Part 3

2.1K 132 23
                                    


Obudziłam się, dalej przytulona do Daryla. Mężczyzna leżał na plecach i obserwował mnie. Delikatnie masował moje plecy. Podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć i pocałować.

- Nadal ją masz. – Daryl spojrzał na mój nadgarstek. Na zwykłym sznurku miałam zawieszony wisiorek z wyrytym drzewem. Kiedyś miałam zwykłą bransoletkę, ale to były dawne czasy.

- Oczywiście. Mówiłam ci, że nigdy jej nie zdejmę.

- Miałaś wtedy czternaście lat. – zaśmiał się.

- No i co z tego? – udałam oburzenie.

- Nic. Nieważne. – pocałował mnie w odpowiedzi.

To było niesamowite. Jakby tam na zewnątrz wcale nie szalały żywe trupy. Leżałam z Darylem pod pachnącą kołdrą, na miękkim łóżku. Miałam wrażenie, że świat po raz kolejny zwariował.

Podniosłam się i podeszłam do okna. Po chodnikach normalnie spacerowali ludzie, na ganku w domu naprzeciwko jakieś kobiety się z czegoś śmiały. Był nawet dzieciak z psem na smyczy. Obłęd!

- Co to za miejsce? – spojrzałam na Daryla, który nadal leżał w łóżku.

- Alexandria. Sami jesteśmy tu od niedawna. Ludzie, których poznałaś i ci z domu obok.

- I ktoś tak po prostu pozwolił wam tu wejść?

- Deanna. Ona jest tu szefem. Dla mnie też to miejsce jest podejrzane, więc na razie zachowaj czujność.

Uśmiechnęłam się. Nie wyobrażałam sobie innej opcji. Nie będę nikomu ufała tak po prostu. Założyłam z powrotem pasek z nożem. Pistolet jednak schowałam za plecami, żeby nie rzucał się w oczy.

Oboje zeszliśmy na dół. Glenn, który siedział nad jakąś mapą podniósł głowę i uśmiechnął się do Daryla znacząco. Ten warknął na niego i poszedł do kuchni. Usiadłam przy stole przypatrując się nowemu znajomemu. Byłam ciekawa, co robi, ale nie chciałam pytać. Mówienie do obcych ludzi trochę wyszło mi z nawyku.

- Jestem w grupie, która wychodzi poza ogrodzenie i szuka zapasów. Teraz planujemy kolejne wyjście. – Glenn uśmiechnął się do mnie. Pokiwałam głową w odpowiedzi. To już brzmiało bardziej znajomo.

- Mogłabym pójść z wami? – przemogłam się i zapytałam.

- Mowy nie ma. Nigdzie nie idziesz.- oznajmił Daryl podsuwając mi talerz.

- Nie będziesz mną rządzić.

- Ledwo trzymasz się na nogach. Wyjdziesz tam i będziesz dla nich tylko ciężarem.

Spojrzałam zdenerwowana na Daryla. Jadł palcami, nie używając sztućców. Również usiadł przy stole, założył nogi na blacie i odchylił się lekko na krześle. Jak on śmie tak mówić? Owszem, wczoraj byłam ledwo żywa, ale to wszystko również przez zmianę mojej sytuacji. W jednej chwili byłam sama, a w następnej zostałam przewieziona do miasteczka pełnego ludzi. Dałabym radę pojechać z Glennem i jego ekipą. Dobrze radziłam sobie ze szwendaczami.

- Wiesz co, i tak musisz najpierw porozmawiać z Deanną. To ona tutaj przydziela zadania. – Glenn chciał poprawić atmosferę, jaka zapanowała w pokoju.

- To gdzie ją mogę znaleźć? – zapytałam gotowa wstać i do niej pójść.

- Pewnie właśnie zakopuje męża. – odparł Daryl odkładając pusty talerz na stół. Spojrzał na mój, który nadal był pełny. – Jedz.

Flowers for a Ghost ( Daryl Dixon x Freya)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz