7

1.5K 116 14
                                    

Cały dzień starałam się zbytnio nie przemęczać, żeby makijaż mi nie spłynął albo, żeby włosy nadal zostały w idealnym kucyku. Czekałam na dzisiejsze spotkanie bardziej niż na koncert i wręcz nie mogłam się skupić na normalnym funkcjonowaniu, a co dopiero na lekcjach. Przez moją głowę przewijały się na zmianę różne scenariusze dzisiejszego spotkania. Naprawdę byłam podekscytowana.

Lekcje skończyłam dokładnie za dwadzieścia trzecia. Za dziesięć miałam autobus i punktualnie o trzeciej powinnam być już w restauracji. Przemyślałam wszystko co do minuty. Znaczy tak mi się wydawało...

Wpadłam do restauracji kilka minut po. Jak na złość autobus jechał strasznie powoli i biegłam tutaj ile tylko miałam sił. Kucyk o dziwo nie rozwalił się i nawet makijaż został na miejscu. Dzięki Bogu!

Na pierwszy rzut oka nigdzie nie zauważyłam Harry'ego, tylko moich rodziców kręcących się obok zaplecza i obok drzwi do kuchni. Tak, Cosmo to restauracji moich rodziców. To Harry wybrał to miejsce i nie wiem czy specjalnie czy też nie. Ale skąd miałby wiedzieć?

Uprzedziłam wczoraj mamę, że spotkam tu się z kolegą. Tak go nazwałam, chłopak to zdecydowanie za dużo, przyjaciel to też nie bardzo, a kolega w sam raz. Idol? Chyba by nie uwierzyła.

- Cześć, mogę dostać wodę? - oparłam się o ladę i spojrzałam na mamę błagalnie. Mogę gardło paliło od tego biegu z przystanku.

- Jasne, gdzie ten twój kolega? - spytała jednocześnie nalewając mi picie.

- Umm... - przekręciłam twarz w prawo i bingo. Siedział lekko zgarbiony przy stole w kącie i czytał chyba menu. - Tam siedzi, pójdę do niego - powiedziałam i dziękując za wodę skierowałam się do jego stolika.

- Oo Ava, jesteś już - podniósł głowę i spojrzał na mnie z uśmiechem, który szybko oddałam. Idealny Harry właśnie siedzi w restauracji moich rodziców, gdzie chciał się spotkać ze mną. Mogę umierać.

- Fajnie cie znowu widzieć i fajnie, że do mnie napisałeś.

- Fajnie, że się zgodziłaś.

- Dlaczego miałabym się nie godzić? Halo, jesteś moim idolem - wywróciłam oczami i zaśmiałam się. - O czym chciałeś pogadać? - spuściłam wzrok na moje dłonie i zaczęłam się nimi nerwowo bawić. Spodziewałam się chyba wszystkiego.

- Czy musimy od razu przechodzić do konkretów? Nie widziałem cie prawie trzy tygodnie. Co u ciebie? - tym mnie naprawdę zaskoczył, bo tego nie brałam pod uwagę. Przeszło to moje najśmielsze oczekiwania!

- Jak widzisz wróciłam do dawnego życia i chodzę do szkoły. Nic ciekawego. Co u ciebie?

- Pytasz jakbyś nie wiedziała - zrobił śmieszną minę z czego zachichotałam.

- Bo nie wiem co u ciebie. Wiem co u sławnego Harry'ego.

- To to nie jest ten sam Harry? - uniósł brew pytająco.

- Oh, jesteś bardziej skomplikowany niż myślałam - pokręciłam głową nie dowierzając. - Proszę powiedz mi o co chodzi, bo nie wytrzymam.

- Najpierw chce z tobą porozmawiać tak na luzie. Wiesz o co chodzi?

- Nie wiem w jakim celu chcesz to robić.

- Żeby cię lepiej poznać.

- Po co?

- Bo tak chce - wzruszył ramionami i przestał w końcu obracać swój telefon w palcach. - Podaj mi swój numer.

- Emm... Czekaj. Jesteś moim idolem, kocham cię, podobasz mi się i tak dalej, ale jednak nadal jesteś obcy i tak jakby nie wiem po co ci mój numer. Skąd mogę wiedzieć, że nie podasz go do jakiegoś FBI, żeby mnie śledzili czy coś takiego? To podejrzane i nie ufam ci na sto procent - powiedziałam całkiem poważnie, a on patrzył na mnie jak na jakieś dziwadło.

- Chce tylko twój numer - zaśmiał się nerwowo. - Nie podam go do FBI ani nigdzie, uwierz. Aż takich kontaktów nie mam.

- Ale...

- Proszę o twój numer czy to tak wiele?

- Dla mnie tak - odpowiedziałam, a on westchnął. Zapadła pomiędzy nami chwilowa cisza, którą przerwałam, bo zrobiło mi się smutno, kiedy zauważyłam jego minę. - Siedem..

- Co?

- Mój numer. Siedem, pięć... - podyktowałam mu rząd cyferek z niemałymi obawami i do ostatniej chwili nie widziałam czy zmienić ostatnią cyfrę czy nie. Jednak podałam ten dobry.

- Zadzwonię do ciebie, żebyś miała mój - kiwnęłam głową patrząc na niego podejrzanie.

- O co ci chodzi? Chcesz mnie przelecieć? - nachyliłam się nad stołem i popatrzyłam mu w oczy.

- Chce mieć z tobą kontakt. To tak wiele? - nachylił się tak samo jak jak nad stołem i zbliżyła się na minimalną odległość do moich ust.

- Nie radziłabym - szepnęłam ledwo co, bo w środku aż cała się gotowałam. - Moi rodzice się tu kręcą.

- Co? Zabrałaś tu rodziców? - odsunął się ode mnie i zmarszczył brwi.

- Są właścicielami tej restauracji - wyjaśniłam ze śmiechem. Jego mina w tym momencie była zabójcza.

___________________

Heej!

No i kto by się tego spodziewał? >>>>

W następnym dalsza część tego spotkania :)

Miłego dnia! xx

Just a fan | h.sWhere stories live. Discover now