*19*

140 4 0
                                    

*Jessiki*

Siedziałam właśnie na dywanie przełączając piosenkę bo akurat ta mi się strasznie nie podobała, kiedy do mojego pokoju weszła niespodziwana osoba, a była nią... Vanessa! Co prawda nie słyszałam nawet jak pukała, ale to może przez głośną muzykę dobiegającą z małego głośniczka w moim telefonie.

- Hej nie przeszkadzam? - nieśmiało weszła w głąb pokoju kierując się (jak mniemam) do mojej osoby.

- Jasne, że nie przeszkadzasz... Chodź! - powiedziałam radośnie poklepijąc miejsce obok mnie symbolizując przy tym aby usiadła.

- A, więc... - zaczęła nie co nie śmiale, ale zaraz potem się rozgadała i wszystko było ok. - Skoro mamy ze sobą spędzić całą noc i po części dzień to raczej fajnie by było gdybyś mi coś o sobie powiedziała...

- No to tak... Jestem Jessiki możesz mówić na mnie jak większość osób Jessi... Ale ten wybór należy już dla ciebie - zaśmiałam się i ona również.

- Oki teraz ja... Jestem Vanessa jak już wiesz... Ale jak chcesz może mówić mi Vanes. Jak ci wygodnie... Teraz twoja kolej...

- Ok, ale co byś chciała jeszcze o mnie wie... - nie dokończyłam ponieważ przerwał mi krzyczący głos Leo z dołu:

- Wychodzimy...! Chcecie coś ze sklepu?! - czyli idą do sklepu...

- Nie zapomniejcie o piwach!!! - wykrzyczała Vanes.

- O czyli nie tylko jak mam ochotę się dzisiaj napić... - powiedziałam to szeptem tak tylko do siebie, ale chyba usłyszała, bo zaczęła potakiwać i się przy tym śmiać.

- Wiesz co? - spytałam samą siebie wyrywając z zamyślenia.

- Hm?

- Nie wiem jak ty ale ja jestem głodna i chyba ide na dół do kuchni...

- Poczekaj ide z tobą... - powiedziała po czym wstała i razem wyszłyśmy z pokoju.

Właśnie stoję przed lodówką zastanawiając się na co mam ochotę, a Vanes siedzi aktualnie na wypoczynku i sprawdza coś na telefonie.

- Hmm... Co na co bym tu miała ochotę...? - powiedziełam sama do siebie.

- Ja mam na lody. - zaśmiała się blondynka. Kurcze jak ona to robi, że wszystko usłyszy nawet jak siedzi na drugim końcu pomieszczenia...?

- W sumie to ja też zjadłabym sobie lody... Ale nie mamy niestety... - powiedziałam zrezygnowanym głosem.

- Chwila, zadzwonie do chłopaków. - wykrzyczała z euforią. No racja przecież szli do sklepu. - Charlie?! Słuchaj, kupcie jeszcze lody... Ok to ten... Niezapomnijcie dobrze...?? No pa! - rozłączyła się robiąc triumfalną minę. - Kupią! - zapewniła zwracając się do mnie.

Ja tylko przytakłam odchodząc od lodówki i siadając obok Vanes.

***

Chłopaki już przyszli ze sklepu i oczywiście zapomnieli lodów... Nic nowego...

- No przecież mówiłam żebyście nie zapomnieli! - teraz właśnie opiepsza ich Vanes. Zaraz przyjdzie moja kolej.  Aż mi ich szkoda. No, ale należy im się. - Co wy sobie wyobrażacie?! Jak my nie mamy lodów to wy nie macie picia! - szybkim ruchem wzięła siatkę z piwami i pobiegła chyba do łazienki.
Witam was! Nie gniewajcie się na mnie że tak długo mnie tu nie było, ale miałam naprawdę mało czasu i jak wiecie zbliżają się wakacje więc toczy się teraz walka o oceny... Obiecuje że postaram się aby rozdziały pojawiały się w mniejszej odległości czasu... Jak wam sie podobał rozdział to wiecie co macie robić (gwiazdkujcie i komentujcie 😉). Do następnego!

Żegnam!

Fucking Bastard [L.D]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz