28

2.5K 77 0
                                    

Oboje leżąc w łóżku patrzyliśmy na sufit tak jakbyśmy zobaczyli go pierwszy raz w życiu. Zamyśleni i smutni faktem, że wszystko wokół nas się psuje. Od prawie godziny w ogóle nie zamieniliśmy ze sobą dłuższych zdań, co sprawia, że jestem zdenerwowana ale zarazem rozgoryczona faktem bo powinniśmy wszystko sobie mówić. W sumie nie jesteśmy oficjalnie parą i aż do tej pory mi to nie przeszkadzało. Może w głębi duszy oboje wiemy, że wzajemnie dzielimy się swoim życiem ale w moim sercu zaczynam odczuwać pewną pustkę. Potrzebuje w życiu kogoś kto będzie na zawsze, nie ucieknie podczas gorszych dni. Mając świadomość, że nie mogę go oficjalnie nazwać swoim chłopakiem, nie wiem czy pewnego ranka nie obudzę się sama w łóżku z smsem o treści: żegnaj. Wielka niewiadoma, która zaczyna coraz częściej występować w moim życiu.
Chcę żeby Dan coś powiedział, wyjaśnił ale on nadal milczy. Nie jestem w stanie wytrzymać tej niepewności, która coraz częściej kumuluje się pomiędzy nami. Nie chcę również być natrętna w stosunku co do niego, choć Cody polecił mi rozmowę. Muszę postawić na swoim, inaczej oboje źle na tym wyjdziemy.
Zanim pytam Dana wprost o co chodzi, zaczynam delikatnie przeczesywać jego włosy palcami. Leży wtulony we mnie i aż nie mam ochoty zadręczać go teraz pytaniami, ale muszę.

-Wszystko w porządku? - pytam odważnie cały czas wpatrzona w jego twarz. - Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda? - Ten tylko przytakuje delikatnie głową i nadal patrzy w jeden punkt przy oknie. Chcę mu oddać moje szczęście, chce żeby był uśmiechnięty i pewny siebie jak dawniej. Wiem, że muszę postawić na swoim, inaczej całkowicie oddalimy się od siebie, a nie chcę żeby przez jego sekret wszystko się doszczętnie posypało. Szczególnie teraz kiedy sprawy z moją matką mają się minimalnie lepiej. Delikatnie odsuwam się od Dana, przez co sam musiał się podnieść do pozycji siedzącej. Spoglądając mu w oczy jest mi jeszcze ciężej powiedzieć co czuję w tym momencie. Jakby wszystkie moje stłamszone uczucia były za jakąś cienką warstwą i mimo wysiłku nie mogą się wydostać. Dan zauważył moją niezbyt szczęśliwą minę na co westchnął.

-Wiem, że chcesz wytłumaczeń, ale nie jestem w stanie ci teraz o tym powiedzieć. Dla twojego dobra, Beth. - mówi a ja kręcę głową.

-Jeśli dbałbyś o moje dobreo już dawno byś mi o wszystkim powiedział. Jeśli nie powiesz mi teraz, będę zmuszona cię stąd wygonić i nie żartuję. - starałam się zachować pewność siebie niemalże mówiąc przez łzy. Chyba wywołane gniewem i bezradnością co do decyzji Dana.

-Nie rozumiesz, że nie mogę? - wysoki ton jego głosu sprawił, że się wzdrygnęłam, co chyba zauważył. - Myślisz, że nie chcę ci powiedzieć? Chcę i to bardzo! - odparł, po czym wyszedł z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi mojego pokoju. Nie na taką odpowiedź liczyłam. Nie myślałam, że tak zareaguje. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mogę nic z tym zrobić. Jestem zupełnie bezradna i wiem, że nic nie przekona go do wyjawienia mi prawdy. Ale ja chcę ją znać, nawet jeśli miałaby ona przekreślić wszystko co między nami zaszło. Po prostu chcę znać prawdę i nie chcę być okłamywana przez najbliższą dla mnie osobę.
Wyszłam z pokoju, kierując się od razu na dół. Wyszedł i ponownie zostawił mnie zupełnie samą. Zamknęłam drzwi na zamek, bo mu to obiecałam. Usiadłam na kanapie nie wiedząc co ze sobą zrobić. Może gdybym miała lepsze stosunki z mamą, pomogłaby mi. Chciałabym powiedzieć jej o Danie i naszych problemach, ale boję się, że nie potrafię. Po tylu latach nienawiści i obwiniania jej o odejście taty. Boję się, ale chyba nie mam innego wyboru.
Lekko zestresowana biorę telefon do ręki i szukam numeru mamy. Naciskam zieloną słuchawkę i przysuwam dłoń do ucha. Po dwóch sygnałach odbiera, a ja kompletnie nie wiem od czego zacząć. Nie jestem przyzwyczajona do przyjacielskich rozmów z matką.

-Hej córko. Coś się stało? - pyta chyba zaskoczona tym, że do niej dzwonię.

-Nie. - mówię stanowczo. - Chociaż w sumie tak. Pokłóciłam się z Danem, właściwie to ostatnio tylko to z nim robię, kłócę się. - wzdycham na samą myśl, co usłyszę po drugiej stronie. - Kiedy wracacie z George'm?

-Och.- słyszę jak kobieta wzdycha. - Nie pomyślałabym, że zwrócisz się z tym do mnie, wiesz? Wracamy jutro, Elizabeth. Dobrze? - pyta a ja z trudem przełykam ślinę, na myśl, że opowiem jej o dosłownie wszystkim.

-Tak. - odpowiadam szybko, żegnam się i rozłączam. Nie było tak źle jak myślałam, że będzie. Mam nadzieję, że George to mężczyzna, który zostanie w jej życiu na dłużej, bo naprawdę jest to jedyna osoba, która związała się z moją matką i którą szanuje i popieram.
Skoro od jutra nie będę siedziała sama pośród czterech ścian, postanawiam trochę posprzątać w mieszkaniu. I tak nie mam nic lepszego do zrobienia, a nie chcę siedzieć i się użalać nad samą sobą. Od razu wstaję energicznie z kanapy i podążam do kuchni, aby tam zacząć pierwsze porządki. Tylko szkoda, że kuchnia to nie moje życie, tam nie mogę zamieść pod szafkę swoich problemów.

I'm ur teacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz