Rozdział 17

172 6 2
                                    

-Wiecie gdzie może być?- spytał Sebek.
Nagle usłyszęliśmy wielki ryk.
-Chyba na korytarzu.- odpowiedział Wiktor.
Wyszliśmy z pokoju na korytarz. To co zobaczyliśmy zapamiętamy do końca życia. Przed nami chodził na czworaka ich kolega. Było widać, że wszystkie dusze w niego wchodzą. To było okropne. Zaczęła mu krew lecieć z oczu, nosa i ust. Zaczął się przemieniać. Zrobił się większy o kilka cm., zaczęły mu rosnąć wielkie pazury, garb. Robił się chudy. Widać było wszystkie jego kości. Jego głowa przekręciła się o 180°, może więcej, ale nie było to ważne. Ważne był to, żeby uratować Marka. Ich kolega odwrócił się w naszą stronę, wydawał demoniczne odgłosy, czasami coś mówił swoim głosem. Były to słowa takie:
-Ratunku
-Pomocy
Czasami mówił "Uciekajcie". Nie wiedzięliśmy co robić. Ratować gostka czy uciekać stąd? Lepiej było by kiedy byśmy go uratowali jednak.
-Mini! Woda święcona!- krzyknęłam.
Mini chlusnęła Marka wodą święconą, ale to nie pomogło.
-Musi być coś innego jeżeli to nie zadziałało!- krzyknął Bicek.
-Ale co?!- odkrzyknęła Mini.
-Coś co nigdy tu nie było!
-Ksiądz?- krzyknęła Karo.
-Nie! Jak niby tu księdza przyprowadzisz skoro nawet nie możemy wyjść? Nawet by nam nie pomógł.
-Skąd to wiesz?-spytał Chomik.
-Bo wiem.
-Dobra! Wiem.- powiedziała Blondi.
-No.
-Biblia!
- Biblia? Nie! Ludzie myślcie mądrze!
-Ja już chyba wiem!- krzyknęłam.
- No mów.- powiedziała White.
* * * * * *
U mnie gorąco i burze/deszcz, a u was?
Miłego dzionka 😃😃.

Psychiatryk [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz