-4- Kraft -4-

388 83 11
                                    

Nie chciałem zostawać sam w pustym mieszkaniu, Michi ze mną nie mieszkał, ale często spędzał u mnie noce. Poza tym po prawie dwóch tygodniach siedzenia samotnie w piwnicy, która stała się na ten czas moim domem, chciałem mieć do kogo się odezwać. Dlatego zaproponowałem Gregorowi, żeby został na noc.

- Krafti, nie wiem czy to dobry pomysł - odparł - Nie mam żadnych swoich ubrań na przebranie, w czym ja będę spał?

- O to się nie martw, mam kilka większych koszulek, proszę nie zostawiaj mnie tutaj samego, nie chce czuć się tutaj jak w tamtej piwnicy.

Greg spojrzał na mnie z ukosa, pewnie miałem zaczerwienione oczy, bo strasznie zbierało mi się na płacz. Nie chciałem, żeby zostawił mnie tu samego.

- Nie uważasz, że lepiej by było gdybyś jednak zamieszkał jeszcze na jakiś czas ze swoją matką? - zapytał.

Wszystko, tylko nie ona - pomyślałem. Mama ciągle powtarzałaby tylko, że wszystko się ułoży, że z czasem zapomnę, ale ja nie chciałem zapominać. Chciałem zapomnieć o tym co mnie spotkało, ale nie chciałem wyrzucić ze swojej głowy Michaela. Kochałem go, mimo tego, że go już tu nie było nadal go kochałem. Rany w sercu były jeszcze zbyt głębokie, żeby myśleć w ogóle o czymś innym, żeby szukać kogoś kto poskleja moje serce. To by było nie fair wobec Michaela, może kiedyś znowu się zakocham, ale na razie jest na to stanowczo za wcześnie.

- Mama ma własne problemy, nie chce jej obarczać swoimi. Wiem, że ty też powinieneś mieć w sumie na mnie wylane, ale jesteśmy przyjaciółmi, tak Greg? Rozumiem, że możesz być na mnie zły, bo często okazywałem przy ludziach, że za tobą nie przepadam. Masz pełne prawo teraz mnie olać, ale w tym momencie tak bardzo cię potrzebuję. Proszę cię, zostań.

Greg przewrócił oczyma.

- Powiedzmy, że zapomnę o tych wszystkich sytuacjach, kiedy byłeś chamski i niemiły. Zaczniemy wszystko od nowa, okej? - podał mi rękę - Cześć, jestem Gregor, a ty jak masz na imię? - zapytał i uśmiechnął się szeroko.

Chyba pierwszy raz od czasu śmierci Michaela tak szczerze i prawdziwie się zaśmiałem, Greg miał jednak pewien dar, potrafił pomóc wyjść z dołka. Nie powiedział w sumie aż tak dużo, a i tak mnie rozbawił.

- Cześć Greg, jestem Stefan, ale możesz mówić do mnie Krafti, na pewno się o to nie obrażę. Wiem, że to trochę dziwne, że dopiero się poznaliśmy, a ja już wyskakuje z takimi propozycjami, ale czy zostałbyś u mnie na noc? - zapytałem i lekko uniosłem kąciki warg.

Schlieri podrapał się po głowie i przez kilka dobrych chwil udawał, że się nad tym zastanawia.

- No dobra, ale trzymaj rączki przy sobie, wiem że jestem piękny, ale nie chce zostać zgwałcony. - odparł z uśmiechem.

Już kilkanaście minut później Gregor się rozgościł i poczuł się jak u siebie w domu, a skąd to wiedziałem? Wystarczyło na niego spojrzeć. Dałem mu koszulkę, w której miał spać, ale on już po chwili w nią wskoczył, położył się na sofie w salonie, jego nogi wylądowały na małym stoliku, a on dzierżył w dłoni pilota i z zainteresowaniem wpatrywał się w telewizor. Zaczynałem żałować, że poprosiłem go, żeby został na noc.

Kiedy tak oglądał telewizor przyglądałem się mu. Miał potargane włosy, ale ten artystyczny nieład strasznie do niego pasował, od kilku dni się nie golił, bo na jego twarzy widać było może centymetrowy zarost. Koszulka, którą mu dałem była za duża i na niego, bo wisiała na nim jak na kiju od miotły, sięgała mu prawie do połowy uda, jego nagie łydki naprężyły się, kiedy zauważył, że się na niego gapię.

- Krafti, mógłbyś mnie nie molestować wzrokiem, czuję się przez ciebie nieswojo, wiesz? - powiedział.

- Przepraszam, zamyśliłem się.

- Strasznie wyglądasz Stefan, chyba lepiej, żebyś położył się już spać, opowiedzieć Ci bajkę? - zapytał.

Uśmiechnąłem się, ciekawe jaką bajkę by mi opowiedział, ale chyba wolałem nie wiedzieć.

- Dzięki Greg, nie trzeba, dam sobie radę sam. Tylko wyłącz telewizor zanim zaśniesz, bo jak zapomnisz to dorzucasz mi się do rachunku.

Poszedłem do sypialni i rzuciłem się na łóżko. Tak długo w nim nie spałem, a pościel cały czas pachniała jeszcze Michaelem. Wdychałem zapach jego ciała i przez chwilę czułem, że jest obok mnie. Przez chwilę czułem, że w mieszkaniu oprócz mnie i Grega jest jeszcze on, ale po chwili zdałem sobie sprawę, że Michi może tu jest, ale nigdy go nie zobaczę. 

where is your son, Michi?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz