"- No przecież mówiłam żebyście nie zapomnieli! - teraz właśnie opiepsza ich Vanes. Zaraz przyjdzie moja kolej. Aż mi ich szkoda. No, ale należy im się. - Co wy sobie wyobrażacie?! Jak my nie mamy lodów to wy nie macie picia! - szybkim ruchem wzięła siatkę z piwami i pobiegła chyba do łazienki."
- Czekaj, a ja?! - nadarłam się i poleciałam za nią. Niestety zakluczyła drzwi i mimo mojego dobijania się do pomieszczenia i tak mi nie otwarła.
Leo i Charlie odpuścili już dawno, bo znając życie nie wygrają... (Leo jest zbyt uległy 😉😂)
Ja po dłuższym siedzeniu pod drzwiami zrezygnowana glebłam się na konape, gdzie siedzieli chłopaki. Mało brakowało, a bym usiadła Charlie'mu na kolanach... Ale jakoś udało mi się wyginac czy nagiąć moje ciało w ten sposób, że dosłownie minimetry dzieliły mnie i blondyna.
- To co robimy? - zapytałam patrząc na nich z raczej mały zainteresowaniem. Bardziej interesowały mnie moje paznokcie niż ich buzie.
- Nie wiem... Vanes zabrała wszystko i nie chce wyjść... - powiedział Leo z za myśleniem. Szczerze mówiąc to jeszcze nigdy nie słyszałam jak on w ten sposób mówi. Zawsze mówił z taką wielką pewnością siebie w głosie (nie ważne w jakiej sytuacji).
Przewróciałam oczami i wstałam w zamiarze podejścia do wyspy kuchennej po szklankę picia. Ale niespodziewanie potknęłam się właściwie o powietrze i moje oczy obecnie wpatrywały się (z bardzo bliskiej odległości) w czubki butów Leondre'a. Obaj wybuchnęli śmiechem, a ja po prostu czułam jak pali mi się twarz... Straszne uczucie... Wstałam pokłoniłam się artystycznie, żeby to jakoś wyglądało i poszłam wykonać wcześniej założony cel. Kiedy stałam przy blacie podeszedł do mnie od tyłu Charlie i chwycił mnie w tali. Tak mocno się tego nie spodziewałam, że podskoczyłam. Od razu sie odwuciałam i zaczęłam swoją regółkę:
- Normalny jesteś?! Bierz te łapy! Jak ty się w ogóle zachowujesz?! Ogarrnij się trochę!!! - ale ku mojemu zdziwieniu te dałny zaczęli się śmiać!
- Wygrałem! - wydusił Charlie przez śmiech. Ale zaraz co?!
- O co chodzi?! - zapytałam zdziwionym i dodatkowo już rozbawionym głosem. Złość ze mnie już wyparowała.
- No, bo... bo założyliśmy s-sie - tym razem zaczął się tłaczyć brunet przy okazji dłusząc się ze śmiech... Ale oni dzisiaj wesoli są XD... - O-o to, że... Nie podej-dzie do c-ciebie i nie-e chwyci-i cie w tali-i... - skończył się tłumaczyć i dalej sie dusił ze śmiechu. A ja znowu zrobiłam się czerwona... Jezu czasami nienawidze mojej buzi... W tym momencie wyszła z ukrycia nasza złodziejka zakupów (oczywiście mam na myśli Vanessę), aby sprawdzić co sie stało...
Jej mina była bezcenna. Wychyliła tylko łeb zza drzwi i się rozglądała. Nie ni po prostu nie mogełam ze śmiechu...
***
Siedzimy właśnie wszyscy na kanapie i gadamy... O czym? Nie wiem... O wszystkim i jednocześnie o niecz.
- Nudzi mi się... - zaczęłam brynczeć bez powodu.
- Mam pomysł! - wypalił nagle Charlie.
- Ja już się boje... - powiedziała z uprzedzeniem Vaness.
Witam! Taki mały polsacik. Rozdziała pojawi się w nistępnym tygodniu ale postarał się szybciej... Życze miłycha wakacji i do następnego...
Żegnam!!!
CZYTASZ
Fucking Bastard [L.D]
Hayran KurguOboje są bardzo do siebie podobnie z charakteru: Ona wrendna i niegrzeczba... On wredny i niegrzeczny... Ona robi karierę jako tancerka... On robi karierę jako raper... Jak poradzą sobie w nowej sytuacji...??