Part 13

1.3K 76 19
                                    


Zatrzymaliśmy się kawałek od osady Jesusa. Pewnie prowadził nas przez pole, aż do wysokiego muru. Wyglądał solidnie, to dzięki takim budowlom ludzkość miała jakiekolwiek szanse na przeżycie i tworzenie czegoś trwałego. Paul dał znać wartownikom żeby nas wpuścili. To, co zobaczyliśmy za bramą robiło wrażenie.

Ludzie pracowali przy wykonywaniu broni, zbierali owoce i warzywa, robili pranie. Kilkoro z nich posłało nam nieufne spojrzenia, ale Jesus uspokoił ich kiwnięciem głowy. Ci, których ocaliliśmy rozeszli się, a lekarz powiedział Maggie, żeby odwiedziła go przed wyjazdem.

Jesus zaprowadził nas do ogromnego domu stojącego w samym centrum Hilltop. Wyjaśnił nam, że kiedyś było to muzeum. Po wybuchu epidemii ludzie zaczęli tu przyjeżdżać i tak zaczęła się budowa całej społeczności. Mur zrobiony z drewnianych pali wyglądał na solidny a wieża pozwalała na monitorowanie sporej części terenu dookoła.

Weszliśmy do posiadłości. Ściany były wyłożone boazerią, a na niej zawieszone były obrazy w pozłacanych ramach. Rozglądaliśmy się w szoku. Dawno żadne z nas nie było w tak pięknym pomieszczeniu. A niektórzy pewnie w ogóle. Nieźle.

- Część mieszka tutaj, część w przyczepach, które widzieliście na zewnątrz. - wyjaśnił Jesus.

Ciężkie podwójne drzwi się otworzyły. Wyszedł z nich starszy, elegancko ubrany mężczyzna. Obdarzył nas niechętnym uśmiechem. Przedstawił nam się jako Gregory, przywódca Hilltop.

- Porozmawiamy, kiedy się odświeżycie. Jesus, pokaż im, gdzie są łazienki.

- Nie ma takiej potrzeby.- próbował zaprotestować Rick, ale został zignorowany.

Gregory zamknął się w swoim gabinecie. Wymieniliśmy zdenerwowane spojrzenia. Co było nie tak z tym gościem? Pomogliśmy uratować jego ludzi, a on traktuje nas w ten sposób? Spojrzałam na siebie i swoich towarzyszy. Jak na standardy, które obecnie panowały na świecie, byliśmy w miarę czyści.

Po drodze na górę Rick powiedział, że to Maggie będzie prowadziła rozmowy z Gregorym. On raczej nie powstrzymałby chęci uderzenia go. Kobieta była dobrym wyborem. Była inteligentna, umiała zachować spokój i walczyć o swoje. Deanna wybrała ją na swoją prawą rękę.

Ja i Dary zajęliśmy jedną z łazienek. Rozebraliśmy się i weszliśmy pod prysznic.

- Jesteś zły. -bardziej powiedziałam niż zapytałam.

- A ty nie? Ten gościu potraktował nas jak śmieci. Niepotrzebnie tu przyjechaliśmy.

- Spokojnie. Na pewno uda nam się dogadać. Mamy rzeczy na wymianę.

Założyłam ręce na szyi Daryla i pocałowałam go. Kto powiedział, że ten przymusowy prysznic nie może być przyjemny?


Czekaliśmy wszyscy przed gabinetem aż Maggie skończy rozmowę z Gregorym. Usiadłam na schodach i oparłam się o Daryla. Obserwowałam jak Glenn chodzi niespokojnie po pokoju. Martwił się o Maggie. Gregory nie wyglądał na groźnego gościa, ale w sumie niczego nie mogliśmy być pewni.Jesus dotrzymywał nam towarzystwa i starał się prowadzić przyjacielską rozmowę. Co prawda nikt nie był za bardzo chętny do odpowiadania, ale trzeba było docenić jego próbę.

Usłyszeliśmy poruszenie na zewnątrz. Abraham i Jesus podeszli do okna.

- Coś jest nie tak. Brakuje brata Ethana.

Drzwi do gabinetu otworzyły się i wszyscy wyszliśmy na zewnątrz. Gregory chciał się dowiedzieć, co się stało. Najwyraźniej trójka przybyłych pojechała zawieźć Neganowi jego część upraw. Znowu pojawił się Negan. Daryl o nim mówił, miał bardzo nieprzyjemne spotkanie z jego ludźmi.

Flowers for a Ghost ( Daryl Dixon x Freya)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz