11. Sielanka

2 0 0
                                    

Żyję tobie

Tak-że

Ja tak-że

Teraz- to najbardziej słodkie

Jeszcze trzy razy podczas tych ferii Henri przyjeżdżał do domu. Zazwyczaj odbierał mnie po południu w biurze i razem jechaliśmy do mnie. Rano razem wyjeżdżaliśmy i wracał jeszcze tego samego albo następnego wieczora. Nie pamiętam co robiliśmy oprócz seksu, bo przecież musieliśmy coś robić przez ten cały czas. Na pewno oglądaliśmy jakieś filmy, gotowaliśmy, piliśmy wino. Pamiętam jak przez mgłę jakiś spacer po lesie i nic więcej. Jeśli w którymś momencie byłam w nim naprawdę zakochana to chyba właśnie wtedy. Na pewno bezgranicznie oddana, gotowa na wszystko. Żyliśmy przez ten tydzień jak prawdziwa para, a przecież on miał swój dom i rodzinę. Jakich bzdur musiał nawymyślać, żeby praktycznie u mnie mieszkać przez tyle dni? Jak musiał lawirować cały ten czas, jak udało mu się utrzymać to w tajemnicy? Wtedy chyba się nad tym nie zastanawiałam, przynajmniej niezbyt długo. Najważniejsze było, że był, przyjeżdżał do mnie, poświęcał mi tyle czasu. To dużo bardziej działało na moją wyobraźnię niż cokolwiek co mógł mi powiedzieć czy obiecać. Udowadniał, że naprawdę oszalał dla mnie, że głęboko się zaangażował.

We wtorek przyjeżdżamy do domu z butelką wina, choć nie potrzebujemy jakoś specjalnie się nastrajać. Ciągle jeszcze jesteśmy dla siebie nowością, nieodkrytym terenem, białą plamą na mapie. Wciąż bardzo się pożądamy. Wciąż zostało tyle sposobów na seks do wypróbowania. Jest jednak jakaś przyjemność w przeciąganiu chwil przed zbliżeniem, wyczekiwanie podsyca podniecenie, pijemy więc wino i patrzymy sobie w oczy, figlarnie się uśmiechamy, odwlekamy. Znów oglądamy jakiś film, opowiadamy sobie historie z życia.

Przenosimy się do mojego pokoju, mojego azylu, minimalistycznego i surowego. Wszystko co może, jest pochowane w szafach, im mniej przedmiotów na widoku, tym mniej problemu ze sprzątaniem, i tym mniej elementów rozprasza mnie podczas nauki. Moje łóżko, też najprostsze, niby jednoosobowe ale jest dość szerokie dla nas dwojga. Słuchamy muzyki i powoli się rozbieramy. Zaczynamy klasycznie, Henri kładzie się na mnie i wbija powoli. Jest przyjemnie, przyjemniej niż kiedykolwiek wcześniej, z kimkolwiek innymi, ale to dla mnie wymagająca poza, jeszcze nie potrafię w niej dojść. Nie wiem, czy inne kobiety też tak mają ale dla mnie ta najbardziej powszechna pozycja jest jedną z najtrudniejszych patrząc pod kątem osiągnięcia orgazmu. Później nauczę się tak unosić biodra aby rozwiązać i ten problem, póki co może być co najwyżej miło. Nasycam się jego pchnięciami do woli i przerywam. Uspokajam sytuację, nie chcę, żeby znowu skończył zbyt wcześnie, bo dziś mam ochotę na co innego. Po krótkiej przerwie dobieram się do niego ustami. Z wielu powodów: chcę wreszcie spróbować i nauczyć się tego, chcę odwdzięczyć się za jego minetę, chcę też spróbować swojego smaku na nim. Oczywiście znam już swój smak, próbowałam sama, palcami, ale jeszcze nigdy na kimś. Nie śpieszę się, zaczynam delikatnie, przyglądam się do woli, na żywo i z bliska, uczę się różnicy między delikatną skórą i zawartością jąder a napiętą i żylastą powierzchnią penisa. Poznaję i staram się zapamiętać nasze zmieszane smaki i zapachy. Staram się również, tak jak o tym czytałam, delikatnie lizać z różnych stron, masować podgryzać, zbliżać się i oddalać. Drażnię się z Henrim, który dąży do czego innego. Wreszcie łapczywie pochłaniam go całego. Na pewno robię to jeszcze nieporadnie, ale Henriemu niewiele już trzeba. Przesuwam ustami z góry na dół i odkrywam, że podnieca mnie to niesamowicie. Już zawsze będę uwielbiała pieścić tak partnera, będę się tak rozgrzewać kiedy nie będę w najlepszym nastroju, chwila takich pieszczot będzie sprawiać, że natychmiast zrobię się wilgotna, będę to robić z przyjemnością, nigdy z obrzydzeniem albo z poczucia obowiązku. Uwielbiam to. Zastanawiam się tylko jak zakończyć, jestem prawie pewna, że nie połknę. Henri rozwiązuje mój problem: w ostatniej chwili zrywa się i chwyta penisa w rękę. Oboje teraz klęczymy na łóżku, naprzeciw siebie, on wystrzeliwuje w górę, na moją twarz, włosy. Jeśli kiedykolwiek zaskoczyło mnie cokolwiek co zrobił to właśnie wtedy. Przez moje pornosowe nieobeznanie nigdy nie widziałam ani nie słyszałam o czymś takim. Może wyczytał to z mojej miny bo nigdy więcej tego nie zrobił. A przecież ja po sekundzie konsternacji, już cieszyłam się tą niespodzianką, tak bardzo, że postanowiłam tak zasnąć.

Oktawia w LabiryncieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz