*Tom*
Starałem się otworzyć oczy, ale mimo to i tak jedynym co widziałem była ciemność. Minęło kilka sekund, zanim zorientowałem się, że to wina materiału, który zasłaniał moją twarz, jak i całą głowę. Jedyne co przychodziło mi do głowy w tamtej chwili, to cichy alarm o treści „nie panikuj". Próbowałem opanować umysł, mimo rozdzierającego bólu głowy. Co się do cholery wydarzyło?
Dotarły do mnie odgłosy jakiejś rozmowy, jednak szybko zorientowałem się, że to bynajmniej nie jest angielski, ani włoski, zważywszy na to, gdzie jestem. Było to coś wschodniego, jakiś rosyjski, czy coś tego typu. Dopiero po chwili usłyszałem, jak nie znane mi dźwięki, przechodzą w znajome słowa, a rozmówcy kontynuują w moim języku. W tym momencie usłyszałem znajomy głos, przez jakiś czas jednak nie potrafiłem określić, dlaczego jest mi znany. Próbowałem się odezwać, ale najwyraźniej miałem zakneblowane usta.
Usłyszałem kroki, zmierzające w moim kierunku, a zaraz potem ktoś pomógł mi wstać. Wciąż nie byłem pewien co się dzieje dookoła mnie.
Silny uścisk, na mojej szyi, zmusił mnie do poruszenia się. Byłem jednak na tyle mocno związany, że niewiele więcej mogłem zrobić oprócz tego, do czego mnie zmuszono. Następnym co poczułem, było silne pchnięcie, które spowodowało, że upadłem na kolana. Nie było to najprzyjemniejsze, co do tej pory przeżyłem, ale wciąż zastanawiałem się, jak się wpakowałem w coś takiego, a właściwie co się dzieje. Ktoś ściągnął mi ten przeklęty materiał z mojej głowy, który dotychczas zasłaniał mi pole widzenia.
Wtedy, jakby w ramach rekompensaty, za tę chwilę „relaksu", poczułem coś twardego i zimnego, co niezbyt delikatnie przystawiono mi do czaszki. Czyżby pistolet? W co jak się wpakowałem? Za wszelką cenę starałem się zmusić, aby nie zacząć zupełnie panikować.
Plusem było jednak to, że mogłem w miarę swobodnie rozejrzeć się dookoła, a przynajmniej przed siebie.Dopiero po chwili, jednak udało mi się dostrzec sylwetkę kilka metrów przed sobą. Zajęło mi chwilę przystosować wzrok, do nieprzyjemnie mocnego światła samochodowych reflektorów. Wtedy, przyglądając się znacznie uważniej, spostrzegłem więcej osób, jednak moja uwaga skupiła się na niezaprzeczalnie kobiecej postaci przede mną. Czy to w ogóle było możliwe? Czy może całkiem zwariowałem? Jeśli jednak to naprawdę, była kobieta, którą znałem pod jakże wdzięcznym pseudonimem 'Enigma', nie byłem pewien, czy to cokolwiek zmienia. Równie dobrze mogło to pogarszać moją sytuację.
Kobieta przede mną spoglądała w moją stronę, ale ja nie potrafiłem nic wywnioskować z jej wyrazu twarzy. Pamiętała mnie? To chyba nie mógł być zupełny zbieg okoliczności, że znów się spotykamy, a dodatkowo w taki sposób. Wyglądała jednak trochę inaczej, niż zapamiętałem, miała znacznie krótsze włosy, i okulary, które miały pewnie stanowić pewnego rodzaju kamuflaż. Nie były to, może drastyczne zmiany, ale wątpiłem, czy rozpoznałbym ją na ulicy.
— Kto to jest? — Jej stanowczy głos, zakończył ciszę, która coraz bardziej wzbierała, jakby napawając się moim niepokojem. Jednak, gdy dotarło do mnie znaczenie jej słów, trochę się zaniepokoiłem. Gra, czy naprawdę mnie nie pamięta? Co to oznacza, dla mnie? Starałem się nie panikować i analizować co właściwie powinienem zrobić. Jedyne co przyszło mi do głowy, to zagranie w taki sam sposób. Chociaż wciąż miałem zakneblowane usta, więc moje planowanie na niewiele się zdawało. Być może jeśli ona zdawała się mnie nie pamiętać albo tak udawała, to dobrym pomysłem było postąpić tak samo.
— Enigma, nie bawmy się w to... — padło, gdzieś zza moich pleców, z ust mężczyzny, który nawet nie starał się ukrywać swojego silnie rosyjskiego akcentu.
— Nie bawmy się w co? — Zapytała kobieta, głosem przepełnionym stanowczością. — Mieliście mi dostarczyć tylko kartę. Czy to było takie trudne? — Mówiła dalej, a ja postanowiłem zastanowić się nad sytuacją. Kto tutaj tak naprawdę dowodził? Kto szantażował?
— To taki mały dodatek, aby cię zmotywować — kontynuował ktoś za mną.
— Co takiego? Ten facet? — Zapytała, wyglądając na szczerze zaskoczoną. Mogło to oznaczać, że mam ostro przerąbane, albo, że naprawdę dobrze gra i serio mnie nie pamięta.
— Podobno go znasz, a fakt, że jest naszym zakładnikiem, powinien wpłynąć na twoją... efektywność — z każdym słowem, niemal czułem wzrastający we mnie poziom paniki. Jakim cudem ja się wpakowałem w coś takiego?— Doprawdy genialny plan, panowie. Wasz szef, będzie zachwycony taką niekompetencją — zaczęła, uśmiechając się kpiąco w kierunku ludzi za moimi plecami, mi nie poświęcając nawet sekundy. — Porwaliście, jakiegoś cywila, nie znam go — dodała. — Poza tym nie trzeba mi dodatkowych zachęt, a jak chcecie atrakcji, to możecie go zabić — więc jednak mogło być gorzej, dobrze było wiedzieć.
— Cholera... — rzucił tylko pod nosem, mężczyzna za mną. — Juri, daj naszej koleżance kartę, o którą tak ładnie prosiła — w zasięgu mojego wzroku pojawiła się druga sylwetka, również męska, która znacznie zbliżyła się, do Enigmy stojącej kilka metrów przede mną.
Pozostawało mi czekać, chociaż nie miałem pojęcia czego właściwie mam się spodziewać. Zauważyłem, jak kobieta, uzyskawszy to o co, najwyraźniej się ubiegała, odchodzi i wsiada do samochodu, którym przyjechała. Czyli mówiąc inaczej, obserwowałem, jak gaśnie ostatnia nadzieja, dla mnie na ucieczkę z tej beznadziejnej sytuacji.
— Naprawdę go nie znasz? — Zapytał kpiąco, mężczyzna za mną, gdy Enigma wsiadała już do samochodu. Ta odwróciła się, tylko żeby wzruszyć ramionami w moim kierunku.
Kobieta zniknęła we wnętrzu auta, kiedy poczułem, jak ktoś rozcina więzy na moich nadgarstkach. Potem ktoś, nie szczególnie delikatnie pomógł mi wstać i popchnął. Czyżbym, jednak miał szansę na uniknięcie śmierci, na jakimś opuszczonym przedmieściu Rzymu?— Rusz tyłek, nie zamierzam się ubabrać twoją krwią — czyli, jednak wracamy do punktu wyjścia. Mógłbym przysiąc, że Rosjanin za mną odbezpieczył już swoją broń. Każdy ułamek sekundy mógł być moim ostatnim. Czekałem bezczynnie na strzał, wiedząc, że i tak nie mam szansy na ucieczkę.
Momentalnie jednak pomiędzy mną a moim przeznaczeniem w postaci uzbrojonego gangstera ze wschodniej Europy, pojawiło się auto, wjeżdżając z dużą prędkością. Wszystko trwało kilka sekund, drzwi od strony pasażera otworzyły się, ukazując puste miejsce, a ja usłyszałem ponaglenie prowadzącej samochód Enigmy. Nie wiem, jakim cudem udało mi się wskoczyć, do środka, ale ułamek sekundy później, ruszyła z piskiem opon, cudem unikając strzałów, jej znajomych, którzy w końcu zorientowali się w zaistniałej sytuacji.
![](https://img.wattpad.com/cover/111124287-288-k566975.jpg)
CZYTASZ
RYZYKOWNA GRA. tom hiddleston ✔
FanficNigdy nie wiemy co lub kto stanie na naszej drodze. Przypadkowe spotkanie, może odmienić całe nasze życie, a szalone zbiegi okoliczności sprawić, że zaczniemy kwestionować rzeczywistość. Ten świat jest znacznie bardziej niebezpieczny niż mo...