12.

1.4K 102 30
                                    

- Jak dużo wypiłam? -Usiadłam na dużym łóżku.

- Wydaje mi się, że jak na ciebie to bardzo dużo.

Shawn usiadł koło mnie przyglądając mi się. Jestem zdezorientowana i nie wiem na czym stoimy i czy powinniśmy w ogóle na czymś stać.

-Nic nie pamiętam i pęka mi głowa.

-Nic?

-Czy chcesz mi powiedzieć, że zrobiłam coś głupiego?

-Nie, dobrze cię pilnowałem. Poczekaj przyniosę ci jakąś tabletkę.

-Nigdzie się nie ruszam. -zaśmiałam się.

-Zamknę okno żebyś nie uciekła.

Jego uśmiech doprowadzał mnie do szaleństwa.

-Nie ucieknę, słowo. -Zerknął na mnie niepewnie z uśmiechem.

-Wyglądasz pięknie Venus.

Pięknie? Poczochrana?

-Idź już po ten lek. -rzuciłam w niego poduszką. Złapał ją, przecież jest koszykarzem więc to było pewne, że ją złapie.

-Zaczęłaś wojnę na poduszki -szedł w moją stronę z wielkim uśmiechem na twarzy.

-Nic nie zaczęłam. -broniłam się, ale na nic. Zanim się zorientowałam oberwałam poduszką, lekko ale jednak dostałam. Zawisł nade mną a nasze usta były niebezpiecznie blisko. Odwróciłam głowę w drugą stronę żeby między nami powstała jakaś bariera.

-Emmm, przepraszam. -Nie wisiał już nade mną, siedział nie patrząc na mnie. Zabije mnie jeżeli dowie się, że wszystko pamiętam. Uwierzcie mi, chciałabym mu powiedzieć, że wszystko pamiętam i że z wielką chęcią zostanę jego. Nie mogę, po prostu nie mogę. Strach jest silniejszy ode mnie. Nie wiem czy jestem dla niego wystarczająco dobra. -Pójdę Ci po ten lek.

Wrócił z niebieską tabletką w dłoni i szklanką wody.

-Dziękuje, jesteś cudowny.

-Jeżeli będziesz chciała się wykąpać, to tu masz łazienkę. -Shawn miał pokój z łazienką, mogę tylko o tym pomarzyć.

Łyknęłam proszek i na niego spojrzałam.

-Pożyczysz mi jakiś ręcznik i jakieś ubranie? Jeżeli ci nie będę przeszkadzać mogę zostać do wieczora?

-Venus, dla mnie możesz tu nawet zamieszkać i wkrótce dowiem się czemu nie chcesz wracać do domu.

Jak mu powiedzieć, że nienawidzę swojego ojca? Jest pieprzonym alkoholikiem i zboczeńcem.

-Jest wszystko dobrze, może po prostu chcę z tobą posiedzieć?

-Jestem sportowcem, ale nie jestem głupi. -podał mi ręcznik i jego koszulkę z nazwiskiem. -Będzie i tak za duża więc zakryje wszystko co byś chciała zakryć. -zaśmiał się. Jednak ja stałam i patrzyłam na jego cudowne usta. -Ziemia do Venus! -oblizał usta,drażnił się ze mną.

-Zamyśliłam się.

-Zamyśliłaś się patrząc na moje usta? -uniósł brew.

-Nigdy w życiu. Mam jeszcze jedną małą prośbę.

-Wal śmiało. Myślę, że dla ciebie jestem wstanie zrobić wszystko.

-Będę się myć przy uchylonych drzwiach i błagam nie podglądaj mnie.

Usiadł na łóżku i przyciągnął mnie za biodra do siebie. Siedział a ja stałam, miał uniesioną głowę i patrzył w moje oczy.

Bad Reputation Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz