3

2K 111 61
                                    

Dostałam taki zastrzyk adrenalin kiedy ochrona wprowadziła nas na M&G, że to aż dziwne. Pierwszy w oczy rzucił mi się oczywiście roześmiany Louis, ale przede mnie wepchnęła się taka wielka ruda. Nawet nie chciałam z nią konkurować, bo wydawała się naprawdę sukowata, a nie chciałam robić sobie problemów.

Rozglądnęłam się po całej sali i stwierdziłam, że jestem niesamowicie pechową osobą. Ani śladu po Harry'm. Chciało mi się normalnie płakać, ze szczęścia, bo przytuliłam się właśnie z Niall'em i z rozpaczy, bo nigdzie nie ma mojego ukochanego bruneta.

- To ty byłaś w tej sukience ślubnej? - spytał Liam podając mi ich zdjęcie z autografami.

- Tak - pokiwałam głową i po chwili zaśmiałam się z własnej głupoty.

- Niezły pomysł - skomentował z uśmiechem, co od razu odwzajemniłam. Miałam ochotę spytać mu się gdzie Harry, ale coś mnie blokowało. A jeśli coś mu się stało? Albo..

Moje serce stanęło na moment i rzuciłam się biegiem, żeby nikt mnie nie wyprzedził.

- Oh... Chryste. Cześć - usłyszałam śmiech, najbardziej idealny śmiech na świecie i rozpłynęłam się. Przytuliłam się do jego brzucha jak jakaś przylepa i no.. nie puszczałam go.

- Cześć - uśmiechnęłam się najśliczniej jak umiałam i przeżywałam moje własne niebo.

- Gdzie twoja suknia? - odsunął mnie od siebie lekko, na co westchnęłam pod nosem.

- W torebce.

- Dlaczego nie na tobie?

- A ta ci się nie podoba? - spojrzałam w dół na mają obecną szarą sukienkę i pociągnęłam ją trochę w dół, bo nie chciałam, żeby było widać mi tyłek. To byłoby niesmaczne na spotkaniu z idolami.

­ - Jest dobrze, bardzo dobrze - zaśmiał się. Byłam bardziej niż zadowolona, że inne dziewczyny zostawiły Harry'ego dla mnie. Po prostu jak spełnienie marzeń. - Trochę blada jesteś. Wszystko ok? - dotknął mojego ramienia i spojrzał na mnie zmartwiony. Harry się o mnie martwi. Kochane!

- Jeśli mnie przytulisz to mi przejdzie - rozłożyłam ramiona czekając na ostatniego przytulasa od niego.

- Jesteś zabawna i urocza - uśmiechnął się obejmując mnie ramieniem.

- Też jesteś uroczy i zabawny - ścisnęłam go i miałam wrażenie, że prawie się zapowietrzył. - Nie mogę uwierzyć, że cię spotkałam - westchnęłam i zebrało mi się na płakanie. No nie wiem dlaczego. Tak jakoś zrobiło mi się smutno.

- Już jest ok, kochanie. Jak podobał ci się koncert? - potarł lekko moje plecy i uwolnił się z moich sideł, żeby stanąć w pełnej okazałości.

- To nie mój pierwszy koncert, ale było wspaniale. Gratuluje.

- To ja tobie gratuluję odwagi. Przyszłaś w sukni ślubnej na koncert wow.

- Wszystko dla was - zaśmiałam się. Właśnie w tym momencie zachowywałam się jak zakochana idiotka.

- Co robisz dzisiaj?

- Dzisiaj? Jest dosyć późno i myślę, że pójdę spać jak wrócę do domu - wzruszyłam ramionami. - A ty? Co lubisz robić? Znaczy chodzi mi, że po koncertach. Też idziesz spać, bo wiesz to raczej męczące, myślę, że to odpowiednie, ale jak tam uważasz. Więc co takiego robisz? Po koncertach?

- Um... cóż właśnie śpię - zaśmiał się i po części myślę, że to ze mnie. Zawsze kiedy się denerwuje mówię tak dużo. Nie no, zawsze mówię tak dużo, ale przy nim to jakoś dziwnie więcej. - Dzisiaj organizują taki after, bo przerwa i tak dalej. Rozumiesz? No i raczej muszę się tam pojawić.

- Nie musisz, jesteś gwiazdą!

- Jeszcze tylko dzisiaj, potem już koniec - powiedział szybko, na co otworzyłam szeroko usta.

- Co? - czułam, że po raz kolejny rozpadam się w środku, a moja dolna warga drży jak nienormalna.

- Oh.. nie. Nie! Nie to miałem na myśli. Proszę nie płacz - złapał mnie za ramiona i docisnął znowu do siebie. O Chryste, chciałam tak przytulać go do końca życia. - Nie to miałem powiedzieć, przepraszam. Wszystko dobrze? - kiwnęłam niemrawo głową i mało atrakcyjnie pociągnęłam nosem.

- Chodzi o to, że naprawdę kocham waszą muzykę i nie zniosę jeśli nic nowego nie wydacie.

- Przecież to nie koniec, po prostu dłuższa przerwa. Źle powiedziałem, przepraszam.

- Nie przepraszaj mnie - zachichotałam i pod wpływem chwili pocałowałam go w policzek. -Musiałam to zrobić, zignoruj to.

- Nie przeszkadza mi to - i to zadziałało na mnie jak płachta na byka. Raz za razem zaczęłam całować jego policzek, a raczej bardziej szczękę, bo nie chciał się nachylić. Śmiał się, a mi sprawiało to radość. Oh.. i będę musiała go dzisiaj zostawić? I nigdy więcej nie spotkać? Nie chcę tak...

_____________________

Ludzie wczoraj szłam spać z przekonaniem, że dodałam rozdział xdd 

Następny będzie jutro (jeśli znowu nie zapomnę xd), a jeszcze następny dopiero w niedziele :c 

Niestety nie będę miała dostępu do laptopa od czwartku, a przez telefon nie lubię nic dodawać. Pomyślę jeszcze o tym, ale nic nie obiecuje :)

Miłego dnia xx

Just a fan | h.sWhere stories live. Discover now