*Hope*
"-...Dzielę z nią pokój..."-i w tym momencie przerwałam na chwile ponieważ zaczęłam znowu dusić się ze śmiechu. Mina Jessi była bezcenna. Myślałam, że zanim wyduszę z siebie następne pół zdania to umrę. Z racji tego, że chyba mam zaraźliwy śmiech to Ash też zaczął się chichrać pod nosem. Ahhh... Jak zwykle nie możemy przejść w miejscu publicznym bez robienia z siebie debili. Brawo my! Nie zdziwiłabym się gdybyśmy za chwile dostali opierdol od jakiegoś policjanta czy coś tam. Chyba nie ma głośniejszych osób od nas w tym parku...
- Irwin!- usłyszałam głos przyjaciela tego idioty, więc szturchnęłam go w bok i delikatnie wskazałam na Luka, który go woła. Ashton spojrzał na mnie z znakiem zapytania wypisanym na twarzy. Boże! Głupi, ślepy i jeszcze mój. Może być lepsze połączenie?
- Ash ślepy jesteś? Własnego kumpla nie widzisz?- zapytałam rozbawiona pokazując palcem w stronę blondyna, który wyglądał tak jakby za chwile miał dostać padaczki. Widać, że dusi w sobie śmiech. Irwin chwile przetwarzał informacje co wyglądało przekomicznie. Kiedy w końcu ogarnął co się dzieje (Boże on się naćpał czy jak?~pomyślałam) podszedł do mnie pocałował mnie lekko w usta i rzucił krótkie ,,pa".
- I poszedł w pizu!- czy ja to powiedziałam na głos? Chyba tak bo Jessi zaniemogła i wybuchła śmiechem. Jeju, nie wytrzymam wzroku babci, która siedzi na ławce obok miejsca, w którym stoimy ani minuty dłużej! Chwyciłam moją współlokatorkę za rękę i pociągnęłam ją w najbliższą drogę do domu...
- Jestem już w domu i przytargałam Jessi ze sobą!- krzyknęłam mając nadzieję, że ktoś od krzyknie.
- No, fajnie... Chodź do kuchni- O nie! Coś czuję, że leci wpiernicz. Jestem pewna, że ZNOWU będzie miał do mnie pretensje o spotykanie się z MOIM chłopakiem.
- No, co chcesz kiepie?- zapytałam spokojnie mając nadzieję, że nie będę musiała słuchać jego złotych myśli.
- No, co ja jako twój starszy brat mogę od ciebie chcieć?- zapytał jak by to WCALE nie było oczywiste. Przekręciłam oczami co go chyba zdenerwowało ale Ciii Nikt NIE zauważy.
- Hajsu nie mam, więc na zakup mózgu ci nie pożyczę a z Ashtonem i tak się będę spotykać czy to ci się podoba czy nie- znowu przekręciłam oczami jeszcze bardziej go wkurzając.
- Ale on nie...- nie zdążył dokończyć bo chwyciłam za pierwszą lepszą rzecz, którą miałam pod ręką czyli.... DREWNIANY WAŁEK i przyłożyłam mu nim w brzuch.
- Gdybyś był mną a nie jesteś to wtedy moglibyśmy na ten temat podyskutować, więc z łaski swojej nie wymyślaj z kima MAM się spotykać a z kim NIE.- przyłożyłam mu tym wałkiem jeszcze raz i odłożyłam moją broń szybko na blat ewakuując się z pomieszczenia w celu ucieczki przed tym deklem...
*Leo*
Kurwa pobity przez własną siostrę!!! I to przez MŁODSZĄ SIOSTRĘ!!! Tego jeszcze w kinach nie grali, kurwa!! Najgorsze jest to, że był tego wszystkiego świadkiem Charlie. Stał akurat na schodach i przyglądał się całej tej sytuacji... Jestem pewny, że nie mógł ze śmiechu...
W kuchni została tylko ona i ja, bo jak Hope prawiła mi tej swoje kazania usłyszałem ciche "Nara" i zamykanie się drzwi wejściowych. Jessi siedziała przy stole i wpatrywała się w punkt tylko sobie znany i intensywnie nad czymś myślała. Dam jej spokój... W końcu jest jak tykająca bomba zegarowa, która może wybuchnąć w każdej chwili, a ja nie chce zostać bezdomny...
- O czym tak myślisz? A tak w ogóle umiesz myśleć, czy tylko udajesz? - a jednak uwielbiam się z nią kłócić... Jest wtedy tak śliczna! Kurwa ogarnij się Devies!!! Ty ją TYLKO TOLERUJESZ i NIC WIĘCEJ!!!
- Odezwał się...! - warknęła tyko pod nosem i "rzuciła okiem" na ekran swojego telefonu i dosłownie wybiegła z kuchni. A tak na marginesie trzeba byłoby się zbierać jest 15:07, a o 16 jestem umówiony z Charlie'm i tą całą tancerką na tą "próbę". Cały czas wyobrażam sobie jakby mogła wyglądać... Jak jest NAPRAWDĘ tak ładna jak mi Charlie to obiecuję sobie, że będzie moja!!!
Swoją drogą to już zerwałam z Letty i szczerze mówiąc nie było tak źle... Można powiedzieć, że byłem świadkiem gorszych rozstań... Letty tylko spoliczkowała mnie i zaczęła ostro przeklinać... Nic nadzwyczajnego.
Wlazłem na górę i "PRZYPADKOWO" jebnąłem z całej siły w sąsiednie drzwi, które prowadziły do pokoju dziewczyn (Jessi i Hope ). Hope prawdopodobnie znowu nie było w domu, bo jeśli by była to na pewno wrąbałaby mi jeszcze raz tym wałkiem i to trzy razy mocniej... Za to Jessika wyleciała z pokoju jak oparzona i zaczęła się drzeć jak opętana:
- Jebie cię?! - no i się zaczyna monotonny i dosyć przewidywalny potok słów - Idź do psychiatry!!! A sorry nawet oddział zamknięty ci nie pomoże!!! - ooo..., tego to ja się nie spodziewałem... Myślałem bardziej, że będzie mnie wyzywała od debili, idiotów, popierdoleńców, itp., a jednak jak chce to potrafi trochę pomyśleć i sformułować jedno lub dwa zdania sensownie... Boże ja ją mam za totalną idiotkę, a wcale tak nie jest! Jest piękną, przeuroczą i bardzo inteligentną istotą ludzką nazwaną powszechnie "dziewczyną"! Jezu chroń mnie... Co ja najlepszego wymyślam...?! powtarzam ja ją TYLKO TOLERUJĘ!!!
- Idioto czy ty masz rozum i godność człowieka? - myślałem, że Hope nie ma w domu... Ups...- na pytania się odpowiada cepie. - Czasami nie rozumiem tej mojej małej siostrzyczki.
- Milcz kobieto bo myślę - kiedy wypowiedziałem to zdanie obie spojrzały na siebie i wybuchły śmiechem.
- Aha fajnie... A w tej bajce były smoki? - i tym tekstem Hope wygrała życie! Prościej ujmując, tak po ludku mnie zgasiła...
900 słów!
Jezu... jeszcze nigdy się tak nie rozpisałam!!! Mam ogromną nadzieję, że wam się nowy rozdział spodobał, więc gwiazdki i komentarze mile widziane...!
Żegnam!
CZYTASZ
Fucking Bastard [L.D]
FanficOboje są bardzo do siebie podobnie z charakteru: Ona wrendna i niegrzeczba... On wredny i niegrzeczny... Ona robi karierę jako tancerka... On robi karierę jako raper... Jak poradzą sobie w nowej sytuacji...??