Całą noc spędziłam z Danem na oglądaniu nudnych i nic nie wnoszących do życia filmów. Oboje położyliśmy się do łóżka nad samym ranem, chłopak sobie smacznie spał, natomiast ja myślałam. Ostatnimi czasy robię to w miarę często, taka moja natura.
Odkryłam Dana pościelą, która przez połowę nocy prawdopodobnie leżała zrzucona na podłodze, po czym zeszłam na dół zrobić nam śniadanie. Ukroiłam kilka kromek białego chleba, które potem włożyłam do tostera. Zaparzyłam sobie czarnej kawy z nadzieją, że da mi siły na kolejne godziny bez zmrużonych oczu.
Po chwili w kuchni zjawił się Daniel, który nie powiem, ale wyglądał uroczo. Rozczochrane na wszystkie strony świata włosy, zaspane oczy to coś co bardzo lubię. Wygląda wtedy tak uroczo.
Upiłam kolejny łyk kawy bacznie go obserwując. Znowu przez moja głowę nasunęły się rożne myśli.
Ciekawe czy Dan to moja ostatnia miłość, czy to z nim będę planować swoją przyszłość i czy to jego będę codziennie rano obserwować w kuchni.
Szczerze, chciałabym mieć zaplanowaną przyszłość, wiedzieć na czym będę stać. Tymczasem nawet nie wiem, czy jutro nadal będę mieszkać w tym domu, w tym mieście.
Głos chłopaka wyrwał mnie z ciężkich zamyśleń. Siedział przede mną trzymając w dłoni tosta. Kiwnął głową w moja stronę, wiec spuściłam wzrok w dół, zauważając, że na moim talerzyku również leży już kromka, którą położył. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
-Jak się spało? - zapytał.
-Właściwie to nie spałam, nie mogłam. - wzruszyłam ramionami. - Za to ty spałeś jak zabity. - zaśmiałam się.
-Po wczorajszych filmach strasznie mnie zmogło, przepraszam Beth, ale nie zaprzeczysz, że brakowało w nich jakiejkolwiek akcji czy napięcia. - odparł. - O właśnie, Beth, będę się niedługo zbierał. Jadę z kolegą na przejażdżkę jego nowym autem.
-Leć się ogarnąć, ja sprzątnę.Pobiegł na górę, a ja zajęłam się zmywaniem. Po dosłownie 5 minutach ponownie znalazł się na dole, ogarnięty i z ułożonymi włosami. Zazdroszczę chłopakom, że w tak krótkim czasie potrafią doprowadzić się do ładu, podczas gdy mi potrzebna jest co najmniej godzina by wyglądać dobrze. Dan podszedł by złożyć mi pocałunek na policzku, a chwile później już go nie było. Podeszłam do okna i nie odsłaniając zasłony wyjrzałam przez okno. Na ulicy stało czarne BMW z czarnymi szybami. Chłopak wsiadł do pojazdu, po czym auto odjechało. Normalnie nie zastanawiałabym się nad tym, ale na ogół widząc takie auto na ulicy ludzie stwierdzają, że jedzie w nim jakiś niebezpieczny człowiek. Zresztą mogę stwierdzić, że nie widziałam podobnego samochodu w tych okolicach w ciągu ostatnich dniach, czy nawet tygodniach. Może faktycznie kolega postawił na kupno takiego a nie innego auta i nie powinnam się tym martwić.
Nie chciałam siedzieć cały dzień w domu, wiec wybrałam się na mały spacer i przy okazji wpadłam do mojej ulubionej kawiarni na kawę. Usiadłam w stałym miejscu przy oknie z moją waniliową latte, po czym zaczęłam czytać informacje ze świata na jakiejś stronie internetowej. Czasem warto wiedzieć co się dzieje w kraju.
-Znów się widzimy? - Podniosłam głowę zauważając siedzącego przede mną Cody'iego.
-Na to wygląda. - uśmiechnęłam się.
-Akurat byłem w drodze do księgarni po jakaś książkę. Ostatnio dużo czytam i potrzebuje jakiegoś ciekawego kryminału. - odparł. - Ale zobaczyłem ciebie, więc przyszedłem.
-Może chcesz bym ci pomogła w wyborze? - zaoferowałam. I tak nie mam nic innego do roboty, wiec czemu by nie spędzić tego czasu pożytecznie i w miłym towarzystwie?Ostatecznie doradziłam chłopakowi kupno jednej z powieści Jo Nesbo, który podobno pisze świetne kryminały. Mam nadzieję, że w razie nie udanego wyboru nie będzie miał mi za złe.
Znamy się bardzo krótki okres czasu, ale zdążyłam zauważyć, że chłopak ma bardzo przyjazną osobowość. Mógłby być świetnym materiałem na przyjaciela. Jak na razie dogadujemy się bez problemu, więc postanowiłam zaprosić Cody'iego do mojego mieszkania na godzinę 18, w celu bliższego poznania się. Zamówimy pizze, porozmawiamy i spędzimy miło wspólnie czas. Mam tylko lekkie obawy co do Dana i jego zazdrości. Z góry zakładam, że zareaguje dość nerwowo i nieprzyjemnie, lecz w głębi duszy wierzę, że oszczędzi sobie tych scen.
Poinformowałam go w smsem, że zaprosiłam kolegę, więc jeśli zechce przyjść to przyjdzie, jeśli nie - to jego sprawa. I może brzmię w tym momencie trochę chamsko, ale teraz jestem w stosunku do niego szczera i po prostu nie chce, żeby coś sobie pomyślał przychodząc zupełnie niedoinformowany, zastając mnie z chłopakiem sam na sam.Posprzątałam mały bałagan jaki panował w mieszkaniu, po czym usiadłam na kanapie w wyczekiwaniu gościa. Kilka minut później pojawił się Cody, ubrany w zwykle czarne spodnie i bordową koszulę w kratkę. W dłoni trzymał pudełko czekoladek. Miło z jego strony. Wręczył mi je z uśmiechem na ustach, twierdząc, że głupio było mu przychodzić do mnie pierwszy raz z pustymi rękoma. Przyjęłam prezent, oczywiście dziękując za niego i zaprosiłam gościa do środka.
Siedzieliśmy na kanapie przy włączonej telewizji, której żadne z nas się nie przyglądało. Po prostu miała robić za tło, by nie zrobiło się w jakiś sposób niekomfortowo cicho. Rozmawialiśmy na rożne tematy, począwszy od nauki, a skończywszy na tym jakie jest nasze ulubione jedzenie. Mamy stosunkowo dużo wspólnego ze sobą. Ulubiona pizza, kawa, nawet rodzaj filmów. Niby nic takiego, a cieszy człowieka, że ktoś inny podziela jego gusta. Co jakiś czas przepraszałam znajomego podczas sprawdzania czy aby na pewno Dan nie dzwonił albo nie pisał, upewniając się, czy wszystko ze mną w porządku. Zero. Od kilku godzin się nie odzywa, więc nie wiem czy mam się martwić czy wręcz cieszyć, że mi zaufał.
-Elizabeth, przepraszam, że tak spytam, ale - przerwał. Kiwnęłam głową, dając mu do zrozumienia, że spokojnie może kontynuować. - Masz chłopaka? Wiesz, zaprosiłaś mnie do siebie, co jest bardzo miłe, a ja tymczasem zastanawiam się czy gdzieś tam nie ma chłopaka, który myśli o popełnieniu morderstwa i pogrzebaniu moich zwłok. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Ma na imię Dan, zresztą myślałam, że tu przyjedzie, bo poinformowałam go, że ten wieczór spędzę z tobą. - odparłam patrząc się na chłopaka - A u ciebie jak tam?
-Wiesz, na razie powinienem odstawić ten temat na bok. Myślę, że potrzebuję czasu aby o tym powiedzieć. Zresztą, widzę ze mamy tematów bez liku, więc liczę na kolejne spotkanie. - uśmiechnął się, co odwzajemniłam. - Chcesz herbaty?
-Nie dziękuję ci, Elizabeth. Będę się już zbierał, w końcu jutro szkoła. - westchnął - Dziękuję za wspólnie spędzony wieczór, do zobaczenia... jutro? - spytał, a z jego twarzy wciąż nie schodził uśmiech. Zresztą mi też, to spotkanie bardzo poprawiło mi humor.
-Tylko nie mów, że chodzisz do University Of Bristol. - ten tylko się uśmiechnął jeszcze szerzej niż dotychczas i podążył ku drzwiom. Otworzył je, a ku jego zdziwieniu jak i mojemu ukazał się Dan. Widząc podbite oko od razu do niego podbiegłam, odsuwając tym samym Cody'iego na bok, który przyglądał się zaistniałej sytuacji. Czuć było od Dana alkohol, zresztą bez tego mogłam uznać, że wypił więcej niż jedno czteroprocentowe piwo. Złapałam jego ramie, po czym rzuciłam wzrok na Cody'iego, który od razu załapał o co chodzi i również wziął chłopaka pod ramię. Podprowadziliśmy go do kanapy, po czym delikatnie położyliśmy go w odpowiedniej i wygodnej dla niego pozycji. Okryłam go kocem, wyłączyłam telewizor i światło, a następnie odprowadziłam ponownie znajomego do drzwi wyjściowych.-Przepraszam za niego Cody, naprawdę. Nie widziałam go jeszcze ani razu w takim stanie, w dodatku pobitego. - odparłam, wpatrując się w swoje palce.
-Nic nie szkodzi, daj mu odpocząć. Rano daj mu polopirynę, a kac powinien szybko przejść. - podniosłam na niego wzrok.
-Dziękuję za pomoc, Cody. Dobranoc. - chłopak posłał mi przyjazny uśmiech, po czym poszedł. Zamknęłam drzwi, odwróciłam się, po czym wpatrując się w pijanego i pobitego chłopaka, zadałam sobie jedno pytanie.W co się wplątałeś, Dan?
CZYTASZ
I'm ur teacher
RomanceZwykła nastolatka zmagająca się z codziennymi problemami i mężczyzna wykonujący swój zawód. Czy ta dwójka zdoła znaleźć rozwiązanie na szczęście?