Rozdział 33

2.1K 208 136
                                    

Camila's POV

Przez kilka dni od zabiegu musiałam zostać w szpitalu, gdzie rodzicie czuwali przy mnie. Michele ze względu na szkołę, przyleci dzisiaj.
Wie, że to dla mnie ważne i chce być przy mnie tego dnia.
Na początku starałam się nie przejmować, by nie zawieść się po porażce, ale teraz gdy nadszedł ten dzień, stresuję się. Chcę widzieć, bo bez tego moje życie będzie bez sensu. Nie wyobrażam sobie takiej przyszłości.

Siedziałam na brzegu łóżka jedząc czekoladę, gdy usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi do pokoju.

- Skarbie... Dzwoni Dinah i chce Cię do telefonu - odezwała się moja rodzicielka.
Wyciągnęłam ręce i czekałam na telefon, który gdy tylko dostałam, przyłożyłam do ucha.

- Cześć, Dinah - przywitałam się z przyjaciółką - Co tam?

- Cześć! To już ten dzień! - krzyknęła do telefonu ciesząc się, na co lekko odsunęłam go od ucha.

- Tia... Nie cieszę się, bo sama wiesz jak może być - odpowiedziałam - Może się nic nie zmienić.

- Ja jestem pewna, że będziesz widziała, a za tydzień w Twoje urodziny urządzimy mega imprezę - mówiła entuzjastycznie, na co uśmiechnęłam się.

- Jasne, nikt nie przyjdzie - zażartowałam, choć nie było to do końca żartem, bo nie byłam lubiana, jednak na przyjaciółki zawsze mogłam liczyć.

- Och przestań. Masz nas - kontynuowała - A tak w ogóle, wszystkie przylecimy dzisiaj razem z Michele. Chcemy być dzisiaj z Tobą.

- Dziękuje. Kocham was.

- My Ciebie też - odpowiedziała - Stęskniłyśmy się za Tobą.

Przez ponad kolejne piętnaście minut rozmawiałam z przyjaciółką o moich urodzinach, o szkole, i o paru innych rzeczach. Po godzinie rozmów, rozłączyła się. Pojechała po przyjaciółki, by potem ruszyć na lotnisko, skąd przylecą do Atlanty. Nie mogłam się doczekać, by je usłyszeć, uściskać i może nawet... zobaczyć.

Przez następne dwie godziny kręciłam się nerwowo. Mama zaprowadziła mnie do kawiarni na dole, gdzie wypiłam gorąca kawę, a potem wyszłyśmy na zewnątrz, gdzie siedziałyśmy na ławce.
Każda minuta trwała bardzo długo, a ja coraz bardziej denerwowałam się. Chciałam już wiedzieć, czy udało się przywrócić mi wzrok czy nie.
W sumie... to może lepiej nie wiedzieć?
Bredzę.

- Dzień dobry - usłyszałam znajome głosy i kroki kilku osób na wysypanej kamieniami ścieżce.

- Dzień dobry - odpowiedziała Sinuhe, a ja wiedząc kto przybył, uśmiechnęłam się szeroko wstając z miejsca.

Dziewczyny przytuliły mnie mocno, a potem każda z osobna. Cieszyłam się, że wreszcie tu są.

- Jak się masz? - zapytała Ally radośnie.

- W porządku - odpowiedziałam z uśmiechem - Czekam na lekarza, jednak nie wiem, kiedy się zjawi.

- Właściwie to... spotkaliśmy go wchodząc do szpitala - odpowiedziała Michele - I... idzie tu...

Na te słowa usiadłam grzecznie i złapałam odruchowo mamę za rękę. Stres przejął nade mną kontrolę.
Słyszałam jakieś szepty dziewczyn, ale nie skupiałam się na tym, co mówią.

- Witam państwa - przywitał się doktor, na co odpowiedziałyśmy mu podobnie - Jak się czuje moja pacjentka?

- Dobrze - odpowiedziałam nerwowo bawiąc się palcami.

Because Of You || Camren [PL] 🌈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz