- Nawet nie wiesz, jak tęskniłem. - głos Ethan'a był spokojny i wesoły jednocześnie. Leżeliśmy wtuleni, patrząc na zachodzące za oknem słońce.
- Kocham cię, wiesz? - spojrzałam mu głęboko w oczy, ale wcale nie oczekiwałam odpowiedzi.
Dwa tygodnie u taty dały mi odpowiedź. Mogłabym znów przeżyć szaloną, namiętną przygodę z kimś, kto niegdyś był dla mnie najważniejszą osobą na świecie, lub ułożyć sobie życie z mężczyzną, który myśli o mnie poważnie. Nie chcę znów się bać, że zostanę sama. Nie chcę ponownie przechodzić tego samego. Chcę tylko, aby mój syn miał spokojne, radosne dzieciństwo i wychowywał się w pełnej rodzinie. Nie mogłabym ryzykować, że któregoś dnia będę musiała powiedzieć mu, że tatuś zniknął i nie wiadomo kiedy wróci.
Uznałam, że czas postawić jasne granice. Jeśli Zac'owi zależy na Theo musi przystać na moje warunki lub załatwić to przez sąd.
Szykowały się urodziny Maddie. Byłam pewna, że Laura zaprosi Zac'a, w końcu to jej najbliższa rodzina. Bałam się tego dnia. Ostatnio ciągle się czegoś bałam.
Kilka kolejnych dni spędziliśmy jak normalna, szczęśliwa rodzina. Od powrotu Ethan jeszcze bardziej mnie rozpieszczał i starał się być dla mnie jak największym wsparciem. Czułam się na prawdę spokojna. Aż do dnia, w którym poraz kolejny musiałam skonfrontować się z Zac'iem, a do tego w obecności Theo i Ethan'a.
- Hej wszystkim. - mój były chłopak jako ostatni dotarł na urodziny Maddie, spoźniając się na nie prawie pół godziny. A już zaczynałam mieć nadzieję, że nie przyjdzie.
Wszyscy chórem odpowiedzieli na przywitanie, po czym Zac dał prezent solenizance. Następnie podszedł do synka.
- Cześć mój maluszku. - na słowo "mój" zrobiło mi się gorąco. - Dla ciebie też coś mam. - dodał, wręczając Theo wiśniową czekoladę.
- Jest uczulony na wiśnie. - wtrącił się Ethan, mówiąc prawdę.
- Nie wiedziałem. W takim razie ta czekoladka będzie dla mamy, a tobie kupię inną dobrze? - tłumaczył spokojnie, na co synek tylko się uśmiechął.
- Wiedziałbyś, gdyby cię to interesowło. - uniósł się poraz kolejny Ethan. Uspokoiłam go jednym spojrzeniem, nie chcąc zaczynać urodzin Maddie od kłótni.
Wcale nie zdziwiła mnie reakcja mojego chłopaka. Po tym jak przez Zac'a zniknęłam na dwa tygodnie, do reszty go znienawidził. Nawet nie miałam ochoty przykonywać go, że Zac się zmienił, bo sama do końca w to nie wierzyłam.
Urodziny mijały tak, jak powinny. Zjedliśmy pyszny czekoladowy tort w kształcie kucyka ponny, kilkukrotnie zaspiewaliśmy sto lat, wręczyliśmy prezenty. Później zaczęły się rozmowy, których głównym tematem były dzieci, bo to były teraz u nas na pierwszym planie. Wszyscy opowiadali sobie o wyczynach i umiejętnościach swoich dzieci, bo każdy z gości je miał. Tylko Zac siedział cicho, a na jego twarzy malował się sztuczny uśmiech. Co on może powiedzieć o własnym synu? Jakby się zastanowić, wie tylko, gdzie chodzi do przedszkola, jakimi bawi się zabawkami, a od dziś także, o uczuleniu na wiśnie.
Przez dwie godziny nie zmieniłam, ani jednego słowa z ojcem mojego dziecka. Starałam się też robić wszystko, aby Theo z nim nie rozmawiał. Niestety nie mogłam temu zapobiec, kiedy synek sam zaczął pogawędkę z Zac'iem.
- Skąd znasz mamę? - spytał przechodząc z nóżki na nóżkę.
- Kiedyś spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. - mówił prawie szeptem, ale mimo tego wszystko słyszałam. Wciąż patrzyłam mu prosto w oczy, komunikując, aby nie powiedział za wiele.
- Byłeś mamy chłopakiem? - słowa dziecka bardzo mnie zaskoczyły.
- Przyjacielem. - podsumował, uśmiechając się do mnie. Chyba pomyślał, że będę dumna z jego odpowiedzi.
- Theo, idź poszukaj wuja, dobrze? - przerwałam rozmowę.
Synek posłuchał mnie i pobiegł podśpiewując piosenkę z ulubionej bajki o samochodach.
- Masz szczęście, że tak odpowiedziałeś. - mrunęłam.
- Teraz mu to wystarczy. Ale za kilka lat, zrozumie co jest grane i będzie pytał o więcej. - podsumował.
- Wiem. - powiedziałam niepewnie.
- Albo powiesz mu, kto jest jego ojcem, albo...
- Albo sam mu powiesz? - powiedziałam, podnosząc głos.
- Albo sam się kiedyś domyśli. - dokończył.
- Jakiś problem? - wtrącił się Ethan, pojawiając się nie wiadomo skąd.
- Wszystko w porządku. Właśnie skończyliśmy rozmawiać. - zapewniłam.
Kiedy wróciliśmy do domu było już późno. Theo zasnął już w samochodzie, więc Ethan musiał przynieść go do mieszkania na rękach. Przyznam, wyglądało to bardzo uroczo. Mimo późnej pory nie byłam zmęczona, dlatego postanowiliśmy otworzyć wino i spędzić trochę czasu tylko we dwoje, nadrabiając rozłomkę.
- Zamierzasz mu powiedzieć? - zaczął nagle mężczyzna.
- O czym mówisz? - w pierwszej chwili nie byłam pewna, czego dotyczyło pytanie.
- O tym, że Zac jest jego ojcem.
- Kochanie, proszę nie rozmawiajmy dziś o tym. Mam dość tego tematu.
- Chcę tylko wiedzieć.
- Ale ja sama nie wiem. - głos załamał mi się, a ja czułam, że łapię doła.
- No chodź, kochanie. - Ethan przytulił mnie do siebie, abym mogła się uspokoić. - Masz rację, pogadamy o tym innym razem.
Gdy już prawie zasypiałam, wtulona w ramiona mężczyzny, którego kocham, rozległ się dźwięk telefonu.
- Zac? Czego on chce o tej porze? - oburzył się Ethan, podnosząc mój telefon. Dodam, że dochodziła pierwsza w nocy.
- Nie odbieraj, nie mam ochoty z nim rozmawiać. - podsumowałam znurzonym głosem.
- Jak wolisz księżniczko. - nieotwierając oczu, przewróciłam się na drugi bok.
- Znów dzowni. Może coś się stało. - Po kilku minutach obudził mnie głos Ethan'a.
- Odbierz.
- Czego chcesz? - Ethan zrobił tak jak powiedziłam, po czym nie miło się przywitał. - Tak, dzień dobry. Co? Gdzie? - mówił nerwowo. - Już jadę. - wstał gwałtownie i od razu przystąpił do ubierania spodni.
- Co się stało? - spytałam kilkukrotnie.
- Zac i Scot mieli wypadek. Musimy zawieź Laure do szpitala i zająć się małą. - tłumaczył niespokojnie, biorąc kluczyki od samochodu.
- Ale jak to? Co im jest? - pytałam panicznie.
- Ubierz się, a ja idę zanieść małego do siostry. - minął się z odpowiedzią, zostawiając mnie sama w pokoju.
Samą, ze strachem.
CZYTASZ
Will be better
Novela JuvenilKontynuacja opowieści "Second life". Po ponad dwóch latach Katie razem z synem, przeprowadza się do odległego o około 30km od Chicago- Evanston. Tam planuje rozpocząć nowe życie, z nadzieją, że kiedyś będzie lepiej. Czy można zacząć od nowa, gdy w...