Rozdział 10

145 23 21
                                    

- Jak się bawisz? - spytał mnie optymistycznie Eric.

- Jest świetnie! - krzyknęłam tak, że prawdopodobnie słyszała mnie cała ulica.

Staliśmy w czwórkę na balkonie. Ja, Ethan, Eric i Rachel. Dziewczyna wciąż opowiadała o swoim szczęściu, o swojej miłości, o swoim Eric'u. On reagował trochę jakby obco. Uśmiechał się i przytakiwał, ale wciąż patrzył na mnie.

- Coś mi się mocno wydaje, że jeszcze ze mną nie zatanczyłaś. - Ethan niespodziewanie wyciągnął rękę w stronę Rachel, aby zaprosić ją na parkiet.

Spojrzał mnie tak, jakby chciał... wywołać we mnie zazdrość?

- Zostaliśmy sami. - powiedziałam wręcz śpiewająco. Alkohol nadal odbywał podróż wewnątrz mojego ciała.

- Podoba ci się? - zapytał bardzo poważnie.

- Ethan? - chciałam się upewnić.

- Nie, moja mama. - odpowiedział sarkastycznie, a ja nagle wybuchłam śmiechem.

- Może tak, może nie. - wciąż nie przestawałam się śmiać.

- To tak czy nie? - lekko podniósł głos.
Czyżby był zły z tego powodu?

- Już się tak nie goraczkuj. Lepiej zajmij się tym, że twoja dziewczyna tańczy teraz z kimś innym.

- Chcę wiedzieć, czy jesteś z nim szczęśliwa. - Eric zatrzymał moją karuzele śmiechu.

- A ty? Jesteś szczęśliwy z Rachel? Kochasz ją? - zalewałam go falą pytań.

- To nie jest istotne.

- Ona cię kocha. Oszukujesz ją. Ona na to nie zasługuje. - nagle odezwała się we mnie matka Teresa.

Nie przewidziałam jednego, że Rachel stoi tuż za mną.

- Na co nie zasługuję? - zapytała dość nerwowo. Odsunęłam się w stronę Ethan'a, aby mogła porozmawiać z Eric'iem w cztery oczy.

Trochę żałowałam, że to powiedziałam. Z drugiej strony byłam z siebie dumna. Idiotka.

- Rachel, posłuchaj. - Eric chciał się wytłumaczyć.

- Zdradzasz mnie? - dziewczyna chyba źle odebrała moje słowa.

- Nie. Kochanie ja... - Rachel uderzyła Erica w twarz, z całej siły.

- Jak mogłaś?! - tym razem zwróciła się do mnie.

- Co?

- Jak długo pieprzycie się za moimi plecami?

- Ale Rachel, to nie tak. - tłumaczyłam się z czegoś, czego nie zrobiłam.

- Nienawidzę was. - tym razem uderzyła mnie.

Zachwiałam się, a moje oczy zalały się łzami. Nie czułam bólu. Czułam... Właściwie sama nie wiem, co czułam.

Eric pobiegł za Rachel, a ja zostałam z Ethan'em.

- Na prawdę to zrobiłaś? - zapytał, co mocno mnie wkurzyło.

- Na prawdę nawet ty myślisz, że jestem puszczalska?! - wybiegłam i ruszyłam w stronę samochodu.

Wszyscy patrzyli na mnie jak na ździrę. W pewnym momencie zobaczyłam Eric'a kłócącego się z Rachel.

Co ja zrobiłam?

- Katie, zaczekaj. - Ethan próbował mnie zatrzymać. Nie chciałam z nikim gadać, ale w końcu musiałam, gdy zorientowałam się, że samochód jest zakluczony.

Will be betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz