-31- Schlierenzauer -31-

282 64 3
                                    

Kiedy Rita opowiadała o swoim bracie, słuchałem jej jak zaczarowany. Ta dziewczyna też kogoś straciła, każdy z nas kogoś stracił, ale ona nauczyła się z tym żyć, a my powinniśmy brać z niej przykład. Znała nas ledwo od wczoraj a już się przed nami otworzyła, to dobrze, chciałem znać wszystkie jej tajemnice i sekrety, chciałem ich strzec, otulić ją kocem bezpieczeństwa, w którym nie będzie się miała czego bać, bo ja będę tuż obok.

- Dziękuję Rita - powiedział Krafti - Doceniam to, że mi o tym mówisz. Rozumiem to, wiem że muszę wziąć się w garść i tak właśnie zrobię. Dla Michiego, dla Gregora, dla ciebie, a przede wszystkim dla siebie - zakończył myśl - A tak poza tym jak udała się randka?

Rita spojrzała na mnie i kiwnięciem głową zasugerowała, żebym odpowiedział na pytanie. Skoro pozwoliła mi się pochwalić, to nie będę zgłaszał żadnych sprzeciwów.

- Krafti, właśnie patrzysz na moją dziewczynę, co w wolnym tłumaczeniu znaczy, że randka się udała i to nawet bardzo - uśmiechnąłem się.

- Cieszę się waszym szczęściem, naprawdę nie macie pojęcia jak bardzo - odparł.

Siedziała na moim łóżku, nie potrafiłem wyczytać emocji z jej twarzy. Wyglądała jakby chciała coś powiedzieć, zresztą właśnie na to czekałem, kiedy mówiła mi, że chce powiedzieć coś kiedy i ja, i Krafti będziemy mogli to usłyszeć, zastanawiałem się o co jej chodzi. Chyba teraz nadchodził moment, w którym miała nam to oznajmić.

- Kiedy przyszliście dzisiaj do domu dziecka, żeby skopiować folder Thomasa, zastanawiałam się co zrobicie, jeżeli okaże się, że on nadal tutaj jest. Stwierdziłam, że pewnie będziecie chcieli o niego walczyć, zgadłam? - Krafti pokiwał głową - Nie mogę wam w tym za wiele pomóc, ale pomyślałam, że skoro tam pracuje, a Thomas tam jest, to mogę wam w jakiś sposób umożliwić spotkanie z nim. Nie powinnam tego robić, ale widzę jak wam na tym zależy. Mieliście szczęście, że przyjechaliście akurat teraz. Kobieta w gabinecie była tam tylko ze względu na to, że główna pani dyrektor musiała wyjechać, ale ona wraca. Już jutro. Dlatego mam dla was propozycje.

Spojrzałem na Krafta, w jego oczach zaświeciły się małe iskierki, Rita wpadła na pomysł, który miał nam pomóc spotkać Thomasa, mogliśmy go zobaczyć na własne oczy. Ta dziewczyna była dla nas darem z nieba, nie wiem jak bez niej dalibyśmy sobie z tym wszystkim radę.

- Jutro jeszcze nie powinniście się pojawiać. Cudowna kobieta z gabinetu jutro jeszcze na pewno tam będzie, bo musi przekazać wszystkie informacje głównej dowodzącej. Dlatego wszystko powinno się odbyć dopiero pojutrze. Wiem, że w domu dziecka potrzeba trochę wolontariuszy, a dyrektorka przyjmuje wszystkich jak leci, bo chce sprawdzić jak sobie radzą z dziećmi. Chcecie zobaczyć Thomasa? Wystarczy, że zgłosicie się na wolontariuszy i przyjdziecie tam chociaż na jeden dzień. Dowiem się, który pokój należy do niego i was tam zaprowadzę. Będziecie mogli go zobaczyć i być może poznać, tylko nie możecie mu nic na razie mówić, nie mówcie kim jesteście. Nie mieszajcie mu w głowie, nie obiecujcie zbyt wiele, to że chcecie go odzyskać nie znaczy, że tak się stanie.

Krafti wstał z łóżka i podszedł do Rity, po czym po prostu ją przytulił. Dziewczyna na początku wyglądała na zdziwioną, ale potem uśmiechnęła się i również go objęła.

- Nie masz pojęcia jak bardzo jesteśmy ci wdzięczni. Gdyby nie ty, być może w tym momencie, nadal nie wiedzielibyśmy gdzie jest Thomas, tak bardzo nam pomogłaś - powiedział.

- Drobiazg, widzę jak bardzo wam na tym zależy, chciałam tylko pomóc. A skoro teraz jestem dziewczyną twojego kolegi, to ta sprawa mnie też dotyczy, może pośrednio, ale jednak. Pomogę wam jak tylko mogę - odparła.

Ponoć każdy z nas ma swojego anioła stróża. Osobę, która czasami stoi z boku, ale cichutko nam pomoga. Czasami nawet jej nie dostrzegamy. Rita była naszym aniołem, pojawiła się tak nagle, a tak wiele nam pomogła. Nie liczyła na zapłatę, nie chciała, żebyśmy w jakikolwiek sposób jej się odwdzięczyli. Pomogła nam z dobrego serca, a w dzisiejszych czasach tak ciężko ludziom zrobić coś od siebie, ale my pojawiliśmy się w odpowiednim miejscu i właściwym czasie, nasza droga przecięła się z jej szlakiem. W taki sposób w naszym życiu pojawił się anioł, o rudych włosach i najbardziej brązowych oczach, jakie w życiu widziałem. 

where is your son, Michi?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz