Świat postrzegany przez Louisa był nieco dziwny. Składał się z kłamstwa i nieokreślonych melodyjnych dźwięków będących odzwierciedleniem głosu Harry'ego.
Widział jedynie możliwości, często nierealne. Dostrzegał ewentualne sytuacje mogące nastąpić niespodziewanie ale nie widział cudów.
Siedzi teraz dwa rzędy przed loczkiem wypalającym dziurę w jego plecach i myśli o tym jak piękne jest to spojrzenie.
Nie rozumiał że to było cudem. Że wszystko co ich łączyło jest cudem.
Louis nie wierzy w takie rzeczy. Według niego nie ma Boga, ani przeznaczenia. Owszem, jest coś gdzieś tam wysoko poza naszym zasięgiem, ale to raczej kwestia spadających gwiazd.
Kiedy nie mają siły po prostu umierają i spadają, rzekomo dając nam możliwość spełnienia życzeń.
Ale czy jego życie może być zależne od kawałka meteorytu?
Martwej części nieba, czegoś ogromnego.
Jakie znaczenie ma jeden meteoryt skoro wszechświat jest ich pełen.
CZYTASZ
In love with an English boy || Larry Stylinson [ZAKOŃCZONE]
FanfictionGdzie Harry pisze do Louisa tekstami piosenek, a Louis zaczyna mu ufać. ⚠NIE POWSTANIE ŻADNA KONTYNUACJA ⚠