Rozdział X

24 3 0
                                    

-Oznaczał że możesz władać co najmniej dwoma żywiołami! Tylko jakimi?!

No nie wierzę. Ciekawe co jeszcze przygotowało mi życie. 

-To dobrze czy źle?

-To wspaniale słonko! Teraz trzeba zadbać o doskonalenie twoich umiejętności.  

Mam się bać? O fuck zaraz spóźnię się na zajęcia! Tylko co ja mam pierwsze? Dobra nie ważne.
Szybko wyszłam zabierając torbę. No to biegniemy. A nie zaraz. Limuzyna no tak. 

-Nina! Pośpieszmy się!! 

-Dobrze spokojnie. Zdążymy nie martw się. Mikel ruszaj.

Jechaliśmy szybko. Po chwili ujrzeliśmy już Akademię. A ja nadal nie pamiętam co mamy pierwsze. Hmm może ziemionologie? Nie...a już wiem zajęcia telekinezy. Po wejściu do budynku   biegiem skierowałyśmy się w kierunku klasy. Nauczyciel nie lubił jak się spóźniamy ale mi potrafił wybaczyć ale tylko tymczasowo bo jestem nowa. Lekcja mijała dosyć spokojnie. Za spokojnie. Czegoś a raczej kogoś mi tam brakowało. Zaczęłam szukać wzrokiem i moją uwagę przykuło puste miejsce tylko kto tam...Aron. Gdzie on może być? Może się źle poczuł? 

-Rozo! Czy znasz odpowiedź na zadane przeze mnie pytanie?

A było jakieś? Boże, nie wiem zamyśliłam się. Jeff zaczął zagadywać profesora a od Leny dostałam liścik z pytaniem na które mam odpowiedzieć. 

-A więc zdolność szybszej regeneracji i samoleczenia nazywamy witakinezą.

-Doskonale! A wiesz może co to jest bilokacja? 

-Oczywiście że wiem. To umiejętność bycia widzialnym w dwóch miejscach.

-Wspaniale. Za odpowiedź dostajesz A 

Dalsza część zajęć minęła normalnie aż zadzwonił dzwonek. Wszyscy wybiegli z sali a ja jako ostatnia. Bo po co się śpieszyć? Po wyjściu z klasy zaniemówiłam. 

-Witaj Rozalko ślicznie wyglądasz.

Przede mną stał Aron, elegancko ubrany z bukietem czerwonych róż. Podarował mi je i złożył pocałunek na czole. Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić ale postanowiłam podziękować mu jak na damę przystało. Przytuliłam go i powiedziałam ciche dziękuje.

-Oh nie ma za co. To sama przyjemność obdarowywać tak piękną dziewczynę kwiatami z rana.

Nie powiem, doceniam gest. No ale jak to Nina mówi łobuzy kochają najmocniej. 

-Aronie? mogła bym cię o coś prosić? 

-Oczywiście moja pani. 

-No bo władasz ogniem więc czy chciałbyś mnie może pouczyć?

-Nie ma sprawy ale nie za darmo słonko. 

-A więc co chciałbyś w zamian? 

-Chciałbym po każdej nauce abyś zjadła ze mną kolacje. 

-No dobrze. Kiedy zaczniemy?

-Dzisiaj przyśle po ciebie karoce. 

No nie wierzę sam na sam z tym bogiem seksu. Roza opanuj się on cię tylko podszkoli. A co jeśli to nie mój żywioł? A co jak sobie pomyśli że to była tylko wymówka? Nie no chyba zrozumie cnie?  
...................................................................................................



Jeśli ci się spodobał ten rozdział zostaw gwiazdkę i komentarz. Poleć mnie znajomym. Z góry dziękuje <3  


Don't leave me!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz