16

1.3K 94 14
                                    

- Harry Styles - patrzyłam jak mój idol właśnie podaje dłoń mojemu tacie i przedstawia mu się jakby było to zwykłe spotkanie. Dla mojego taty pewnie tak jest, dla Harry'ego chyba też, a dla mnie? Skakałam w środku ze szczęścia i jednocześnie ze stresu.

Wymieniali kilka zdań miedzy sobą, a ja w tym czasie wypakowałam zakupy.

- Gdzie się poznaliście? - spytał tata. Oczekiwał chyba odpowiedzi ode mnie, bo patrzył na mnie.

- Na koncercie - powiedział Harry. Proszę niech tata nie pyta o więcej...

- Na tym co byłaś dwa, trzy miesiące temu? Kogo to był ten koncert? - dopytywał a ja już paliłam się ze wstydu. Oh nie..

- Harry, miło cię widzieć - do kuchnie weszła mama, która już od progu się uśmiechała. - Ava trochę mi o tobie opowiadała. Co u ciebie?

Czułam się jakbym była w jakimś śnie, bo to niedorzeczne, żeby tak normalnie rozmawiali. Włożyłam ostatnie rzeczy do lodówki, kiedy Harry chwalił jedzenie w restauracji rodziców. Możecie sobie tylko wyobrazić moją minę, kiedy okazało się, że bywał tam dosyć często. I ani mama ani tata go nie skojarzyli. To tak jakby cały czas uciekał mi sprzed nosa.

- Ava pamiętaj jeszcze o co cię prosiłam - przypomniała mama, gdy byliśmy już na schodach i kierowaliśmy się do mojego pokoju.

- Pamiętam! - odpowiedziałam i zamknęłam drzwi za sobą.

- O czym masz pamiętać? - spytał Harry, ciekawski jak zawsze. Usiadł przy moim biurku i zabrał kubek z herbatą, którą zrobiliśmy w kuchni.

- Jutro przyjeżdża do nas siostra mojego taty z mężem i dziećmi. Muszę zrobić trochę miejsca w pokoju, żeby Rosie miała gdzie spać. Pokój gościnny jest za mały, żeby pomieścić tam, aż dwa dodatkowe łóżka - pokiwał głową rozumiejąc.

- Czyli nie będziemy mogli spotykać się przez ten czas?

- Myślałam, że pojedziesz do rodziny - usiadłam na łóżku i oparłam się o ścianę za mną.

- Jadę dopiero za miesiąc, ale tylko na kilka dni - trochę zdziwiło mnie to, nie powiem. Wydawało mi się, że jeśli prowadzi taki a nie inny tryb życia, rzadko spotyka się z bliskimi to w każdej wolnej chwili będzie ich odwiedzał.

- Jakie masz plany w takim razie na święta?

- Jeszcze nie wiem, ale pewnie nic ciekawego - wzruszył ramionami.

- Mogę zapytać rodziców czy mógłbyś wpaść na kolacje jutro, raczej się zgodzą - zaproponowałam. Nie chciałam, żeby sam siedział w domu. Tu przynajmniej będzie miał do kogo się odezwać.

- To miłe z twojej strony, ale nie musisz. Znajdę sobie jakieś zajęcie - uśmiechnął się do mnie uroczo, tak jak tylko on potrafi. Nie mogłam tego nie odwzajemnić, bo to było zaraźliwe. Wskoczył na miejsce obok mnie, nawet nie zauważyłam kiedy pozbył się grubej bluzy i został w samym podkoszulku. Położył głowę na moich kolanach i jednocześnie przytulił się do mojego brzucha.

Oh, przecież on jest taki uroczy, że nie można być na niego obojętnym. Nie wiem jak ludzie mogą go obrażać za nic.

- Zrób zdjęcie wystarczy na dłużej - mruknął z przymkniętymi oczami. Trochę dałam się złapać na gorącym uczynku, ale to nic.

- Nie musisz dwa razy powtarzać - odłożyłam kubek na bok i sięgnęłam po mój telefon.

- Tylko żartowałem - zaśmiał się i właśnie w tym momencie zrobiłam mu zdjęcie.

- A ja nie - wyszczerzyłam się. Miałam straszną ochotę go pocałować, ale bałam się zrobić pierwszy krok. Co sobie o mnie pomyśli? Nie chciałabym, żeby mnie odepchnął.

- Jesteś kochana - mruknął. Chyba miałam tego nie słyszeć, ale jednak. Jakaś siła wyższa popchnęła mnie w jego stronę i cmoknęłam go w kącik ust. - Za co to było?

- Za nic - wzruszyłam ramionami. Czułam jak moje policzki robią się coraz gorętsze, a moje serce zaczyna pracować szybciej. Miałam zacząć się tłumaczyć, ale jednak on miał inne plany.

Podciągnął się na łokciu i również mnie cmoknął w sam środek ust, a że nie byłam przygotowana wyszedł z tego jeden wielki, głośny mlask, który po chwili został zastąpiony moim śmiechem.

- Co? - spytał Harry trochę zdezorientowany.

- Nic - wzruszyłam ramionami.

- Czy "nic" to twoje nowe ulubione słowo?

- Może.

- Zacznij ze mną normalnie rozmawiać - dźgnął mnie w bok palcem. Zareagowałam nawet szybko i odpłaciłam mu się tym samym,. Tak przez następne kilka minut dokuczaliśmy sobie nawzajem.

*****

- Pomożesz mi? - spytałam z nadzieją w głosie. Nie chciałam sama dmuchać materacu dla Rosie. Jako muzyk, Harry powinien mieć dobre płuca, więc dlaczego nie mógłby mi ich użyczyć?

- Zależy - odpowiedział z buzią wypchaną po brzegi ciastkiem.

- Nadmuchasz mi materac - stwierdziłam.

- Chyba muszę się zbierać - powiedział szybko.

- Nie, nie, nie! - popchnęłam go z powrotem na łóżko. - Przed chwilą mówiłeś mi, że strasznie się nudzisz i nie masz nic ciekawego do roboty u siebie.

- Ale to było przed chwilą - wywrócił zabawnie oczami, ale został. Na czworaka doszłam do szafy i wyciągnęłam z niej karton, w którym znajdował się materac. - Masz jakąś pompkę czy coś?

- Właśnie dlatego jesteś mi potrzebny - powiedziałam szczerze i rzuciłam w jego stronę karton.

- Co? - popatrzył na mnie wielkimi oczami. - Nie dam rady tego napompować ustami, Ava.

- Wierze w ciebie, misiaczku - uśmiechnęłam się do niego szeroko i zniknęłam za drzwiami, bo pilnie musiałam skorzystać w łazienki. Dosyć szybko załatwiłam swoje potrzeby i zahaczając jeszcze o kuchnie wreszcie wróciłam do pokoju.

Byłam w szoku kiedy materac był już całkowicie nadmuchany, a Harry na nim leżał.

- Jak ty to tak szybko? 

- W środku była pompka , geniuszu - prychnął zadowolony z siebie.

- Oh, a chciałam, żebyś się pomęczył - westchnęłam teatralnie, czego chyba nie załapał, bo popatrzył na mnie zdziwiony. Nawet nie zorientowałam się kiedy pociągnął mnie na siebie i wylądowałam obok.

- Chciałaś wykończyć moje złote płuca? - pokiwałam energicznie głową z szerokim uśmiechem. Odpłacił mi się łaskotaniem, które kompletnie wyprało mnie z sił.

______________________

Hejka!

Przepraszam, że ostatnio mało się udzielam :c Miałam w planie dodawać rozdziały co dwa dni albo codziennie a wychodzi jak zawsze..

Jednak mam nadzieje, że chociaż to co dodaje wam się podoba :)

Miłego dnia xx

Just a fan | h.sWhere stories live. Discover now