18

548 62 3
                                    

To już druga część maratonu. Jeszcze tylko Epilog
😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇

- Dlaczego mi ją zabrałeś?! - krzyknąłem przepełniony rozpaczą.
~ Synu, chodź do mnie - usłyszałem w głowie prośbę Boga. Zatkało mnie, ale zacząłem lecieć w górę. Nie wiem jakim cudem, ale instynktownie wiedziałem gdzie lecieć. Byłem coraz wyżej. Mijałem anioły, które zaskoczone chciały mnie zaatakować, jednak po chwili przerażone odlatywały. Założe się, że to sprawka Boga. Byłem już ponad niebem. Zobaczyłem jasnego ducha.
- Witaj, synu.
- Witaj, ojcze - skłoniłem się lekko. Nie wiedziałem trochę jak się zachować. Nigdy nie stałem przed obliczem Boga.
- Możemy rozmawiać swobodnie jeśli cię krępuje - zaśmiał się, a mi zrobiło się trochę głupio.
- Po co mnie wezwałeś?
- Brakuje mi archanioła.
- Chyba nie pomogę. Jestem mieszańcem. -  oznajmiłem zdziwiony, że Bóg nie zdaje sobie sprawy z takiej oczywistości.
- Wiem, Ethanie jesteś najpotężniejszą istotą przez fuzje z ukochaną, diabelską i anielską zarazem.
- Przykro mi Boże ale nie chce - odrzekłem przygnębiony na wzmiankę o Katherine
- A czego chcesz, synu Lucyfera? - spytał dobrotliwie.
- Niczego. Nie mam już nic.
- Mnie nie okłamiesz. Pragniesz czegoś.
- Pragnę czegoś czego nie możesz mi dać...
- Uroczą anielice Katherine - oznajmił cicho. Nie musiał pytać. Tylko ona naprawdę się dla niego liczyła.
- Skoro nie chcesz przyjąć mojej propozycji co chcesz robić? Zapijać smutki?
- Nie wiem, ale ona była moim sercem, sensem mojego życia. Teraz niewiem co mam robić. Tęsknie za nią.
- Naprawdę ją kochasz? Ty? Diabeł?
- Już mieszaniec, ale tak. Kocham ją całym sercem, duszą i ciałem. - oznajmiłem bez wachania.
- Więc dziś jest twój szczęśliwy dzień - gdy to powiedział z jasności wyszła Katherina.
- Kati! - krzyknąłem i wziąłem ją w ramiona.
- Ethan, jesteś
- Jestem, najmilsza. Zawsze będę przy tobie - pocałowałem ją mocno, wlewając w ten pocałunek wszystkie uczucia jakie mnie przepełniały. Spojrzałem na nią i spytałem Boga zaskoczony.
- Czemu ona jest człowiekiem?
- Bo oddała ci całą moc podczas walki z Gabrielem.
- Mogę ją jej oddać?
- Już - machnął dłonią, a moc przeskoczyła pomiędzy nami. Wszystko wróciło do normy.
- Bardzo dziękujemy - uśmiechneła się Kati.
- Nie dziękuj, dziecko. To ja wam dziękuje. Pokazaliście jak wielka może być siła miłości. Ludzie mówią że miłość nie zna koloru skóry, nie zna wiary, teraz widze że nie zna nawet dobra i zła. Miłość po prostu jest. W was. Zostaniecie jej strażnikami.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Cieszycie się, że Kati jednak żyje? ;*

Sprawię, że staniesz w płomieniach!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz