26

2.9K 105 2
                                    


Dan

Po raz piąty nacisnąłem przycisk dzwonka do drzwi w mieszkaniu Elizabeth. Założę się, że jest na mnie zła za to, że nie odezwałem się do niej wczoraj, ale miałem za dużo spraw na głowie. Jestem w ciągłym biegu, że nawet nie mam czasu spotkać się z dziewczyną.
Beth nie jest rannym ptaszkiem, ale jest godzina 12 i według mnie nie powinna już dawno spać.
Zadzwoniłem po raz ostatni, po czym odszedłem do samochodu zaparkowanego po drugiej stronie ulicy. Wszedłem do środka i tak siedziałem. Nie miałem na ten dzień żadnych innych planów, chciałem tylko pobyć z Beth, dlatego nie odjeżdżałem jak na razie spod jej mieszkania. Zamknąłem oczy i po prostu siedziałem w ciszy. Potrzebowałem się trochę wyciszyć.
Nagle słysząc pukanie w szybę, zauważyłem dziewczynę. Uśmiechnęła się do mnie delikatnie, nie za bardzo, jakby nie była pewna, czy aby na pewno pozwolę jej wejść do mojej aktualnej oazy spokoju. Otworzyłem drzwi i obserwowałem ją jak siada obok mnie na miejscu pasażera. Zapięła pas, po czym spojrzała przed siebie. Nie odzywała się do mnie przez dłuższą chwilę, więc miałem okazję przyjrzeć się jej osobie. Miała na sobie granatową sukienkę w kwiaty, a jej włosy były związane w dwa warkocze. Nie miała makijażu, dzięki czemu mogłem ujrzeć jej cerę i niewielkie niedoskonałości, które kochałem. To one tworzyły z niej osobę z moich marzeń. Nic bym w niej nie zmienił. Mam nadzieję, że ona o tym wie.

-Zawieź mnie nad jezioro. - powiedziała wciąż wpatrując się za szybę. Nie miałem zamiaru pytać w jakim celu mamy tam pojechać, przekręciłem kluczyk i ruszyłem.
Jedziemy do miejsca, w którym byłem tylko raz w życiu. Jest tam ładna polana, na której ostatnim razem rozłożyłem koc i po prostu się położyłem. Miejsce jest bardzo ładne i zapewne w tym letnim okresie kwitnie tam mnóstwo kwiatów.
Będzie doskonale komponowała się z krajobrazem, pomyślałem.

***

Dziewczyna weszła do wody, by zamoczyć trochę nogi. Nie nawiązaliśmy dłuższej rozmowy od momentu spotkania się w aucie, co sprawia, że zaczynam się niepokoić. Może ona też potrzebuje wyciszenia, spokoju? Ostatnio nawet nie mam czasu, żeby spytać się o jej życie. Równie dobrze może coś ją trapić, a ja nawet nie wiem co.
Zeskoczyłem z maski samochodu, gdzie przez chwilę siedzieliśmy razem w ciszy i podszedłem do Beth, która nawet nie nie zwracała na mnie uwagi.
Woda była bardzo czysta i z łatwością mogłem zauważyć pływające w niej małe rybki. Nabrałem trochę wody w dłonie i zmoczyłem twarz, mierzwiąc przy okazji swoje włosy.

-Pogadamy? - zapytałem w końcu, nie mogąc znieść tej niekomfortowej ciszy między nami.

-O czym?

Widać było, że jest czymś zaniepokojona, zła. Chciałbym, żeby była szczęśliwa i radosna cały czas. Może to właśnie ja stoję na przeszkodzie? Chcąc nie chcąc musimy w końcu porozmawiać o naszych zmartwieniach. Jeśli chcemy, aby nasza relacja nie zburzyła się przez głupstwa, musimy się wspierać i informować o wszystkim co nas trapi.

-Nie wiem, o nas? Ostatnio widzę, że coś się burzy między nami. - odparłem i czekałem na jej reakcje.

-Chciałam tu przyjechać, żeby z tobą porozmawiać i aby cisza i spokój nam przy tym towarzyszyły. - odwróciła się w moim kierunku. - Ale widzę, że najpierw chyba każde z nas musi uporządkować własne sprawy, żeby zrozumieć, co jest nie tak. - ominęła mnie i poszła do auta. Wiedziałem, że już nic nie będę w stanie zrobić, więc posłusznie poszedłem za nią i odpaliłem auto.

***

-Chcę cię chronić, Beth. - rzuciłem szybko kiedy dziewczyna wysiadała z auta. - Pamiętaj, żebyś zamykała się na noc, dobrze? - pokręciła potwierdzająco głową i poszła do mieszkania. Westchnąłem na myśl, że nawet nie mogę jej powiedzieć, że przez spotykanie się ze mną może grozić jej niebezpieczeństwo. Może to dlatego, że nie chcę jej o tym powiedzieć? Staram stawiać siebie w jak najlepszym świetle i boje się, że jeśli zagłębi się trochę bardziej w moje życie, zrezygnuje ze mnie i naszego uczucia.

Odpaliłem silnik i pojechałem do tak zwanych garaży, które znajdują się na obrzeżu miasta. Kiedy dojechałem zastałem tam 3 osoby, z którymi od wielu miesięcy nie utrzymywałem kontaktu. Nie chciałem tu przyjeżdżać, ale muszę w końcu powiedzieć, że nie chcę uczestniczyć w dalszych spotkaniach. Przyjechałem tutaj, aby zaznać normalnego życia. I już takie miałem, aż do dnia kiedy główna osoba w tym zgrupowaniach, Marshall, nie zadzwonił do mnie.
Moje życie staje się coraz bardziej gówniane i boje się, że stracę przez to najważniejszą osobę w moim życiu. Co jeśli nie daję jej dostatecznego poczucia bezpieczeństwa?

-Kopę lat, Smith. - powiedział jeden z nich, kiedy wysiadłem z auta. Mruknąłem coś na znak przywitania pod nosem i podszedłem bliżej. - Wiedziałem, że przyjedziesz.

-Jak mnie znaleźliście? - zapytałem pełen spokoju, gdyż nie chciałem okazywać swojego zdenerwowania.

-Przecież wiesz, że mamy źródła, Smith. Znajdziemy każdego. - uśmiechnął się, a ja stojąc tam wciąż rozmyślałem o Beth.
Nie jest przy mnie bezpieczna.

_______________
Czy ktoś tu jeszcze czyta moje wypociny?

I'm ur teacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz