14

1.4K 94 29
                                    

Szłam przez szkolny korytarz i czułam na sobie wzrok większości osób. Miałam okropne wypieki na twarzy i nie wiem czy było to spowodowane moim pieprzonym zawstydzeniem czy tym, że wczoraj wieczorem miałam wysoką temperaturę i jeszcze mi nie przeszło.

Byłam totalnie głupia kiedy myślałam, że nikt nie rozpozna Harry'ego na tym zdjęciu, które wysłałam do Vicky. Do tego ona zrobiła zrzut ekranu. Nie wiedziałam co ode mnie chce, bo wcześniej miałyśmy na siebie wywalone. A boję się powiedzieć o tym Harry'emu, bo przecież sam mnie prosił, żebym nic nie wysyłała.

Na trzeciej lekcji piszę sprawdzian i tylko dlatego przyszłam dzisiaj, żeby nie mieć zaległości. A czuje się naprawdę potwornie i mam nadzieje, że zostanę zwolniona wcześniej do domu.

Pierwszą godzinę przeżyłam leżąc na ławce. Czułam, że mój stan się pogarsza i w szkole już nie zawitam w tym tygodniu. Na drugą lekcje szłam z takim samym zamiarem i tak właśnie było, tylko gdzieś w połowie poczułam się paskudnie jak nigdy i musiałam odwiedzić łazienkę, bo inaczej zwymiotowałabym na kolegę przede mną.

Opłukałam twarz zimną wodą i odczekałam jeszcze jakiś czas, żeby przestało kręcić mi się w głowie. Już nigdy nie przyjdę do szkoły z gorączką, nigdy.

- Żyjesz? - podniosłam głowę i zobaczyłam Vicky. - Bloom kazał mi sprawdzić czy nie zemdlałaś czy coś - wytłumaczyła.

- Już wracam - odpowiedziałam i podniosłam się z ziemi.

- Dobrze się czujesz? - zapytała idąc za mną. Miałam ochotę wytargać ją za kłaki, bo zadawała beznadziejne pytania.

- Nie najlepiej - burknęłam.

- Nie możesz się zwolnić czy coś?

- Zwolnię się po następnej lekcji - nie chciałam już z nią gadać o moim stanie. Wolałam spytać co do mnie ma i dlaczego zrobiła zdjęcie ekranu, a potem pokazała je wszystkim, tyle że bałam się. Już byłyśmy prawie pod salą gdzie miałyśmy zajęcia, ale zatrzymałam się i spojrzałam na nią.

- Co ci?

- Dlaczego rozesłałaś wszystkim moje zdjęcie?

- Oh o to ci chodzi - zaśmiała się. - To przez przypadek.

- Przypadek? Przez przypadek zrobiłaś zrzut ekranu, a potem przez przypadek wysłałaś to do większości osób w szkole? Vicky..

- Ojej, po prostu nie wiedziałam, że masz chłopaka i postanowiłam ci trochę pomóc w ogłoszeniu tego.

- Nic nie chciałam ogłaszać, a to nie jest mój żaden chłopak - westchnęłam.

- No ale przynajmniej znalazłaś kopie Harry'ego Stylesa! - pisnęła. - Wyglądają jak bracia - powiedziała, a ja tylko spuściłam głowę. Wpakowałam się w okropne bagno.

- Możesz tego po prostu dalej nie rozsyłać? I powiedzieć swoim znajomym, żeby też tego nie robili? Albo najlepiej niech wszyscy to wykasują z telefonów. Proszę..

- Wiesz to nie takie proste - zaśmiała się. - Mam ponad dwieście osób w znajomych na Facebooku. Musiałam im po prostu powiedzieć, że znalazłam, a właściwie ty znalazłaś, sobowtóra Stylesa.

Nasza rozmowę przerwał nauczyciel, który wyszedł z klasy i zobaczył nas na korytarzu. Udałyśmy, że właśnie wracałyśmy, a ze mną wszystko dobrze.

*****

- Mamo, ale to tylko Harry.. - mruknęłam. Odebrałam mnie ze szkoły, a po drodze weszłyśmy do apteki, żeby kupić coś co mi pomoże. Nie sądziłam, że aż tak się przejmie moją chorobą, bo wcześniej kazała mi po prostu leżeć w łóżku i jeść leki na zmianę. Więc teraz nie rozumiem za bardzo w czym jest problem i dlaczego nie chcę się zgodzić, żeby Harry przyszedł na jakiś czas. Muszę mu wszystko wytłumaczyć, bo to może być ważne. Tak mi się wydaje.

- Masz gorączkę, jesteś blada jak ściana. To początek choroby Ava i nie powinnaś mieć teraz żadnych gości - powiedziała dobitnie.

- Ale ja muszę z nim porozmawiać. To bardzo ważne i to nie może czekać! - wytłumaczyłam. Spojrzała na mnie podejrzliwie, a ja wywróciłam oczami. - Nie aż tak ważne, ale... - sprostowałam. W jej głowie zapewne rodziły się już czarne scenariusze, albo nawet to, że może zostać babcią.

- Ale tylko pół godziny Ava, nie możesz się bardziej rozchorować.

- Ok, dzięki mamo - uśmiechnęłam się do niej lekko i zabierając lekarstwa oraz herbatę skierowałam się do swojego pokoju. Położyłam wszystko na podłodze obok mojego łóżka i szybko napisałam do Harry'ego wiadomość, że muszę z nim poważnie porozmawiać.

*****

- Ava, mówiłem ci żebyś nic nie wysyłała - westchnął i przetarł twarz dłońmi.

- Przepraszam, wiesz, że nie chciałam, żeby tak wyszło - powiedziałam otulając się bardziej kocem. Czułam się beznadziejnie. Fizycznie i psychicznie. Rozkładała mnie choroba i do tego Harry siedział na krześle i co chwile posyłał mi spojrzenie, które aż krzyczało, że go zawiodłam.

- Ok, po prostu teraz tylko módl się o to, żebym został swoim sobowtórem, a nie tym prawdziwym Harry'm. Bo ja będę skończony w mediach, a ty zostaniesz okrzyknięta dziwką - powiedział szybko i dopiero po chwili doszło do mnie co powiedział.

- Masz mnie za dziwkę? - szepnęłam, a moja broda mimowolnie zaczęła drgać. Mogłam się tylko domyślić jakie ma o mnie zdanie! Przecież jestem od niego o cztery lat młodsza i ma mnie za naiwną małolatę. Czego ja się spodziewałam..

- Ava to nie tak. Przepraszam, nie chciałem tego powiedzieć. Sama wiesz jak to jest.. - wyszeptał pojawiając się obok mnie na materacu. Usiadł za mną i przyciągnął mnie do swojego torsu. - Doskonale wiesz jak takie rzeczy się kończą, więc proszę nie rób tego więcej - pocałował mnie w skroń.

- Dobrze, przepraszam - otarłam policzki i wtuliłam się mocniej w jego ciało. Siedzieliśmy w takiej pozycji tak długo, aż nie zaczęłam zasypiać, więc Harry położył mnie obok siebie i przykrył dodatkowo kołdrą.

- Będę z tobą dopóki nie zaśniesz, potem muszę już jechać - powiedział cicho, ale jeszcze zdołałam to usłyszeć, więc mocniej się w niego wtuliłam, bo nie chciałam żeby odchodził.

______________________

Heej!

Biedna Ava >>>

Piszcie co sądzicie :)

Miłego dnia xx

PS ten serial to The 100 :p 

Just a fan | h.sWhere stories live. Discover now