- Pojebało cię? - szturchęłam mężczyznę, który uprowadził mi dziecko.
Wiedziałam, że to Cody. Wiedziałam, póki się nie obrócił.
- Zac? Co ty tu do cholery robisz?! - krzyknęłam, odpychając go gwałtownie.
Nie. To musi być jakiś chory sen. To nie może być on. Po prostu nie może.
- Przepraszam, chciałem zobaczyć mojego syna. - tłumaczył się żałośnie.
- Theo idź się pobaw. - powiedziałam spokojnie, wskazując palcem na huśtawki. - Syna?! Jakie masz cholerne prawo do nazywania go swoim synem?!
- Katie. Przepraszam. Wiem nie było mnie, ale jestem i... - próbował jednym gównianym przepraszać, nadrobić te wszystkie lata.
- Przepraszam?! Tylko tyle masz mi do powiedzenia?! Zostawiłeś mnie samą z brzuchem. Stchórzyłeś! - krzyczałam bez opamiętania.
Nienawidziłam go tak bardzo, jak kiedyś go kochałam.
- Ja chcę to wszystko naprawić. Chcę odzyskać twoje zaufanie. Chcę poznać Theo. - mówił, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Napisałam tylko SMS-a do Ethan'a, że Theo jest już ze mną i że wszystko mu wyjaśnię. - Daj mi szansę.
- Co chcesz do cholery naprawiać?! Zjebałeś każdą możliwą szanse. To, że zostawiłeś mnie w ciąży, chociaż bardzo cię kochałam, to ci jeszcze wybaczę, ale nigdy, przenigdy, nie nadrobisz bycia ojcem!
- Katie, mam do niego takie same prawo jak ty.
- Hahaha. - zaśmiałam się podle. - Prawo? To co my walczymy o spadek?! Jeszcze raz się do niego zbliżysz, a nie ręczę za siebie! - ostrzegłam.
- Katie, proszę cię. Nie możesz mi tego zrobić. - w jego głosie usłyszałam smutek.
- Nie było cię, gdy rodziłam. Nie było cię, gdy mały miał kolki i płakał całe noce. Nie słyszałeś jego pierwszego słowa, nie widziałeś jego pierwszego ząbka. Nie było cię, gdy pytał co z jego tatą. A teraz nagle zjawiasz się nie wiadomo skąd i jak gdyby nigdy nic, kradniesz mi dziecko z przedszkola i chcesz się z nim widywać. - mówiłam spokojnie, tylko dlatego, że łzy zalewały moją twarz.
- Katie, zrób dla mnie tylko jedną rzecz. Pozwól mi go poznać.
- Theo, idziemy. - zignorowałam prośbę Zac'a, wołając Theo.
- Mamo, dlaczego ten pan mnie zabrał? - zapytał synek w samochodzie.
- Pomyliło mu się coś. Nie przejmuj się. - wytłumaczyłam.
Nie miałam pojęcia, co teraz będzie. On nas zostawił. Po prostu uciekł. Wyparł się swojego niczemu winnego
synka. Kochałam go i nienawidziłam jednocześnie. Ułożyłam sobie życie bez niego. Kiedy wreszcie zaczęło być dobrze, on musiał się zjawić. O wiele bardziej wolałabym, aby już nigdy nie wrócił. Jak on sobie to wyobraża? Co powie dziecku? "Nie chciałem cię, ale nagle mi się o tobie przypomniało."? Zac ma rację, prawnie i biologicznie tak samo jesteśmy jego rodzicami. Ale prawda jest taka, że Theo nie ma taty.Czekałam tylko, aż spotkam się z Ethan'em. Miałam nadzieję, że chociaż on znajdzie jakieś wyjście z tej sytuacji i że spojrzy na to z góry.
Zapakowałam pod samym blokiem. Podczas drogi zdążyłam uronić dużą ilość łez.
- Dlaczego płakałaś? - spytał Theo.
- Głowa mnie boli. - próbowałam brzmieć wiarygodnie.
- To przez tego pana?
- Chodź, wuja już na nas czeka. - wyciągnęłam synka z fotelika i w milczeniu doszliśmy do mieszkania.
Pomogłam synkowi ściągnąć kurtkę i buty, po czym od razu udałam się do kuchni. Wzięłam tabletkę, bo faktycznie z nerwów rozbolała mnie głowa.
Już po chwili w mieszkaniu pojawił się Ethan.
- Wszystko w porządku? - zapytał jak tylko mnie zobaczył. Rozpłakałam się jeszcze bardziej, a on przytulił mnie do siebie. - Theo, idź do pokoju, zaraz przyjdzie Hazel. - zwrócił się do mojego synka.
- To wszystko jest do dupy. - wybełkotałam.
- Co się stało? Jak tylko dorwę tego Cody'ego...
- To nie Cody. To Zac. - wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Czułam, że zaraz jego koszula, będzie całą mokra od moich łez.
- Zac? Jego ojciec? - przytaknęłam. - Cholera! Co on od ciebie chce?
- Chce mieć kontakt z Theo. - wyjaśniłam.
- Ale tak nagle?
- Chce wszystko naprawić.
- Może faktycznie żałuję.
- Ty go bronisz? - uniosłam głos.
- Nie bronię, ale on jest jego ojcem.
- Ojcem? Przez te wszystkie lata nie wysłał nawet kartki na święta, a teraz nagle jest ojcem? - denerwowałam się coraz bardziej. - Co jeśli wrócił tylko na chwilę?
- Nie wiem Katie, nie wiem.
- Nie chcę, żeby zawiódł Theo, tak jak zawiódł mnie.
- Kochanie, spokojnie. - otarł mi łzy i przytulił do siebie jeszcze mocniej.
- Co ja mam zrobić? - zapytałam zupełnie bezsilnie.
- Zacznij od tego, żeby się uspokoić.
- Nie puszczę już Theo, do tego przedszkola. - stwierdziłam. Wciąż bałabym się, że ktoś znów go zabierze.
- Jutro ja z nim zostanę, a dalej pomyślimy. - stwierdził Ethan, bez namysłu.
- Dziękuję. Kocham cię.
Już po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Otwarte! - wykrzyknął Ethan, wiedząc, że przyszła jego siostra.
- Daj laptopa, poszukamy niani. - zwróciłam się do Ethan'a.
Nie było czasu na płacz. Czas działać.
- Szukasz niani? Ja mogę zajmować się Theo. - wtrąciła się Hazel.
- Ty, to masz szkołę. - pouczył ją Ethan.
- Ale czasem mogłabym nie iść na kilka lekcji.
- Na razie idź do Theo. - Ethan uśmiechnął się szeroko. Hazel wykonała jego polecenie.
- Myślisz, że to dobry pomysł? - zapytałam, gdy tylko zniknęła z horyzontu.
- Nie chcę, żeby zawaliła szkołę.
- W takim razie pozostały nam ogłoszenia w internecie.
- Tym zajmiemy się jutro, a teraz... - Ethan objął mnie w pasie i delikatnie położył na kanapę. Namiętnie zaczął mnie całować, próbując załagodzić sytuację.
- Ethan, daj spokój. - wstałam i udałam się do łazienki.
Zmyłam cały rozmazany makijaż. Nadal nie wiedziałam co zrobię, ale nie chciałam o tym myśleć. Napisałam tylko SMS-a do Laury.
Do Laura: Wiedziałaś, że Zac wrócił?
Już po chwili dostałam odpowiedź.
Laura: Przyjechał do nie niedawno. Co zamierzasz zrobić?
Do Laura: Nie mam pojęcia.
Faktycznie nie miałam. Byłam w zupełnej przepaści, z której nie widziałam wyjścia. Żadne, nie wydawało mi się dobre. Theo potrzebuje ojca, ale nie potrzebuje problemów. Co jeśli wrócił na chwilę, a zaraz znów go nie będzie?
CZYTASZ
Will be better
Teen FictionKontynuacja opowieści "Second life". Po ponad dwóch latach Katie razem z synem, przeprowadza się do odległego o około 30km od Chicago- Evanston. Tam planuje rozpocząć nowe życie, z nadzieją, że kiedyś będzie lepiej. Czy można zacząć od nowa, gdy w...