Dzisiaj krócej, ale mam nadzieję, że będzie się Wam podobało. Dziękuję za wszystkie miłe słowa :)
***
Dwa dni później zabraliśmy się do przygotowania planu Ricka. Opuściliśmy Alexandrię. Każdy miał przydzielone zadanie. Pomagałam stawiać ścianki, które miały powstrzymać szwendaczy od zejścia z wyznaczonej drogi. Dalej nie podobało mi się, że Daryl ma być w grupie, która będzie ich prowadzić. On natomiast nie był zadowolony z mojego udziału w planie. Próbował mnie namówić, żebym została w Alexandrii. Przez próby rozumiem oznajmienie mi, że nigdzie nie idę. Obiecałam, że jak tylko skończę swoją część to wrócę. To było miłe, że się martwił, ale nie zamierzałam mu o tym mówić.
Podczas pracy panowała raczej pozytywna atmosfera. Każdy chciał, żeby plan się udał. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać, co by było, gdyby ta horda znalazła się w Alexandrii.
Dobrze było mieć zajęcie. Cięliśmy deski, pale, żeby później ustawić je przy drodze. Miały stanowić wsparcie dla metalowych płyt. Mimo założonych rękawic miałam wrażenie, że i tak doczekam się odcisków. Słońce maga mocno grzało, co trochę utrudniało naszą pracę. Wszyscy szybciej się męczyli.
Pracowałam z Heathem. Niedawno wrócił z wyprawy po zapasy i teraz też pomagał. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Daryl był chyba lekko zazdrosny o to, ale po swojemu próbował tego nie okazywać. Śmiałam się z niego pod nosem. Widać było, że trochę się odzwyczaił od dbania o kogoś. Przynajmniej od śmierci Beth. Maggie opowiedziała mi o swojej siostrze, kiedy wczoraj siedziałyśmy we dwie na ganku.
Nastąpiło nagłe poruszenie. Niektórzy zaczęli krzyczeć, uciekać. Sięgnęłam po nóż, który zawsze nosiłam przy sobie. Łuk leżał na motorze Daryla i nie byłam pewna, czy dam radę tam dotrzeć.
Z lasu zaczęli wychodzić szwendacze. Zerknęłam na Heatha, on też był przygotowany na walkę. Nigdzie nie widziałam Daryla. Miałam nadzieję, że jest bezpieczny.
Rzuciłam się na ratunek kobiecie, którą przewrócił jeden z zombiaków. Wbiłam mocno nóż w jego czaszkę. Heath podbiegł do mnie. Odciągnęliśmy szwendacza. Stłumiłam krzyk, kiedy zobaczyłam, że kobieta została ugryziona w szyję. Strasznie krzyczała. Spojrzałam na Heatha, ale on stał nieruchomo w szoku. Musiałam sama podjąć decyzję. Uderzyłam ją mocno nożem i podniosłam się z ziemi.
- Freya! – usłyszałam krzyk Daryla.
Chwyciłam Heatha za ramię i pociągnęłam go w stronę Dixona. Wiedziałam, że przy nim będziemy bezpieczni. W większej grupie szanse przeżycia trochę wzrastały. Mogliśmy się nawzajem pilnować.
Wydawało mi się, że atak szwendaczy trał strasznie długo, ale prawdopodobnie minęło kilkanaście minut. Udało nam się ich pokonać. Opadłam na ziemię oddychając ciężko. Oparłam głowę o ramię Daryla, który mnie objął. Słyszałam płacz nad zwłokami kobiety, którą zabiłam. Wtuliłam się mocniej w mężczyznę, który przyjrzał mi się zaniepokojony.
- To ja to zrobiłam. – szepnęłam wskazując brodą na kobietę. – Była ugryziona. W szyję. Nie dałoby się jej uratować.
- Dobrze zrobiłaś. – pocałował mnie w czubek głowy. – Cieszę się, że nic ci się nie stało.
Uśmiechnęłam się lekko w odpowiedzi. Rozejrzałam się dookoła. Mieszkańcy Alexandrii nie potrafili walczyć. To było przerażające. Pokazywało, że tylko cudem przeżyli tak długo. Gdyby nie mur i dolina, która powstrzymywała większość szwendaczy, byliby martwi w ciągu dwóch dni. Nie miałam, co do tego wątpliwości. Rick chyba też nie, patrząc na jego minę. Podszedł do nas i wyciągnął rękę, żeby pomóc mi wstać. Podniosłam się niepewnie, nie wiedząc, o co mu chodzi. Do tej pory raczej unikał kontaktu ze mną. Daryl też się podniósł i położył dłoń na moich dolnych plecach.
- Ilu szwendaczy zabiłaś? – zapytał. Spojrzałam na niego zaskoczona. O co mu chodzi? Znowu chce się do czegoś przyczepić? – Od początku.
- Rick... - zaczął Daryl, ale mu przerwałam.
- Nie liczyłam. Pewnie kilkudziesięciu. Przy wyjściu z miasta było naprawdę ciężko.
- Ilu ludzi zabiłaś?
- Dwóch. – odpowiedziałam. Mimowolnie zerknęłam, jak dwie osoby pakują zwłoki kobiety do samochodu. Nie znałam jej. Nie miałam pojęcia, kim była, co robiła, czy miała jakąś rodzinę.
- Dlaczego?
- Stanowili zagrożenie. – podniosłam głowę i spojrzałam Rickowi prosto w oczy. Nie zamierzałam się tego wstydzić. Zrobiłam to, co musiałam. Nie tylko po to, żeby uratować siebie, ale też innych.
Rick kiwnął głowę w odpowiedzi i odszedł. Co do cholery? O co chodziło? Co jest nie tak z tym gościem? Może jakiś komentarz? Jakieś wyjaśnienie? Masakra. Zacisnęłam pięści. Byłam zła. Nie lubiłam takiego traktowania z góry. Rick myślał, że jestem od niego gorsza i bardzo mi się to nie podobało. Spojrzałam na Daryla. Moja wściekła mina musiała go rozbawić, bo nie mógł powstrzymać uśmiechu. To zdenerwowało mnie jeszcze bardziej.
- Nie śmiej się ze mnie. – prychnęłam. – O co mu chodziło?
- Tak sprawdzamy, czy ktoś się nadaje.
- Do czego?
- Do życia w tym świecie.
Daryl uśmiechnął się do mnie, zanim odszedł żeby spakować rzeczy do samochodów. Dla wszystkich było jasne, że dzisiaj już nic nie zrobimy. Ludzie byli zbyt rozbici żeby wrócić do pracy. Razem z Heathem pakowaliśmy narzędzia do bagażnika. Widziałam, że cały czas na mnie zerka. Złapałam go za ramię i odciągnęłam na bok żeby nikt nas nie słyszał.
- O co ci chodzi? – szepnęłam.
- To była June. Znałem ją. – powiedział Heath.
- Widziałeś, że nic nie mogliśmy dla niej zrobić.
- Tak, ale ja...
- Zabijasz szwendaczy. W takich przypadkach... to żadna różnica. – spuściłam wzrok. To co powiedziałam było prawdą, ale pokazywało też jak bardzo się zmieniliśmy.
- Nie umiałbym tego zrobić...
- To dobrze, że masz mnie przy sobie. – chłopak uśmiechnął się krzywo. – Heath... jesteś na mnie zły?
- Nie... chyba po prostu jestem w szoku.
Przytuliłam go szybko i pobiegłam do Daryla, który mnie wołał. Usiadłam za nim na jego motorze i objęłam go mocno w pasie. Poczułam zapach jego skórzanej kamizelki.Uśmiechnęłam się. Mimo tych wszystkich rzeczy, które mi się przytrafiły, Daryl był moim promykiem nadziei. Gdybym mu to powiedziała pewnie miałby ubaw przez tydzień.
CZYTASZ
Flowers for a Ghost ( Daryl Dixon x Freya)
Hayran Kurgu- Nie śmiej się ze mnie. - prychnęłam. - O co mu chodziło? - Tak sprawdzamy, czy ktoś się nadaje. - Do czego? - Do życia w tym świecie. Moje pierwsze opowiadanie o Walking Dead. Pomysł pojawił mi się w głowie w czasie pracy. Zaczęłam pisać i główna...