Epilog

791 40 31
                                    

Harry od pięćdziesięciu siedmiu dni nie opuścił swojego pokoju. Niewiele jadł, nie chodził do toalety - sen pochłaniał jego wolny czas. Brunet brał psychotropy, nie miał siły funkcjonować.  Louis nie kontaktował się z nim mimo wielu prób. Loczek zdążył zaprzyjaźnić się z pocztą głosową niebieskookiego.

Harry czuje się pusty, wykończony. Nie trzeba wysiłku żeby zauważyć że chłopak nie sypia dobrze. Wielokrotnie miał ochotę krzyczeć i tupać jak małe dziecko. Oczekiwania przynosiły jedynie cichy szloch i słabe uderzenie w ziemię. Zielonooki nie ma siły.

Jego kości policzkowe są wyraźniejsze, obojczyki wyglądają jakby miały zaraz przebić skórę. To już nie jest ten przystojny nastolatek o ciele atlety. To śmierć, dosłownie i w przenośni.

Liam i Luke odwiedzają go co dwa dni, czasem towarzyszy im Mike. Martwią się o chłopaka jednak on zbywa ich zwykłym 'w porządku'.

Teraz leży i tępo wpatruje się w sufit. Próbuję zająć swoje myśli dwoma pęknieciami na białej powłoce. Harry zrobiłby remont ale niedługo się wyprowadza.

Za dwanaście dni będzie mieszkał w akademiku. Na MU. Na profilu muzycznym. Tam gdzie Lou. W tej klasie co Lou. Obok pokoju Lou. 

Harry nie czuje się szczęśliwy. Prawdopodobnie na to również nie ma siły. Od czterdziestu pięciu dni loczek prowadzi dziennik. Zapisuje w nim swoje przemyślenia. To już depresja? 

Wiatr z otwartego okna wpada do pokoju przewracając kilka kartek w sekretnym zeszycie bruneta. To wpis z dwudziestego pierwszego sierpnia

'Przeczuwałem, że zaraz pęknę. Zbliżała się do mnie ta fala poszarpanych nerwów, uczucie pustki i całkowitego przygnębienia. Nadwyraz wrażliwości i smutku, który rozbije mnie całego. Czułem,  że rozbiję się na sześć milionów sto tysięcy trzysta czterdzieści jeden kawałków, że nic ani nikt nie będzie w stanie poskładać mnie na nowo - choćby prowizorycznie. Będę za dużym wyzwaniem'

Harry chwycił zeszyt do ręki i zaczął pisać. To jedyna czynność jaka go odprężała w ostatnim czasie. Słowo za słowem, zdanie za zdaniem...

'Na pierwszy rzut oka, odkrył we mnie wiele wad. Pewnie pomyślał że mógłbym być wyższy, mieć silniejsze ramiona, inny kolor oczu. Chciał mnie ominąć ale potknął sie o kamyk. Zdążyłem go złapać. Gdy stał tuż obok mnie okazało się że wcale nie jestem taki niski, że moje ramiona na tyle silne że zdołały uchronić go od upadku, a oczy - tylko zielone, ale żadne inne tak pięknie nie odbijały jego uśmiechu.'

Chłopak odłożył przedmiot i sięgnął po komórkę leżącą pod poduszką. Wybrał numer Louisa.

Możliwe że zupełnie nieświadomie, możliwie że wcale nie chciał tego zrobić

*zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału*

- Kochaj mnie Lou, proszę. 

*połączenie przerwane*

Możliwe że tęsknił..

tommonohomo: Powiedz mi jak mam cię kochać.

Możliwe że nie chciał żyć bez niego..

tommonohomo: Zrób to co robiłeś najlepiej.

Całkiem prawdopodobne że był w szoku że Lou mu odpisał..

tommonohomo: Jak mam cię kochać Harry? 

Wiedział co ma zrobić..

mycurlswannafuckyou: Love me like you do*

A Louis?

Louis nie potrafił nie kochać Harry'ego

--------------------------------
*

Kochaj mnie tak jak to robisz.


edit: KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

In love with an English boy || Larry Stylinson [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz