Kilkanaście lat później marzenie moje się spełniło. Po zaciągnięciu się do wojska w wieku 25 lat od razu po treningu zostałem przeniesiony do tajnego kampusu wojskowego gdzieś na skraju dzungli. Nikt z nas nie wiedział gdzie dokładnie jesteśmy.
Dzień był jak każdy inny: treningi w strzelaniu, pilotażu samolotami, jazda czołgami itp.
Lecz w końcu nadszedł dzień, a raczej nadeszło moje półgodziny które zmieniło całe moje życie.Jest rok 2025 i znajduje się w tajnej bazie wojskowej, która jest tak tajna że nie istnieje. Pytając się nawet kolegów "Co my tutaj robimy? " Po prostu udawali ze nie rozumieją pytania.
Było południe lub coś. Czołgi wyruszyły na poligon. Zostałem w bazie by szkolić nowych pilotów i nagle bez ostrzeżenia z dzungli wyszły 2 zmutowane potwory, które przypominały T-Rexa i od razu rzuciły się na naszych kolegów
na szczęście ciężka piechota szybko zdjęła jednego z nich.Musiałem dostać się do hangaru by tam usiąść za sterami tajnego pionowzlotu Supermarine Harriera, lecz po drodze trzeba było chować się za skrzynkami z amunicja i rurami by bestia mnie nie zobaczyła i nie dopadła. Udało się. Juz po 4 sekundach wisiałem jakieś pół kilometra nad olbrzymem, wziąłem potwora na cel i juz miąłem odpalić cala salwę rakiet, kiedy to bestia zniknęła w chmurze kurzu, słychać było tylko przerażający ryk, po kilku sekundach z kurzu wyłoniły się 2 gigantyczne roboty i znów ciężka piechota powaliła jednego z nich, lecz drogi robot nie dal się zaskoczyć, zrobił unik i odpalił rakiety w moja stronę.
Odpaliłem więc swoje rakiety i się katapultowałem. Po chwili widziałem jak rakiety uderzają w lewe ramie robota a sam samolot rozbija się o jego głowę. Zaśmiałem się ale radość nie trwała długo. Mój spadochron nie chciał się otworzyć i patrzyłem jak bezradnie sunę w kierunku jakiejś wysokiej skały.
TRACH! Usłyszałem łamanie kości, zsunąłem się z tej skały na mniejszą i kolejne łamanie kości: TRACH! Potem było jeszcze gorzej, zsunąłem się z tej ostatniej drugiej skały i leciałem jakieś 20 metrów w dół by uderzyć ostatecznie w płaskie podłoże i kolejne łamanie w kościach: TRACH!
Siła uderzenia była tak duża ze zacząłem tracić przytomność. W lewej nodze w udzie miałem dwa złamania otwarte, w prawej nodze jedno otwarte, za to w prawej ręce 2 złamania otwarte i w lewej jedno. Gdzie nie gdzie obdarta skóra aż do kości. Resztkami sił czołgałem się do dużej kałuży by jakieś zwierze nie wyczuło mojego zapachu krwi i by mnie nie zjadło. Zamykając oczy modliłem się: "Boże spraw by mnie nic nie zjadło!" i zasnąłem. Śniło mi się jak spotykam się ze znajomymi i jak jeździmy na rowerach, robimy grila.
CZYTASZ
Prolog
FantasyHistoria o żołnierzu który podczas jednej ze swoich misji w nie wyjaśniony sposób przepadł, po czym obudził sie 100 lat pózniej.... Wybaczcie jesli książka będzie pisana za małymi błędami ortograficznymi, postaram sie poprawić ale No przepraszam ? K...