Rozdział 8

248 39 13
                                    

Świt zawitał w Kirkwall już dobrych parę godzin temu i Hawke odzyskała przytomność. Leżała w swojej sypialni, jednak za żadne skarby Głębokich Ścieżek nie mogła sobie przypomnieć, jak tu trafiła. Powoli przestawało jej huczeć w głowie, zaczęły również wracać wspomnienia.

Kościany Szyb, Anders, magowie krwi, walka. Fenris.

Fenris?!

Zerwała się do siadu.

Rzeczywiście, pojawił się tam jakby znikąd. Magowie zaatakowali, rozpętała się burza i och... Musiało mnie nieźle rąbnąć.

Przyłożyła dłoń do czoła i z powrotem opadła na miękkie poduszki. Czuła ból we wszystkich mięśniach, a w uszach dzwoniło jak na uroczystościach w Zakonie.

Jeszcze trochę się zdrzemnę.

Rozłożyła się wygodnie i już wpadła w ten błogi, senny stan, kiedy nagle w całym domu rozbrzmiał huk zamykanych drzwi wejściowych, a ciężko stawiane kroki łupały na schodach.

Aveline.

Liliana uchyliła powieki, zastanawiając się, czy nie udawać, że spała albo... nie żyła. Skoro kapitan przyszła tu osobiście, zamiast wysłać list lub gońca, oznaczało to coś bardzo niedobrego.

– Hawke. – Szorstki głos rozszedł się po pokoju. Aveline czasem zapominała, że zwracała się do przyjaciółki, a nie do podwładnej. – Na litość boską, jak ty możesz tyle spać? – Podeszła do jej łóżka, kręcąc głową.

– Nawet nie masz pojęcia, co się wczoraj wydarzyło – jęknęła Hawke.

– Otóż mam pojęcie. – Kobieta skrzyżowała ramiona. – Przechadzka na Kościany Szyb i walka z magami krwi. Czyście oboje z Andersem poszaleli? Czemu poszliście tam sami? Czemu nic mi nie powiedziałaś? Miałam wolny dzień, wiesz, że bym wam pomogła.

– Wiem. – Hawke wypuściła ciężkie powietrze z płuc. – Po prostu... Anders prosił, abyśmy nikogo ze sobą nie brali. Ci magowie to byli jego przyjaciele, chciał im pomóc, ale... Ej, a tak właściwie, skąd o tym wiesz? – Podparła się na łokciach, aby zerknąć na Aveline. – Niech zgadnę: Varrik?

Przyjaciółka przytaknęła ruchem głowy.

– Ten krasnolud naprawdę wie wszystko – westchnęła Hawke i usiadła na brzegu łóżka. – Czy on ma jakieś magiczne zdolności?

– Myślę, że nie potrzeba tu magicznych zdolności. Wystarczy znać odpowiednie osoby. Na przykład takie, które widziały w środku nocy świecącego się elfa niosącego na rękach spadkobierczynię Amell.

Liliana rozdziawiła usta.

– Co takiego? Ale jak...?

– Zbieraj się – zarządziła Aveline. – Będziesz miała okazję zapytać o to Fenrisa po drodze.

– Po jakiej drodze? Dokąd idziemy? – Hawke wstała i już sznurowała buty.

– Pamiętasz templariusza, który zajmował się zaginięciem tej kobiety? Tej przez którą musieliśmy biegać po całym zamtuzie... Jak jej było...?

– Ninette?

– Tak, właśnie. Emeryk wciąż prowadzi dochodzenie w sprawie tych zabójstw. Ostatnio zwrócił się do mnie o pomoc. Podobno trafił na jakiś trop.

– Daj mi parę minut na dojście do siebie – poprosiła stojącą już w drzwiach panią kapitan.

– Tylko szybko – ponagliła ją Aveline. – Varrik i Fenris są już w drodze do Katowni. Czekam przed domem.

Lek na cierpienie || Dragon Age 2 (w trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz