#Rzym
kilka miesięcy później...
*Tom*
— Świetnie! Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? — Patrzyłem w oczy wysokiej kobiety przed sobą, starając się znaleźć logiczne wyjaśnienie z tej sytuacji. Chyba tyle by było z miłego weekendu.
— Ależ skądże! Ja już skończyłam. Skończyłam z tobą! Miło było cię poznać Hiddleston! — Trzasnęła drzwiami, wychodząc, i prawdopodobnie zwracając na siebie uwagę większości ludzi obecnych w hotelu. Ta sytuacja to idealne podsumowanie moich związków.W tej chwili raczej ich braku. Miał być romantyczny wypad z dziewczyną, a znów wracam do domu sam. W każdym razie powinienem i tak być dumny. Tym razem mój bardzo stabilny związek przetrwał aż trzy miesiące. Coś w stylu nowego rekordu, czy jakoś tak.
Starając się dać jakoś upust emocjom, rzuciłem telefonem w stronę stolika, i jedyne co zyskałem to fakt, że wszystko, co na nim było wylądowało na podłodze. Po prostu świetnie — mruknąłem pod nosem. Uklęknąłem, aby ogarnąć wywołany przeze mnie bałagan. Po kolei podnosiłem przedmioty, natrafiając na portfel, z którego poprzez upadek wysunęła się mała karteczka. Mimo złego humoru uśmiechnąłem się, przypominając jeden szalony wieczór, sprzed kilku miesięcy. Ciekawy byłem co u niej... U... Enigmy. Właśnie.
Wróciłem do rzeczywistości, rozglądając się po pustym apartamencie. Miałem dość tego wszystkiego, dość tego hotelu. Nie zważając na późną porę, wyszedłem z budynku, mając nadzieję, na jak najdłuższy spacer po mieście.
Kilka ulic dalej dotarło do mnie, jak bardzo nieodpowiedzialny jestem. Spacer po obcym mieście, po zmroku, w dodatku zostawiłem komórkę w hotelu. Brawo ja! Rozważałem chwilę powrót, po czym stwierdziłem, że nie jestem przecież dzieckiem i jakoś sobie poradzę.
W oddali zauważam idącego mężczyznę. Miałem nadzieję, że to też tylko wkurzony turysta, z problemami w związku, albo czymś, co nim było. Wbrew mym obawą wyminął mnie, tylko lekko trącając w ramię. Odwróciłem się za nim, jakby w oczekiwaniu na, chociaż symboliczne przeprosiny, ale chyba miałem za duże wymagania.
Kilka sekund później zacząłem czuć nagłe mrowienie w ramieniu. Starałem się zignorować, jakie to dziwne. Kilka metrów dalej silne zawroty głowy, utrudniły mi trzeźwe myślenie. Ostatnie co widziałem to niesamowicie szybko zbliżające się płyty chodnika pod moimi nogami.
*Enigma*
Czasem się zastanawiałam, czy upierdliwość, rośnie wprost proporcjonalnie do pochodzenia ze wschodniej części globu. Nie, żebym coś miała szczególnego do Rosjan. Dopóki nic nie mają do mnie, mogą robić, co chcą. W tej chwili jednak zamierzali zabawiać się w mafie, co nie podobało mi się szczególnie. Nie rozumiałam, dlaczego spora część tych agentów to Rosjanie, skoro sama organizacja, która próbowała mnie dorwać, miała swoje korzenie w Wielkiej Brytanii. Ktoś chyba naoglądał się amerykańskich filmów akcji i chciał być profesjonalny.
Przez ostatnie miesiące moje życie było w kompletnej rozsypce, a ja sama nie wiedziałam komu ufać. Zdążyłam zorientować się jak duża część kolegów po fachu, tak naprawdę gra na dwie strony. Ja sama przeniknęłam tak głęboko do wrogiej organizacji, że nie wiedziałam już nawet czy oni wciąż mnie szantażują, czy może zaufali mi kompletnie. Wciąż jednak mieli, mnie w garści, grożąc ujawnieniem wszystkich danych, co w moim zawodzie jest dość jednoznacznym wyrokiem.
W każdym razie tego dnia wiedziałam już, czego oczekują. Nie było to oczywiście nic łatwego ani w jakiś sposób będącego mi na rękę, ale byłam pewna, że to wykonalne. Musiałam wykraść dane, które jeszcze nie tak dawno temu chroniłam. Informacje tak tajne, że wielu nie miało pojęcia o ich istnieniu, w teorii nawet ja nie miałam o nich wiedzieć.
Jakby tych atrakcji było mało, musiałam specjalnie przylecieć do Rzymu. Nie chcę odbierać temu miastu uroku, ale nie miałam ochoty na podróże, przez pół globu, tylko dlatego, że ci ludzie dbali o klimat. Byłam już kilka kilometrów za miastem, kiedy zjechałam wypożyczonym autem z drogi, na umówione miejsce.— Привет Энигма ! — (Witaj Enigmo!) Pierwsze co do mnie dotarło, to wydźwięk mojego pseudonimu, w tym piszczącym języku. Nic przyjemnego.
— Что вы хотите от меня? — (Czego ode mnie chcecie?) Za długo nie mówiłam w tym języku...Mój akcent mnie zdradzał, przy każdym słowie, ale starałam się jak zawsze zachować dobrą minę do złej gry, a w tym przypadku beznadziejnej.
— Очень хорошо. Но не все здесь знают русский, поэтому давайте говорим на вашем языке. — (Bardzo dobrze, ale nie wszyscy tutaj znają rosyjski, więc porozmawiajmy w twoim języku... ) W porządku. Dla mnie to było nawet bardziej na rękę. Widywałam jednak tych mężczyzn wcześniej. To Rosjanie. Kto niby więc nie zna ich języka?
— Dobrze... A co? Zapomnieliście własnej parszywej mowy? — Zapytałam, doskonale świadoma, że igram z ogniem. A przynajmniej z nieokiełznaną dumą tych, napakowanych świrów.
— Na swoim gruncie jesteś bardziej wyszczekana... Ale nie o nas mowa. Mamy to o co prosiłaś i dodatkową motywację — zastanawiałam się, czy kiedykolwiek zdołali zrobić coś bez utrudniania. Nie miałam nawet ochoty pytać, co tym razem wymyślili.
— To dobrze. Karta wystarczy... Dodatków nie potrzebuję — odparłam chcąc, jak najszybciej skończyć tę kompletnie niepotrzebną dyskusję.
— Nie rozumiem co daje ci ta karta danych. Przecież jest pusta? — Zapytał jeden z nich. Może nie powinnam, była, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby ich nie drażnić.
—Tak jak wy. Ważne, że ja wiem co z nią zrobić, wy nie musicie — rzuciłam, uśmiechając się pewnie. Kiedyś mnie zabiją, a znając ich postarają się, abym żałowała każdej tego typu chwili.
— Spokojnie. I grzeczniej... W każdym razie, wspomniałem o motywacji prawda? Jurij? Pokaż naszej pięknej koleżance o czym mowa — powiedział, a jeden z mężczyzn oddalił się na chwilę, co nigdy nie zwiastowało niczego dobrego...
CZYTASZ
RYZYKOWNA GRA. tom hiddleston ✔
FanfictionNigdy nie wiemy co lub kto stanie na naszej drodze. Przypadkowe spotkanie, może odmienić całe nasze życie, a szalone zbiegi okoliczności sprawić, że zaczniemy kwestionować rzeczywistość. Ten świat jest znacznie bardziej niebezpieczny niż mo...