- Co to? - wskazał na kolorową kartkę nad biurkiem. Nadal leżeliśmy na moim łóżku i popijaliśmy zimną już herbatę. Poruszyliśmy większość tematów, które nas interesuje. Zostawiliśmy te trudne i ciężkie, bo było zbyt fajnie, żeby to psuć.
- To nic takiego - wzruszyłam ramionami.
- Powiedz - nalegał.
- Lista rzeczy, które chcę zrobić przed dziewiętnastymi urodzinami. Chciałam zrobić wszystko przed osiemnastką, ale nie udało mi się.
- Co ci jeszcze zostało? - spytał kładąc się na boku i patrząc prosto na mnie.
- Przefarbować się na blond, zrobić kolaż ze zdjęciami od mojego urodzenia, mieć tyłek jak Kim Kardashian, powiedzieć rodzicom, że nie chcę iść na studia, powiększyć usta i przemalować pokój na szaro - wymieniłam wszystko z pamięci co mi zostało. Musze przyznać, że dużo z tej listy zrobiłam tego roku. Niektóre marzenia była nierealne, a jednak się spełniły. Jedno nawet leży przede mną właśnie teraz.
- Powiększyć usta? Tyłek jak Kim?! - zaśmiał się, ale jednak spojrzał na mnie zdziwiony. - Aż muszę zobaczyć co jeszcze tam jest.
- O nie! Lepiej nie - złapałam go za ramie kiedy chciał podejść do biurka. Nie chciałam pogarszać swojej sytuacji.
- Dlaczego? Co złego tam napisałaś?
- Nie chciałbyś wiedzieć - mruknęłam.
- Um.. no dobrze, więc zrób coś zniechęciłoby mnie, żeby tam podejść - wydawało mi się, że rzucił mi wyzwanie. A ja lubię wyzwania. Popatrzyłam na niego, jak kładł się na swojej ręce i czekał aż coś powiem. Chyba nie bardzo przemyślałam to co zrobiłam chwilę później.
Położyłam swoją dłoń na jego policzku i przycisnęłam swoje usta do jego. To, że był zaskoczony to mało powiedziane. Wydawało mi się, że przez moment chciał mnie odepchnąć, ale potem poczułam jak kładzie swoją ręką na moim biodrze i pogłębia pocałunek. Chryste, byłam w niebie!
- To miało mnie zniechęcić? - spytał Harry kiedy skończyliśmy się całować. Jakoś udało mi się ukryć czerwone policzki we włosach, bo nie skomentował tego.
- To miało cię zachęcić, żeby zostać tutaj, a nie iść czytać te głupoty. Udało mi się?
- Udało - pokiwał głową z uśmiechem. - Kiedy muszę sobie iść?
- Moi rodzice już pewnie śpią, więc jeśli chcesz to nawet do rana. Po prostu musimy być ciszej - powiedziałam zataczając małe kółeczka na puchatym kocu.
- Czy mi się wydaje czy jesteś zawstydzona? - przejechał palcem po mojej brodzie. - Nie masz czego, kochanie.
*****
- Jest ciemny i zimny grudzień, ale ja mam ciebie, byś mnie ogrzewała - mruczał Harry jednocześnie co po chwilę składając całusy na moich ustach. Czułam się bardziej niż wspaniale, to było wręcz nie do opisania.
- Jest listopad - wtrąciłam.
- Jeśli się zepsujesz, ja Cię naprawię i będę ochraniać przed szalejącą burzą - kontynuował.
- Moi rodzice usłyszą - szepnęłam patrząc mu w oczy. - Przestań już - poprosiłam plącząc róg jego koszuli. Uśmiechnął się do mnie i zbliżając jeszcze bardziej swoją twarz do mojej szyi nucił dalej.
- Pozbawiony dotyku, pozbawiony miłości, pomogę Ci się pozbierać kiedy upadniesz i ze wszystkich rzeczy, których dokonałem, myślę, że kocham Cię teraz lepiej* - znowu zaśpiewał wolno chuchając ciepłym powietrzem w moją skórę. Trochę żałowałam, że zmusiłam go do śpiewanie piosenek.
- Poważnie mówię - złapałam jego policzki w dłonie i ścisnęłam lekko.
- Już nie będę - wymamrotał, więc go puściłam i niepewnie położyłam głowę na jego klatce piersiowej. - Która godzina? - spytał, a ja wyciągnęłam rękę i złapałam mój telefon, ponieważ był najbliżej.
- Dochodzi pierwsza - oznajmiłam i podniosłam się na łokciu.
- To będę się zbierał - stwierdził.
- Gdyby nie moi rodzice nie musiałbyś wracać.
- Ja wszystko rozumiem i jest przecież ok - wzruszył ramionami. W ciszy założył buty i kurtkę, a potem zeszliśmy najciszej jak potrafiliśmy na dół. Weszłam z nim na ganek, żeby się pożegnać. - W skarpetkach? Bez kurtki? Oszalałaś? Przeziębisz się - zwrócił mi uwagę, kiedy nie założyłam butów i stanęłam obok niego na chodniku obok samochodu.
- Chcę się z tobą tylko pożegnać, bo nie wiem kiedy znowu się zobaczymy - rozłożyłam ramiona i czekałam aż mnie przytuli.
- Jutro, znaczy dzisiaj nie mogę, ale niedziele mam wolną - objął mnie jedną ręką w tali, a ja zarzuciłam swoje ręce na jego kark.
- W niedziele muszę się uczyć.
- To w takim razie ci pomogę, jeśli chcesz. Będziemy mogli jeszcze gdzieś wyjść.
- Chcesz ze mną gdzieś wyjść?
- A ty nie chcesz?
- Myślałam, że nie możemy - zmarszczyłam brwi.
- Możemy wszystko - zaśmiał się. - Napiszę jak znajdę chwilę czasu - powiedział, a ja kiwnęłam głową rozumiejąc. Staliśmy chwilę po prostu na siebie patrząc w kompletnej ciszy. Przerwał ją jednak trzask z drugiej strony ulicy. - Dobra wracaj do środka, bo nie chcę żeby coś ci się stało.
- To było urocze co powiedziałeś.
- Jak cały ja - zaśmiał się znowu i nachylił nade mną. Pocałował mnie chyba tysięczny raz w przeciągu kilku godzin, a ja oczywiście oddałam pocałunek. Bo co miałam zrobić?
- Harry... przestań... już... poważnie... idę... do... domu - zaśmiałam mu się prosto w usta co poskutkowało przerwaniem pieszczoty.
- Dobranoc - pomachał mi kiedy zaczęłam się od niego oddalać.
- Pa - odmachałam jeszcze przed tym jak zamknęłam za sobą drzwi. Patrzyłam na niego tak długo aż wreszcie wsiadł do samochodu i odjechał. Jeszcze przez jakiś czas stałam w kuchni po ciemku i patrzyłam na pustą ulicę.
- Co ty tu robisz?
______________________
Hejka!
Jak pierwszy tydzień wakacji? :) Szczerze się przyznam, że ja muszę najpierw odespać szkołę a dopiero potem zacznę korzystać xdd
Miłego dnia! xx
YOU ARE READING
Just a fan | h.s
FanfictionPowiedziałam mu, że go kocham, nie byłam pewna czy usłyszał, na koncercie było głośno, a on nie odpowiedział.