- Jak dużo wypiłam? -Usiadłam na dużym łóżku.
- Wydaje mi się, że jak na ciebie to bardzo dużo.
Shawn usiadł koło mnie przyglądając mi się. Jestem zdezorientowana i nie wiem na czym stoimy i czy powinniśmy w ogóle na czymś stać.
-Nic nie pamiętam i pęka mi głowa.
-Nic?
-Czy chcesz mi powiedzieć, że zrobiłam coś głupiego?
-Nie, dobrze cię pilnowałem. Poczekaj przyniosę ci jakąś tabletkę.
-Nigdzie się nie ruszam. -zaśmiałam się.
-Zamknę okno żebyś nie uciekła.
Jego uśmiech doprowadzał mnie do szaleństwa.
-Nie ucieknę, słowo. -Zerknął na mnie niepewnie z uśmiechem.
-Wyglądasz pięknie Venus.
Pięknie? Poczochrana?
-Idź już po ten lek. -rzuciłam w niego poduszką. Złapał ją, przecież jest koszykarzem więc to było pewne, że ją złapie.
-Zaczęłaś wojnę na poduszki -szedł w moją stronę z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Nic nie zaczęłam. -broniłam się, ale na nic. Zanim się zorientowałam oberwałam poduszką, lekko ale jednak dostałam. Zawisł nade mną a nasze usta były niebezpiecznie blisko. Odwróciłam głowę w drugą stronę żeby między nami powstała jakaś bariera.
-Emmm, przepraszam. -Nie wisiał już nade mną, siedział nie patrząc na mnie. Zabije mnie jeżeli dowie się, że wszystko pamiętam. Uwierzcie mi, chciałabym mu powiedzieć, że wszystko pamiętam i że z wielką chęcią zostanę jego. Nie mogę, po prostu nie mogę. Strach jest silniejszy ode mnie. Nie wiem czy jestem dla niego wystarczająco dobra. -Pójdę Ci po ten lek.
Wrócił z niebieską tabletką w dłoni i szklanką wody.
-Dziękuje, jesteś cudowny.
-Jeżeli będziesz chciała się wykąpać, to tu masz łazienkę. -Shawn miał pokój z łazienką, mogę tylko o tym pomarzyć.
Łyknęłam proszek i na niego spojrzałam.
-Pożyczysz mi jakiś ręcznik i jakieś ubranie? Jeżeli ci nie będę przeszkadzać mogę zostać do wieczora?
-Venus, dla mnie możesz tu nawet zamieszkać i wkrótce dowiem się czemu nie chcesz wracać do domu.
Jak mu powiedzieć, że nienawidzę swojego ojca? Jest pieprzonym alkoholikiem i zboczeńcem.
-Jest wszystko dobrze, może po prostu chcę z tobą posiedzieć?
-Jestem sportowcem, ale nie jestem głupi. -podał mi ręcznik i jego koszulkę z nazwiskiem. -Będzie i tak za duża więc zakryje wszystko co byś chciała zakryć. -zaśmiał się. Jednak ja stałam i patrzyłam na jego cudowne usta. -Ziemia do Venus! -oblizał usta,drażnił się ze mną.
-Zamyśliłam się.
-Zamyśliłaś się patrząc na moje usta? -uniósł brew.
-Nigdy w życiu. Mam jeszcze jedną małą prośbę.
-Wal śmiało. Myślę, że dla ciebie jestem wstanie zrobić wszystko.
-Będę się myć przy uchylonych drzwiach i błagam nie podglądaj mnie.
Usiadł na łóżku i przyciągnął mnie za biodra do siebie. Siedział a ja stałam, miał uniesioną głowę i patrzył w moje oczy.
CZYTASZ
Bad Reputation
Fanfiction|#209 w ff|#415 w ff| Venus Clarks wraca do domu i postanawia zmienić swoje nastoletnie życie. Rówieśnicy sprawili że całkowicie znienawidziła swoje życie. Ale czy można odbudować życie na nowo? Venus będzie dążyć do szczęścia,rujnując uczucia ludz...