6

769 69 9
                                    

Katherine
Na dworze lało jak z cebra. Patrzyłam zza okna kawiarni jak deszcz tnie powietrze i uderza w biednych przechodniów. Popijałam swoją gorącą czekoladę, ale moje myśli były daleko od miejsca mojego pobytu. Serce zresztą też. Jest razem z matką i siostrą w mieszkaniu. Nie wiedziałam, że miłość może boleć... Nie. Miłość nie boli, to strata... 
Westchnełam i upiłam kolejny łyk słodkiej cieczy.
-Ugh...ale leje.-usłyszałam znajomy głos
- Co pijesz?
 - Co ty tu robisz? - zrobiłam duże oczy i zerwałam się z krzesła.
 -Spokojnie, siadaj. Lizzy, zemdlała. Jest z matką w szpitalu.
- Ojej...ale nic jej nie jest? - zmartwiona opadłam na krzesło.
 -Nie. Można powiedzieć, że... szok zwalił ją z nóg.
- Yhm... a co ty tu robisz? - zaczełam wyginać nerwowo palce.
-Umm....Siedzę?-spytał z wysoko uniesionymi brwiami.
 - Ale czemu za mną poszedłeś?
 -Bo, gdzieś zniknęłaś?-zabrał mi napój.
- Oddaj to! Jumacz jeden - zaśmiałam się - Poprostu myslałam, że to juz koniec... między nami.
-Co?-spytał, jakby nie dosłyszał.
 -Między..... ..... nami?
- Tak. Odeszłam. Tak bedzie lepiej Zamurowało go.
- No co? Jeszcze wczoraj sam się ze mną żegnałeś - popatrzyłam na niego szklistymi oczami.
- Wczoraj by uratować najważniejszą kobietę w moim życiu miałem się ożenić z Lilith.
- Jestem najważniejszą kobietą w twoim życiu? - zrobiłam wielkie oczy.
- Oczywiście Kati
Posadził mnie na swoich kolanach i pocałował mnie czule
- Nigdy więcej mnie nie zostawiaj, bo nie moge zniesc myśli, że już nigdy nie będę trzymać cię w objęciach.
- Nie zostawie cię.... nie ciebie
- Nie płacz, powinniśmy być szczęśliwi - otarł łzy, które sama nie wiem kiedy się pojawiły.
- Z tobą jestem szczęśliwa.
- Chodźmy stąd aniołku

Ethan
 Nikogo nie było w parku przez który przechodziliśmy.
- Ethan, zatańczmy - uśmiechneła się promiennie.
- Co? Tu? - co ta wariatka wymyśliła.
Dziewczyna ściągneła kurtkę. Mokry mayeriał białej sukienki przylgnął do jej doskonałego ciała. Wziołem ją w ramiona i zaczeliśmy wirować po mokrym bruku rozchlapując wodę dookoła. Wiatr wygrywał nam nieznaną melodie. Ależ zmiękłem.
- Apsik! - kichneła. Oj ty, bedzie chora... Wziąłem ją na ręce.
- Idziemy do domu, bo będziesz chora.
- No Ethan... - zrobiła naburmuszoną minkę.
-Nie "No" tylko tak.
- No ale nic mi nie jest - zamachała nogami jak mała dziewczynka. Roześmiałem się.

-Idziemy do domu.
Gdy szliśmy do domu Kati kichała i kaszlała coraz mocniej. Doszliśmy do domu, a wtedy do ucha wymruczał mi aniołek.
- Ethan... gorąco mi i źle się czuje - uśmiechnäłem się, bo przypomniało mi się jak ją uratowałem kiedy piła alkohol. Wtedy też mruczała mi do ucha w moich ramionach.
- Mówiłem, że zachorujesz... - mruknąłem kładąc ją na kanapie. Zrobiła pełne niewinności oczka. Mój aniołek.
- Apsik!
Zrobiłem cherbate i usiadłem obok niej. Zwineła się w kłębek i oparła głowe o moje udo, a jej loki rozsypały się po moich kolanach.
- Jakim cudem, Aniele, kiedyś mnie nie lubiłaś, a teraz lgniesz do mnie sama z siebie. - gładziłem jej włosy, wywołując u partnerki dreszcze przyjemności.
- Bo poznałam cię naprawdę - niewiem czy kiedykolwiek takiego mnie poznasz... pomyślałem i podciągnąłem ją na swoje kolana pragnąc jej bliskości.

Sprawię, że staniesz w płomieniach!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz