewnął, bo przystawił rękę do hełmu i słychać było, jak głęboko nabiera powietrza.

Jeździec dopiero co wrócił i słychać było w jego głosie znużenie, gdy relacjonował swój pobyt na wyspie. Jego smok od dawna spał u stóp Ryu, czemu z zainteresowaniem przyglądał się Śledzik, notując coś w zeszycie. Ośmiolatek z kolei był zajęty czytaniem listu, który dostał od chłopaka, gdy tylko ten wylądował. Sączysmark próbował odgonić od siebie Straszliwca, który zbliżał się do niego, ilekroć ten się odsuwał. Reszta z uwagą słuchała tego, co mówił Ryu. Brakowało jedynie bliźniaków Thorston, którzy dalej próbowali zmyć z siebie rybi smród. Choć w tym momencie, jestem wdzięczny za ich nieobecność, bo w spokoju mogłem wysłuchać nowin.

Łupieżcy szykują się do walki i, na Thora, trzeba być głupcem, by nie domyślić się kogo będą atakować. Bo oczywiście nie przepuścili, by takiej okazji. Jestem pewien, że to również zaplanowali. Co mi w ogóle strzeliło do głowy, by uwierzyć, że Łupieżcy chcą podpisać pokój? Powinienem był zignorować tę wiadomość! Nie tkwilibyśmy wtedy na tej dziwnej wyspie, ze smokami, ich zamaskowanym jeźdźcem i ośmiolatkiem!

- Musimy jak najszybciej wrócić na Berk. – oznajmiłem głośno, stanowczym głosem.

- Najszybciej byłoby na smokach, ale żadne z was na żadnego nie wsiądzie. – odpowiedział zamaskowany chłopak. – No może oprócz Mieczyka i Szpadki, ale oni są... jedyni w swoim rodzaju.

- To nie jest koniecznie. Nie budujemy okrętu, lecz niewielki statek, którym będziemy w stanie dopłynąć do Berk. – odparłem. – Dzięki wiadomości, którą kazałeś przekazać Johannowi, moi ludzie będą gotowi. A biorąc pod uwagę, że Łupieżcy dopiero rozpoczęli przygotowania, trochę jeszcze minie zanim przystąpią do ataku.

- Pamiętaj, że podróż na Berk zajmie wam tydzień. Johann również dopłynie tam dopiero za kilka dni. – dodał Ryu, zapewne sądząc, że tym przekona mnie do zmiany zdania.

- Pamiętam. – odpowiedziałem krótko.

- Swoją drogą, jak już jesteśmy przy Johannie... - powiedział niepewnie chłopak po chwili ciszy, w czasie której mierzyliśmy się nieustępliwym wzrokiem. – Nastąpiły pewne problemy z zapłatą kupcowi, za jego materiały.

- Możesz być spokojny, oddam ci wszystko co jesteśmy winni. – zapewniłem go szybko.

- A nie, nie, nie o to chodzi. Nic mi nie jesteście dłużni. – odpowiedział szybko Ryu. – Nie miałem nawet niczego na wymianę z Johannem, nie spodziewałem się go tam.

- Więc jak zdobyłeś te materiały? – wtrąciła się w naszą rozmowę Astrid, która do tej pory, podobnie jak reszta, tylko na nas patrzyła, zapewne nie wiedząc czy powinni się odezwać.

- Umówiłem się z nim, że sami zapłacicie, jak już wrócicie na Berk. – powiedział powoli i wyraźnie – Jak już mówiłem, nie miałem nic, co mógłbym wymienić. Po za tym, to nie ja wracam do domu.

- W porządku, jesteśmy ci za to wdzięczni. – odpowiedziałem, zastanawiając się w myślach nad jego słowami. Powiedział to takim tonem, że zabrzmiało to trochę, jakby ten Smoczy Skraj, wcale nie był jego domem.

- Mogłem też wspomnieć coś, że za swoją wyrozumiałość, może otrzymać jakieś wynagrodzenie. – kontynuował chłopak, trochę cichszym tonem, jednocześnie próbując obudzić smoka, śpiącego u jego stóp, lekkim szturchnięciem.

- Oczywiście.

- To ja pójdę do siebie, trochę odpocząć. – oznajmił Jeździec, Nocna Furia powoli otworzyła oczy, ziewnęła, ukazując wszystkie zęby, i poszli razem w stronę chaty Ryu.

By odnaleźć siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz