Rozdział 11

260 23 8
                                    

  Zaczynasz się budzić. . . . .nie było spotkania z Dremem ani Nightmerem. Otwierasz niepewnie oczy. . . . . . . .i widzisz, że jesteś w jakiejś. . . . . . . .izolatce? Przynajmniej na to ci wygląda, bo cały pokój jest z jakby poduszek i z jakiegoś miękkiego materiału, który wygłusza dźwięk. Już się nie sypiesz. Może to było tylko twoje wyobrażenie, że zamieniasz się razem z Errorem w proch. Jednak jednego jesteś pewna. Zaatakowałaś go. I nie wiesz, czy żyje. . . . . . .dziwnie spokojnie traktujesz wiadomość, że Error. . . .może już nie żyć. I to z twojej ręki. Głosu nie słyszysz. Rozglądasz się. Leżysz na . . . . jakby dmuchanym łóżku. Wszystko jest miękkie i jakby gumowe. Dziwny biały materiał jest wszędzie. Wyróżnia się tylko gładka i jak widać bardzo gruba podwójna szyba od twojej prawej strony. Widzisz przez nią jakieś. . . . .ciemne miejsce. Jakby jakieś miejsce na przesłuchania. Na samej górze, w jednym koncie pokoju jest mikrofon i kamera. Przyglądasz się jej uważnie. Jednak nic nie jest w niej niezwykłego. Oprócz tego nic nie ma w pokoju. Zero wody, jedzenia. I nawet nie wiesz, ile spałaś. Przypomina ci się atak Blastera. Podwijasz bluzkę. . . . . . . .jednak nie masz żadnego bandaża. Masz tylko małe ślady po zębach, które powoli znikają. Poprawiasz z powrotem bluzkę. Czujesz się co dziwne bardzo dobrze. Niepewnie wstajesz z łóżka i czujesz, że twoje nogi trochę się nie słuchają. . . . . . . .. . .i. .. . . . . .po chwili odczekania. . . . . .dalej jest tak samo. Po chwili nagle coś ciągnie cię do ściany z lewej. Bo byłaś odwrócona w stronę okna. Nie możesz się oprzeć temu uczuciu. Podchodzisz i dopiero teraz widzisz, że są tam drzwi. Łapiesz gwałtownie za klamkę. . . . .. . i nagle zaczynasz w nią szaleńczo szarpać. Trzęsiesz nimi, jak byś chciała wyrwać je z zawiasów.. . . . . .. Mimo to. . . ..czujesz obojętność. Gdy drzwi nie poddają się, zaczynasz w nie kopać z całej siły nogami. I nagle słyszysz zapalenie światła. Odwracasz się szybko w stronę okna. Widzisz, że ktoś wszedł do środka. Uśmiechasz się delikatnie. Widzisz jak przy oknie, usiadła jakaś dziewczyna.

-Witaj {Twoje imię}. -Delikatnie się dziwisz. Z kont ona zna twoje imię? Podchodzisz z powrotem do łóżka i siadasz na nim. Uśmiechasz się do niej miło.

-Cześć. Z kont znasz moje imię?

-To na razie nie jest temat, którym się zajmiemy.-Dziewczyna wyciąga jakieś papiery.

-A co to jest? I czym się zajmiemy?

-Zobaczysz za chwilę. Posłuchaj mnie uważnie. Dobrze?

-Dobrze proszę pani.

-Więc tak. Powiedz mi, od jak dawna znasz Inka i Errora?

-Nie mogę pani tego powiedzieć.-Mówisz radośnie. Nie panujesz nad tym, co mówisz. Czujesz obojętność. A twój uśmiech jest fałszywy.

-Dlaczego?

-Bo to nie pani interes. Kiedy będę mogła się spotkać z Inkiem?

-Ink jest zajęty. Nie może z tobą rozmawiać.

-Więc proszę mu powiedzieć, że to jest bardzo ważne, co chce mu przekazać.

-Powiedz mi, to mu przekażę.

-Nie mogę.

-Dlaczego?

-Bo on musi się dowiedzieć o de mnie osobiście.

-Nie musi. Zapisze sobie wszystko, co chcesz mu przekazać. Niczego nie zapomnę.-Zaczynasz uśmiechać się psychicznie.

-Jak mówię nie to nie. Niech sobie pani wbije to do głowy.-Widzisz w lustrze swoje odbicie. Twoje oczy robią się czerwone z czarnymi białkami. Pani spojrzała na ciebie i się wzdrygnęła przestraszona.

-. . . . . . . .Dobrze. . . . . porozmawiajmy o czymś inn-.-nagle odpychasz się od łóżka i podbiegasz, do kona. Przylegasz do niego. Pani, aż spadła z krzesła.

-Nie będziemy już rozmawiać. He. . . . . .. Hehehe. . . . . .. Hahahahahahah!-Pani teleportowała się z tam tond. Zgasły znowu światła. Odczepiłaś się od szyby. Znowu stałaś się obojętna. Twoje oczy wróciły do normy. Obojętnie wróciłaś do łóżka. Poszłaś znowu spać.  

Ink i Error. [Real history]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz