Stałam nieruchomo patrząc jak Shawn okłada pięściami Williama. Rozpętałam burzę. Promienie słońca zniknęły za ciemnymi chmurami, zrobiło się szaro i ponuro. Z wiatru powstał huragan który rozwala wszystko na swojej drodze. Przerażające pioruny rozdzierały niebo a to wszystko przeze mnie. Nie widziałam końca tej burzy, może go wcale nie ma. Znikające słońce to moje szczęście, którego teraz nie ma. Jak to się mówi? Po burzy zawsze wychodzi słońce. Ciekawe kiedy wyjdzie, czekam na nie. Słyszałam trzask łamiącego się nosa Williama.
-Jak mogłaś to napisać?! -krzyknął plując krwią, dławił się nią. Ja mogłabym zapytać "A ty? jak mogłeś to zrobić?" Jednak nie mogłam nic powiedzieć ani się ruszyć. Shawn nie przestawał go bić, powinnam to przerwać a ja stałam bez ruchu. Łzy napłynęły mi do oczu. Poczułam jak ktoś mocno mnie przytula a ja wybuchłam nieopanowanym płaczem. Sama się o to prosiłam. Dylan nie puszczał mnie ze swoich objęć.
-Wszystko będzie dobrze...-szepnął mi do ucha.
-Błagam niech ktoś ich rozdzieli.
-Chłopacy zaraz tu będą. Zaraz to wszystko się skończy.
Chłopacy z drużyny Shawna zaczęli ich rozdzielać, co nie było łatwe. Chłopak nie zwracał uwagi na to co dzieje się wokoło, krew Willa była na szafkach i na Shawnie. Williamowi kilka razy udało się uderzyć przeciwnika, ale zdecydowanie to Shawn był zwycięzcą. Gdy w końcu udało się ich rozdzielić pojawił się dyrektor. Shawn próbował się wyrywać. Twierdził, że jeszcze z nim nie skończył. Will nie zniósłby kolejnych ciosów. Koledzy chłopaka cały czas go uspakajali. Był wściekły, nigdy nie widziałam takiego Shawna. Łapał łapczywie powietrze i masował swoją prawą rozwaloną dłoń. Wstawił się za mną.-Wasza dwójka do gabinetu! -powiedział stanowczo Dyrektor.
Shawn zmierzył spojrzeniem Dylana kiedy szedł w ramię w ramię z Dyrektorem.
Odsunęłam się od Dylana.-Muszę iść.- Powiedziałam patrząc jak Shawn znika za ścianą korytarza.
-I tak cię tam nie wpuszczą Vee.
-Wiem, poczekam tam na niego. Będę stać pod drzwiami i czekać.
-Mam pójść z tobą? Nie chce żebyś teraz była sama.
-Dam sobie radę. Odezwę się wieczorem. -Pobiegłam w stronę gabinetu. Dylan coś jeszcze mówił, ale kompletnie się wyłączyłam.
Siedziałam przed drzwiami, na których widniał napis "Dyrektor", czekałam na Shawna. Muszę go przeprosić, za to , że go w to wciągnęłam. Usłyszałam jak drzwi się otwierają i szybko się od nich odsunęłam. Shawn stanął przede mną, na jego policzku był fioletowy siniak a warga była lekko rozcięta.
CZYTASZ
Bad Reputation
Fanfiction|#209 w ff|#415 w ff| Venus Clarks wraca do domu i postanawia zmienić swoje nastoletnie życie. Rówieśnicy sprawili że całkowicie znienawidziła swoje życie. Ale czy można odbudować życie na nowo? Venus będzie dążyć do szczęścia,rujnując uczucia ludz...