Rozdział 49

2.1K 183 33
                                    

Lauren's POV

"Pieprzona Lucy"

To pierwsze słowa jakie pomyślałam po przebudzeniu się, próbując podciągnąć się łokciami wyżej poduszki. Byłam bardzo obolała, a leki, które w nocy podała mi pielęgniarka, przestały już działać. Pod ich wpływem, udało mi się przespać kilka godzin, a po przebudzeniu, ponownie czuje ból, który przeszywa moją klatkę piersiową z każdym oddechem. Nie był on jednak na tyle silny, abym nie potrafiła funkcjonować.

Spojrzałam na zegarek na jednej z białych ścian i dostrzegłam, że dochodzi godzina 10 rano. Camila obiecała przyjść przed południem, a do tego czasu będę tutaj samotnie.

Gdy podjęłam kolejna próbę podciągnięcia się do pozycji siedzącej, zjawiła się pielęgniarka, od której uzyskałam pomoc.

- Chciałabym skorzystać z łazienki, pomoże mi pani? - zapytałam, na co chwilę później kobieta uśmiechnęła się i kiwnęła głową.

Z jej pomocą, wstałam z łóżka i powolnym krokiem kierowałyśmy się w stronę toalety. Od czasu do czasu zagrymasiłam z bólu, ale dało się go wytrzymać.

- Wejść z Tobą? - zapytała, podczas gdy otworzyłam już drzwi do małego pomieszczenia.

- Myślę, że sobie poradzę - odpowiedziałam z ciepłym uśmiechem - Jeśli nie, zawołam panią.

Na szczęście obeszło się bez interwencji pielęgniarki i sama o własnych nogach doszłam z powrotem do łóżka.
Kobieta w tym czasie podniosła zagłówek na tyle, bym mogła normalnie siedzieć i zaraz potem wgramoliłam się z trudem na łóżko.

- To Twoje śniadanie - dodała, na stawiając na szafce talerz, wodę i obok niej dwie tabletki.

- Dobrze, dziękuje - powiedziałam z wdzięcznością.

Pielęgniarka z uśmiechem pożyczyła mi smacznego, po czym wyszła z pokoju.

Przez chwilę wpatrywałam się w talerz i próbowałam wywołać apetyt, ale na nic to się zdało. Nie miałam ochoty na jedzenie, ale zmusiłam się choć do kilka kęsów kanapki, a potem tylko popiłam tabletki i oparłam się o zagłówek.

Gdy usłyszałam pukanie do drzwi, uśmiechnęłam się do siebie, myśląc o swojej dziewczynie, która miała się zjawić o tej porze. Zdałam sobie sprawę jak bardzo się mylę, gdy drzwi uchyliły się i zobaczyłam osobę, z którą nie miałam ochoty rozmawiać.

- Dzień dobry, skarbie - przywitała się ze mną własna rodzicielka.

Kompletnie zapomniałam, że była tutaj dzisiejszej nocy.

Na jej widok, uśmiech zniknął z mojej twarzy. Nie odpowiedziałam jej na przywitanie.

Nie ukrywam, że zdziwiła mnie swoim zachowaniem i tą... całą przemianą. Jest trzeźwa i napewno nie od wczoraj, a od dłuższego już okresu, gdyż wyglada bardzo dobrze. Dawno nie widziałam tej dawnej Clary, która się mną interesowała.

- Jak Ci się spało? - zapytała, najwyraźniej chcąc nawiązać jakiś kontakt, jednak ponownie nie odpowiedziałam - Będziesz udawać, że mnie nie znasz?

Obserwowałam ją, gdy powoli zaczęła zbliżać się w moją stronę - A powinnam?

- Jestem Twoją matką - oznajmiła, a ja przewróciłam oczami.

- A ja kim jestem? - zapytałam i gdy chciała coś powiedzieć, przerwałam jej - Jestem Twoim największym błędem w życiu.

- Przestań - powiedziała stanowczo, chcąc chwycić mnie za dłoń, która natychmiast zabrałam - To nie prawda.

Because Of You || Camren [PL] 🌈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz