Rozdział XVI

23 2 0
                                    

Ja wiem że jestem piękna ale żeby kolejny chłopak się we mnie zauroczył. Aronowi również to nie pasowało, nic dziwnego w końcu obcy typ przymila się do jego dziewczyny ale z drugiej strony uratował mi życie. 

-A więc Kevin...skąd jesteś? Nie widziałem cię wcześniej.-Zapytał się chłopaka Aron. 

-Owszem nie mogłeś mnie wcześniej zobaczyć gdyż nie pochodzę stąd. Przybyłem w odwiedziny. 

Mój chłopak spojrzał na niego tylko podejrzliwym wzrokiem. Wgłębi przeczuwałam kłopoty z tą znajomością. Po powrocie do naszej rezydencji opowiedziałam babci o zaistniałej sytuacji oraz o  chłopaku który mnie uratował. Po krótkiej rozmowie z opiekunką razem z Niną i Aronem poszliśmy zrelaksować się w ogrodzie. Tymczasem Babcia zabrała się do przygotowania posiłku ponieważ uznała że jesteśmy głodni. Po dłuższej chwili poszliśmy skonsumować posiłek. 

-Rozalio uważaj na tego chłopaka. Mam złe przeczucia co do tego młodzieńca.

-Babciu spokojnie nie zamierzam utrzymywać z nim bliższych relacji, mam wokół siebie zaufane osoby i one mi w zupełności wystarczą.

Staruszka uśmiechnęła się do mnie swoim ciepłym i radosnym uśmiechem. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nina otworzyła je a w progu stał wysoki mężczyzna na oko miał może trzydzieści parę lat ale ręki se nie dam uciąć. Babcia zabrała go do salonu gdzie zaczęli prowadzić konwersację. Nagle moja opiekunka spojrzała na mnie a ja doskonale znam to spojrzenie. Miała plan z moim udziałem i był on doskonały. Uścisnęli swoje dłonie, wstali i ruszyli w naszym kierunku.

-Rozalko już czas.  

Oho nie wiem czy mi się spodoba to co wymyśliła. Ja znam ten uśmiech, ten błysk w oku. 

-Nie zgadniesz o co zadbałam. <nie zamierzam > Już pora abyś nauczyła się walczyć. Mam nadzieję że ci się to spodoba. Zaczniecie od zaraz.

Czy ona na pewno robi to dla mojego dobra? Sadystka no sadystka przecież ja tego nie przeżyję. Jak patrze na tajemniczy uśmiech tego mężczyzny to mam wrażenie że znokautuje mnie w pierwszych sekundach. Zacznę się zastanawiać co mają mi napisać na nagrobku. Może coś w stylu ,,Ta która walczyła do końca''. Tak to chwyci za serducho nawet największego twardziela.

-Witaj, nazywam się Harry Johnson i będę cię uczyć samoobrony i walki mieczem. Mam nadzieję że sobie poradzisz.

Przepraszam bardzo ale czym? Mieczem? Jedyny miecz jaki widziałam to w telewizji. Nie jestem co do tego przekonana. Mężczyzna wyszedł z rezydencji i zostawił otwarte drzwi w których stanęłam. Podszedł do czarnego samochodu i z bagażnika wyciągnął wielki pokrowiec. Przenieśliśmy się do ogrodu a Harry wyciągnął dwa żelazne miecze z ozdobnymi rękojeściami. Jeden dał mi a drugi zostawił sobie. Miecz był ciężki, ledwo mogłam go unieść wiedziałam że będzie zabawnie ale miałam nadzieję że zbyt wielka krzywda mi się nie stanie.  

Don't leave me!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz