Tak jak podejrzewała Hawke – potężny Arishok nie miał jako takiej prośby, miał informacje, z którymi oczywiście musiała coś zrobić. Krótko i konkretnie wyjaśnił im problem trującego gazu, który w niewłaściwych rękach mógł spowodować poważne szkody.
Po szybkiej konkluzji już wiedzieli, gdzie szukać podejrzanego o to zamieszanie krasnoluda imieniem Javaris.
Wyszli z obozu qunari, obserwowani przez uzbrojonych po zęby wojowników. Ich groźne miny odstraszały jeszcze skuteczniej, niż skrzywiony wyraz twarzy Fenrisa.
– Nie podoba mi się to załatwianie spraw za Arishoka.
– Myślisz, że coś tu śmierdzi? – zapytał Varrik, gdy wchodzili po stopniach.
– Taa... i wcale nie chodzi mi o ten smród ryb. – Wskazała kciukiem za plecy, gdzie rybacy z Doków wyrzucali napełnione sieci na brzeg.
– Spadajmy stąd, bo zaraz puszczę pawia.
Varrik ścisnął końcówkę nosa i do samego Dolnego Miasta jej nie puścił. Zatrzymali się przy straganach niedaleko Wisielca.
– Musimy zejść do Mrokowiska – oznajmiła Hawke. – Javaris na pewno się gdzieś tam ukrył, ale najpierw trzeba ściągnąć kogoś do pomocy.
– Rivianka sprawdza dziś kolejny trop tej swojej relikwii – powiedział Varrik. – Od rana jej nie widziałem.
– W takim razie pójdę po Aveline, a ty...
– Wezmę Andersa, o ile nie bawi się dziś w zbawcę świata magicznego.
Hawke ścisnęła usta. Nie do końca podobała jej się wizja spotkania z uzdrowicielem po ostatniej niewyjaśnionej... konfrontacji. Podświadomie wiedziała, że winę ponosił za to Justynian, a sam Anders wcale nie życzył źle ani jej, ani jej siostrze – w końcu to on uratował Bethany na Głębokich Ścieżkach. Mimo to Hawke miała żal do Andersa, że pozwalał temu duchowi nad sobą panować. Zmieniał go nie do poznania i z każdym dniem ten stan zdawał się pogarszać...
– Coś nie tak? – zapytał Varrik po chwili ciszy. – Jakieś problemy z naszym Blondaskiem? Znowu narozrabiał?
– Po prostu bywa ostatnio coraz częściej... nawiedzany.
– Nie powinniśmy się dziś natknąć na wielu uciśnionych magów, więc Justynian może sobie zrobić wolne. A uzdrowicielskie sztuczki Blondaska nie raz uratowały nam tyłek – nalegał krasnolud.
– Tak, ale... – Hawke zwróciła spojrzenie na stragan, udając, że coś ją zainteresowało – obiecałam Fenrisowi nie wybierać się nigdzie z Andersem bez niego.
Varrik zagwizdał.
– No, no, no, nie spodziewałem się, że nasz Ponuraczek może być zazdrosny. Coś ty z nim zrobiła, co Hawke? Rzuciłaś na niego jakieś zaklęcie?
– Co? Nie, nie, nie o to chodzi... – Hawke wymachiwała dłońmi, ale i tak gorąc uderzył w jej policzki. Varrik uśmiechał się coraz szerzej. – Wiesz, jaki Fenris jest wyczulony na magów. On... po prostu chce mieć Andersa „na oku", to nie ma nic ze mną wspólne...
– Jasne, jasne – wtrącił Varrik, imitując poważny ton. – No cóż, Ponurak dziś ubezpiecza nasze karawany, więc jest poza zasięgiem. Biorę go na siebie w razie czego. Najwyżej to ja będę mu tłumaczyć, że do niczego między tobą a Blondaskiem nie doszło. – Zaczął się oddalać w stronę Mrokowiska.
– Ej, o czym ty...?!
– Widzimy się na miejscu! – Machnął jej, poruszając wymownie brwiami.
Na Andrastę... Po cholerę się w ogóle odzywała? I po cholerę wspomniała o Fenrisie? Teraz to dopiero dała pożywkę dla wybujałej wyobraźni Varrika. A mogła się po prostu zgodzić, udając, że sprzeczka z Justynianem nigdy nie miała miejsca.
CZYTASZ
Lek na cierpienie || Dragon Age 2 (w trakcie poprawek)
Fiksi Penggemar(W trakcie poprawek: odświeżam, redaguję i przebudowuję rozdziały). Wyprawa na Głębokie Ścieżki miała rozwiązać wszystkie problemy, tymczasem sprawy coraz bardziej się komplikują. Życie szlachcianki nie było szczytem jej marzeń, dlatego Liliana Hawk...