Rozdział XV

26 2 0
                                    

Stałam na krawędzi ze łzami w oczach. Wiedziałam że to co zrobię będzie wstrząsem dla osób, którym na mnie zależało. To egoistyczne z mojej strony ale nie chce stracić kolejnej ważnej dla mnie osoby. Powoli, małymi krokami zbliżam się do skoku lecz za moimi plecami rozlegał się gwar próźb i lamentów związanym z moim wyborem. Najbardziej przykuwającym moją uwagę był głos Arona, który błagał żebym się wycofała.

- Rozalko, słońce proszę nie rób tego ja ci to wszystko wytłumaczę. To na prawdę nie jest tak jak by mogło wyglądać. Proszę odwróć się w moją stronę. 

Nie wiedziałam co zrobić z jednej strony bałam się że to wszystko co powie będzie kłamstwem ale z druga chciałam mu zaufać. Czułam że warto, że nie mógł mi tego zrobić. Postanowiłam pójść za głosem serca które go kochało i się odwrócić.

-Słońce -u jego boku była dziewczyna z parku- to jest Liwia moja stara przyjaciółka bardzo mi pomogła zebrała ważne informacje związane z pewną sytuacją. Miałem ci je przekazać jak się zobaczymy dlatego spotkaliśmy się w parku. Ale o tym powiem ci jak się do mnie przytulisz kochanie. -po policzkach spływały mu łzy lecz uśmiechną się ciepło- No chodź do mnie Rozalko.

Jaka ja byłam głupia. Jak mogłam pomyśleć że mógłby mnie skrzywdzić. Niepotrzebnie podjęłam takie radykalne rozwiązanie.Liwia...to imię z koś kojarzyłam. Babcia mówiła mi o dziewczynie która zniknęła po dwóch miesiącach ich spotykania. Ale to jest teraz mało istotne, najważniejsze że znam prawdę. Na widok mojego zapłakanego leć uśmiechającego się ciepło księcia zmiękło mi serduszko już miałam iść w jego stronę gdy klif pod moimi nogami zaczął się osypywać. Najwidoczniej taki miał być mój los. Gdy już miałam mieć bliskie spotkanie ze skałami potężna fala złapała mnie w ostatniej chwili i położyła u stóp mojego ukochanego, który uklęknął i wziął mnie w swoje silne ramiona. Czułam się już bezpiecznie tylko...kto mnie uratował? Przed nami stanął wysoki i postawny chłopak. Miał włosy czarne jak smoła i ciemno brązowe oczy. Wstałam żeby podziękować mu że jednak nie rozbiłam się na tych skałach.

-Dziękuję że zjawiłeś się w porę i dziękuję że posiadłeś akurat taką moc i dziękuję za uratowanie mojego życia.

-Przyjemność po mojej stronie że mogłem uratować tak piękną i zniewalającą swoim wdziękiem kobietę. Nazywam się  Kevin Black.
  ............................................................................................ 
Czy poznanie Kevina było dobrym pomysłem?
Czy nowy znajomy przypadkowo pojawił w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie?
Jakie informacje zdobyła Liwia? 
Ciekawi? Do następnego ;) 


 Jeśli ci się spodobał ten rozdział zostaw gwiazdkę i komentarz. Poleć mnie znajomym. Z góry dziękuje <3 


Don't leave me!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz