16. W sieci kłamstw

1 0 0
                                    

„Wyciągnij rękę swą z wysokości,

Wybaw mnie i ratuj z wód wielkich, z ręki cudzoziemców,

Których usta mówią kłamstwo,

A prawica ich jest prawicą zdradliwą."

(Ps 144, 7—8)

Nie lubię i nie potrafię kłamać. Pewnie brzmi to dziwnie, nieraz już w tej historii musiałam to robić i nie wyglądało to na trudne. Chodzi o to, że nie umiem kłamać spontanicznie. Każde kłamstwo, które musiałam powiedzieć rodzicom czy nauczycielom musiało być wcześniej dokładnie przemyślane, przygotowane. Musiałam w głowie wiele razy powtarzać sobie co powiem, musiałam sama niemal w to uwierzyć; dopiero wtedy mogłam skłamać.

I tak jak ja nie potrafię wymyślać na poczekaniu różnych bzdur, tak samo nie spodziewam się tego po innych ludziach. To znaczy, jestem z natury ufna. Oczywiście jeśli ktoś obcy podejdzie do mnie i zacznie wciskać jakiś kit, to raczej się nie nabiorę i nie dam naciągnąć, ale jeśli rozmawiam z kimś kogo dobrze znam i opowiada mi o codziennych banalnych rzeczach to nigdy nie przyjdzie mi do głowy, że może kłamać. W podstawówce chodziłam do klasy z dziewczyną, która co przerwę mogła ciągnąć opowieści o swoim ciekawym życiu, opowiadała anegdotki, opisywała swoje weekendy. To było bardzo ciekawe, słuchałam jej z uwagą. Nie raz słyszałam od innych, że zmyśla, ale słysząc jej opowieści zawsze o tym zapominałam, dawałam się wciągnąć. Czasem zadawałam niewygodne pytanie, które ujawniało jakąś nieścisłość, nie ze złośliwości, z ciekawości. Wtedy też czasem ktoś szturchał mnie, żeby mi przypomnieć, że to wszystko bujda i nie ma sensu zadawać pytań. Niczego mnie nie nauczyło to doświadczenie. Nie jestem w stanie ogarnąć umysłem bezsensownego kłamstwa.

No bo jaki w tym sens? Jeśli ja kłamię w celu ukrycia mojego romansu to chcę uniknąć problemów z rodzicami albo w szkole. Ale jeśli ktoś kłamie opowiadając anegdotki o znanych nam osobach, zmyśla swoje dialogi z innymi, wprowadza mnie w błąd nieprawdziwymi informacjami, to po co właściwie to robi? Jaką ma z tego korzyść?

A Henri kłamał jak z nut. Począwszy od swojego wieku, choć to akurat jestem w stanie zrozumieć. (Tylko jak on to sobie wyobrażał? Naprawdę musiał się nie spodziewać, że zabrniemy tak daleko, skoro zakładał, że nie wyda się ile ma lat.) Ciągnął od samego początku kłamstwa na temat swojej żony (to też chyba standard, zakładam, że wielu żonatych facetów, opowiada swoim kochankom takie historie.) Zaczął oczywiście od tego, że się oddalili, że się nie kochają, również fizycznie, potem wprowadzał elementy, w których ona się domyśla, coś tam słyszała, coś znalazła, właściwie już wie: płacze i robi awantury, bardzo to przeżywa, prawie się wyprowadziła... Wszystko to kłamstwa, dowiedziała się o wiele później, choć oczywiście przeczuwała. Przez te opowieści, ciągle czułam się winna, ale paradoksalnie czułam też z nią jakąś więź. Fantazjowałam, że gdzieś ją spotkam, lepiej poznam. Miała na imię tak samo jak moja najlepsza przyjaciółka co jeszcze bardziej potęgowało te moje dziwaczne myśli. Wyobrażałam sobie, co bym zrobiła gdybym była nią, jak będę się czuła gdy już niedługo znajdę się na jej miejscu: oszukana i zdradzona; bo przecież tak musiało się w końcu stać. Czasem mi się śniła, to były różnego typu sny, w jednych dochodziło do konfrontacji między nami, w innych byłyśmy przyjaciółkami.

Ale to nie koniec. Henri kłamał też w zupełnie banalnych sytuacjach. Robił to dla sportu, dla przyjemności, łgał jak pies i to wcale nie po to, żeby coś na tym ugrać, tylko ot tak. Zanim się zorientowałam parę razy wyszłam na idiotkę powołując się na to, co mi powiedział, w rozmowie z innymi. Na początku brałam to za jakieś nieporozumienia, opowiadałam mu rozbawiona, że coś pomieszał, źle mi powiedział. On złościł się na to, choć wcale jeszcze nie zarzucałam mu kłamstwa. Aż kiedyś wreszcie pewna bliska mi osoba powiedziała wprost: Oktawia, ktoś zrobił cię w balona, to kompletna bzdura. Dopiero wtedy przejrzałam na oczy. Odtąd już nie wierzyłam w ani jedno słowo, choć tu też wynikały różne zabawne sytuacje, bo czasem zdarzało mu się powiedzieć prawdę a ja na wszelki wypadek z góry ją odrzucałam i uważałam aby tej informacji nie powtórzyć nikomu I nagle, niespodziewanie słyszałam o tym samym od kogoś innego.

Oktawia w LabiryncieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz